czwartek, 29 października 2015

Jacek Matecki, Co wy, ..., wiecie o Rosji?!


Rosja jest krajem kontrastów. Wiem, o wielu państwach możnaby powiedzieć dokładnie to samo, jednak mateczka Rasija przebija pod tym względem wszystkie. Z jednej strony mamy oligarchów, których życie wręcz ocieka od dóbr luksusowych, a z drugiej - drewniane rudery, których nie można nazwać domami, a najbliższe sąsiedztwo jest oddalone o dzień drogi. Moja wiedza o Rosji bierze się z reportaży telewizyjnych, puszczanych najczęściej późną nocą (zawsze zastanawiam się, czemu takie programy nie lecą o "normalnej" porze, tylko wówczas, kiedy lud pracujący musi już spać; to chyba taka nagroda dla wytrwałych), więc kiedy otrzymałam propozycję przeczytania i zrecenzowania powyższej książki Jacka Mateckiego, nie wahałam się ani chwili. Ten kraj mnie zadziwia i fascynuje, a autora już znam. Jakiś czas temu czytałam jego klimatyczny kryminał pt. "Prawda to marny interes". Tym razem Matecki zabrał się za zgoła odmienny gatunek - postanowił napisać reportaż ze swojej podróży po tym przedziwnym kraju.

poniedziałek, 12 października 2015

Aleksandra Zaprutko-Janicka, Okupacja od kuchni



Moja Mama gotuje z pasją. Ma wykształcenie gastronomiczne... W każdym razie w kuchni niepodzielnie rządzi ona - dlatego moja nauka gotowania zaczęła się w zasadzie dopiero wówczas, gdy przeprowadziłam się "na swoje", czyli jakieś sześć lat temu. Kiedy byłam w nastoletnim wieku i rodzina uznała, że powinnam mieć już jakieś pojęcie o gotowaniu, okazywało się, że nie potrafiłyśmy razem koegzystować w jednej kuchni. Nauka mojej Mamy polegała na rzucaniu haseł "teraz dorzuć kilka marchewek, parę ziemniaków, dodaj trochę (ja: "to znaczy ile??") ziela angielskiego" itp.. A ja potrzebowałam wówczas konkretnych przepisów - ile gram, ile łyżek... Więc naukę zaczęłam, kiedy miałam już swoją kuchnię do dyspozycji. Obecnie znacznie lepiej dogadujemy się w tej kwestii i niejednokrotnie wydzwaniam o różnych porach, by zapytać o jakiś przepis. Wniosek: do wszystkiego trzeba dojrzeć :-).

Moja Teściowa natomiast jest mistrzynią gotowania potraw typu "coś z niczego" - nie to, żeby nie miała co do garnka włożyć, ale czasem ma takie dni, kiedy nie chce się jej iść ZNOWU do sklepu (kto z nas tak nie ma?), bo brakło jakiegoś składnika. Więc pichci. Tu doda jakiegoś zmielonego ziemniaka, tam wykorzysta resztki z obiadu i powstaje pyszna zapiekanka i tak dalej... Podpatruję, uczę się, ale mam wrażenie, że jest to wiedza, którą nabywa się z wiekiem. Albo kiedy sytuacja do tego zmusi...

Teraz zacznę przechodzić do sedna po tym przydługim kulinarnym wstępie. Jak już napisałam powyżej, zdarzają się w życiu sytuacje, które zmuszają do wyćwiczenia nowych umiejętności. Jedną z nich jest czas wojny i okupacji. Aleksandra Zaprutko-Janicka, współzałożycielka portalu ciekawostkihistoryczne.pl odsłania przed nami kulisy gastronomii w tych trudnych dla Polaków czasach.

czwartek, 8 października 2015

Amanda Maciel, Tease



W ostatnim czasie sporo się słyszy o nękaniu, najczęściej w kontekście szkolnej egzystencji. Uczeń, który w jakikolwiek sposób odróżnia się od reszty, ma przechlapane (to jedno z delikatniejszych określeń)... Otoczenie bywa bezlitosne, a niejedna taka sytuacja doprowadza do tragedii. Amanda Maciel postanowiła napisać historię opartą właśnie na kanwie takich smutnych, ale prawdziwych wydarzeń.

Emma Putnam popełnia samobójstwo. Dowiadujemy się o tym praktycznie na samym początku lektury.
Czemu to zrobiła? Co ją do tego skłoniło? Przecież była młodą, zdrową, normalną dziewczyną. Śmierć Emmy "komplikuje" życie kilku nastolatkom, którzy będą musieli przed sądem odpowiedzieć za psychiczne znęcanie się nad nią. Narratorką niniejszej opowieści jest jedna z oskarżonych - Sara - i to z jej perspektywy poznajemy kolejność zdarzeń. Sara musi uporać się z piętnem i łatką morderczyni, bo tak właśnie nazywają ją pozostali. Jej życie gwałtownie kurczy się do domu, szkoły oraz gabinetów psychologów i wizyt u prawników. Szczególnie u tych dwóch ostatnich ma możliwość przeanalizowania swojego zachowania.

Podsumowanie września


źródło


W końcu czuję, że odżyłam :-). Przełożyło się to na liczbę przeczytanych książek, co ogromnie mnie cieszy. Wrzesień był dla mnie miesiącem dziwnym - z jednej strony łaskawym, jeśli chodzi o moją pasję, a z drugiej - nieciekawym, bo przez zawirowania zdrowotne wylądowałam w szpitalu. Dobrze, że tylko na dwa dni, ale jak dla mnie, o dwa dni za dużo. W każdym razie zalecenie brzmi: jak najwięcej wypoczywać... No więc wypoczywam... z książką w dłoni.


wtorek, 6 października 2015

sobota, 3 października 2015

Wiesława Bancarzewska, Powrót do Nałęczowa


To współczesna opowieść o kobiecie, dla której podróże w czasie stały się niemal chlebem powszednim. Brzmi to bajkowo i rzeczywiście "Powrót do Nałęczowa" jest bajką dla kobiet, ale bajką przepiękną. Bajką, w której się zakochałam.

Anna Duszkowska jest kobietą, która zdaje się mieć wszystko w życiu poukładane. Ma ciekawą pracę, partnera, z którym czuje się w miarę szczęśliwa (chociaż nie mieszkają razem). Jednak czegoś jej brakuje. Odkąd pamięta, zawsze była bardzo związana ze swoją rodziną (rodzicami, babcią, ciociami), ale niestety wszyscy już odeszli z tego świata.

Wkrótce okazuje się, że jej mieszkanie - a konkretnie łazienka - ma magiczne właściwości, dzięki którym Anna może cofnąć się w przeszłość. Jak to w książkach bywa... praktycznie bez większych problemów... przenosi się do roku 1932. Trafia do Nałęczowa (śliwkę nałęczowską lub wodę Nałęczowiankę znają chyba wszyscy?), z którym wiąże się wiele jej rodzinnych wspomnień. Ma niespotykaną okazję poznać swoją babcię, swoją mamę (jako małą dziewczynkę), jej siostry (czyli swoje ciocie) oraz kilku dżentelmentów (w tym pewnego pana Aleksandra, któremu wpadnie w oko - z wzajemnością). Jej życie toczy się dwutorowo, aczkolwiek więcej czasu zaczyna spędzać z bliskimi. Czasy zamierzchłe zauroczyły ją do tego stopnia, że zaczyna zastanawiać się nad swoim obecnym (współczesnym) życiem. Co z tego wyniknie? Czy ktoś wyjdzie z tego ze złamanym sercem? Jak trudno przenieść się z wygodnego życia w XXI wieku do Polski lat trzydziestych ubiegłego wieku - tego wszystkiego dowiecie się, czytając "Powrót do Nałęczowa". Nie chcę zdradzać zbyt wiele, by nie zakłócić tej magicznej aury, jaka - wg mnie - unosi się wokół powieści...

czwartek, 1 października 2015

Joanna Szwechłowicz, Tajemnica szkoły dla panien


Dziś mija równo 10 lat odkąd zaczęłam studia. Był to jeden z najpiękniejszych okresów mojego życia.
Skoro więc tak sentymentalnie zaczęłam ten post, to pozwolę sobie pozostać w temacie szkolnictwa i napisać kilka zdań o książce, której akcja w dużej mierze rozgrywa się w pewnej szkole, a konkretniej w pensji dla panien.

Skończyłam czytać tę książkę prawie dwa tygodnie temu, ale nie potrafiłam zmusić się do napisania o niej. Powieść ta jest bowiem reklamowana jako książka "flirtująca z gatunkiem kryminału retro", a ja po lekturze "Zbrodni w szkarłacie" Katarzyny Kwiatkowskiej dosyć wysoko ustawiłam sobie poprzeczkę, jeśli chodzi o ten gatunek. Czy "Tajemnica szkoły dla panien" dorównuje "Zbrodni..."? Z przykrością muszę stwierdzić, że nie.