W miniony wtorek Miejską Bibliotekę Publiczną w Kędzierzynie-Koźlu odwiedził znany polski reportażysta, Jacek Hugo-Bader. Dziennikarz ten imał się w swoim życiu różnych zajęć: pracował nie tylko jako nauczyciel czy pedagog szkolny, ale także jako ładowacz na kolei czy szef kolportażu Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej (podziemnej struktury "Solidarności"), wydającej m.in. tygodnik "Wola". Hugo-Bader jest laureatem wielu prestiżowych konkursów - otrzymał m.in. Grand Press (dwukrotnie) oraz Bursztynowego Motyla. Wielokrotnie nominowany - m.in. do Nagrody Literackiej Nike za "W rajskiej dolinie wśród zielska". Ten znany specjalista od Rosji od 1990 roku związany jest z "Gazetą Wyborczą".
Spotkanie rozpoczęło się od rozważań dziennikarza na temat różnicy pomiędzy podróżnikiem a turystą. Według pana Jacka podróżnik to ktoś, kto jedzie w świat "po coś"; ma jakieś zadanie/rolę do spełnienia (jest misjonarzem, dziennikarzem albo kartografem, więc najczęściej musi z takiej wyprawy przywieźć jakiś materiał). Podróżnik pragnie docierać do miejsc nieoczywistych. O takich warto pisać. Natomiast turysta jedzie "po nic", przemieszcza się utartym szlakiem i - prawdę mówiąc - jeśli gdzieś nie dotrze, to... świat się nie zawali. Dziennikarz pokusił się nawet o stwierdzenie, że według niego obecni himalaiści to już turyści, bo... większość szczytów już ktoś przed nimi przecież zdobył.
początek spotkania |
Padło również pytanie o nałogi - czy alkohol ułatwia reporterowi pracę? Pan Jacek wprost stwierdził, że żaden szanujący się dziennikarz nie będzie używał tego "narzędzia", ale przyznaje, że niejednokrotnie podczas rozmów z ludźmi dochodzą do takiego punktu, w którym jego bohaterowie sami proponują wódkę. Na trzeźwo nie tak łatwo otworzyć przed kimś swoją duszę. Sam jednak unika alkoholu jak tylko może.
Pojawiły się także inne tematy: rozróżnienie reportażu książkowego od prasowego ("gazetowego"), kwestie związane z książką o Broad Peak ("Długi film o miłości. Powrót na Broad Peak") czy tłumaczeniach jego reportaży na... język rosyjski. Jacek Hugo-Bader zdradził też kilka faktów o książce, która miała ukazać się niebawem (pt. "Skucha"), a dotyczyć ma współczesnej Polski (zagmatwane historie swoich kolegów z czasów opozycji w PRL). Jednak pojawił się problem z autoryzacją książki przez "bohaterów" i nie wiadomo, jak sprawa się zakończy.
grzecznie czekam w kolejce :) |
Jacek Hugo-Bader dał się poznać jako niezwykle charyzmatyczny człowiek. Dziennikarz prowadzący miał niewiele pracy, gdyż pan Jacek jest doskonałym gawędziarzem, potrafiącym porwać publiczność swoim mini-wykładem. Dało się to odczuć w interakcji ze strony słuchaczy, którzy bez skrępowania zadawali pytania dodatkowe. Pan Jacek przyznał się, że oddaje całe swoje serce temu, co robi - potrafi pracować po 18 godzin dziennie przy komputerze (stwierdził, że "pracuje krwią, potem i łzami, ale pisze z entuzjazmem"). Zdaje sobie doskonale sprawę z tego, że w reportażu najtrudniejszy jest dobór bohaterów - zawsze ktoś może dziennikarzowi zarzucić, że źle wybrał.
Po spotkaniu dziennikarz z uśmiechem rozdawał autografy na swoich książkach, każdą z nich oznaczając specjalną pieczątką i dziękując za przybycie na spotkanie. Po raz pierwszy odczułam na spotkaniu autorskim, że to Autor jest dla czytelników, a nie czytelnicy dla Autora. Hugo-Bader to dziennikarz, traktujący swoją pracę jako służbę.
pieczątka w ruchu :) |
egzemplarz z autografem i pieczątką |
Zazdroszczę spotkania. Reportaże uwielbiam, książka na pewno będzie wspaniała. Gratuluję autografu :)
OdpowiedzUsuńTakie spotkanie zawsze wnoszą świeży powiew do naszego życia. Super :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Uwielbiam Pana Jacka!
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność być w zeszłym roku na spotkaniu z panem jackiem. Można go słuchać i słuchać i się nie nudzi!
OdpowiedzUsuńWidać, że spotkanie nie powiewało nudą, a raczej było nadziane licznymi relacjami i wrażeniami dziennikarza. Jak będę miała okazję sama się wybrać na spotkanie z autorem, nie będę się wahać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń