sobota, 31 stycznia 2015

Cecelia Ahern, Love, Rosie

Jednak książki potrafią mnie jeszcze czymś zaskoczyć. Podchodziłam do tej powieści z lekkim dystansem, będąc przekonaną, że to kolejny wytwór rynku czytelniczego, nieco sztucznie nadmuchany i rozreklamowany. I może owszem, rozreklamowany z pewnością, bo gdzie się nie obejrzałam, to na wystawach księgarń widziałam okładkę "Love, Rosie", ale zapewniam z całą mocą, że nie jest to "bubel". To cudeńko! Na wstępie muszę się przyznać, że wcześniej nie zdawałam sobie sprawy, iż książka była już wcześniej wydana, tyle że pod innym tytułem - "Na końcu tęczy". 

czwartek, 29 stycznia 2015

Magdalena Parys, Tunel

Twoja historia zawsze cię dogoni, choćby w następnym pokoleniu...


Za lekturę "Tunelu" zabrałam się po intrygującej wzmiance Moniki z bloga Kronika błękitnej biblioteczki. Też tak macie, że czasami krótki wpis o książce potrafi Was bardziej zaciekawić niż obrzydliwie długa recenzja?

Nigdy nie interesowałam się nadmiernie historią Niemiec dotyczącą lat powojennych (czasy II wojny światowej to co innego! O nich czytam, jak tylko jakaś książka wpadnie mi w ręce). Jednak tu sposób opowiadania i tajemnicze losy bohaterów spowodowały, że wsiąkłam.

wtorek, 20 stycznia 2015

Peter Ackroyd, Londyn. Biografia

Epicka, napisana z rozmachem biografia Londynu. Czegoś podobnego do tej pory jeszcze nie czytałam.

Początkowo czułam się przytłoczona ilością opisywanych miejsc i szczegółów ich dotyczących. Miejsc, których niestety nie znam, bo nie miałam okazji odwiedzić Londynu. Pierwsze 50-100 stron musiałam "przemęczyć", ale potem... Potem to była naprawdę fascynująca lektura. Swoją drogą dobrze, że każdej książce "daję szansę", bo gdybym tak po pierwszych pięćdziesięciu stronach się poddała, wiele bym straciła.

Londyn to miasto sprzeczności. Peter Ackroyd ukazuje je czytelnikom na różnych płaszczyznach, odsłaniając po kolei coraz to smakowitsze kąski. A takowych jest tu bardzo wiele. Jedną z ważniejszych ciekawostek, która zrobiła na mnie wrażenie, była informacja o rzymskich podbojach Juliusza Cezara na terenie obecnej Wielkiej Brytanii. Chyba przespałam jakąś lekcję historii...

czwartek, 15 stycznia 2015

Moje biedronkowe zdobycze

Zachęcona Waszymi informacjami o książkach za 9,99 zł w Biedronce postanowiłam i ja udać się w kierunku metalowych koszy wypełnionych rozmaitymi lekturami... 

Oto moje zdobycze:
- "Włoskie zaręczyny" Santa Montefiore
- "Szczęśliwy traf" Louise Shaffer

Obydwa wydania są w twardych oprawach. Wspaniałe - uwielbiam takie!


W sumie to moje pierwsze książki z Biedronki. Obiecuję sobie jednak, że nie ostatnie. A co Wam udało się upolować? :-)

środa, 14 stycznia 2015

Eben Alexander, Mapa nieba


Są rzeczy na niebie i na ziemi, o których nie śniło się naszym filozofom.
Szekspir, Hamlet


Niedawno miałam okazję poznać książkę Ebena Alexandra pt. "Dowód", w której to ten amerykański neurochirurg ukazał swoją wizję zaświatów. Zaświatów, w które jako sceptyk nie wierzył. Dopiero, gdy doświadczył zapalenia opon mózgowych i po tygodniu śpiączki obudził się i wrócił do żywych, opowiedział o swoich przeżyciach (wizycie w czymś na kształt nieba). Zmienił się jego światopogląd i podejście do kwestii życia po śmierci. W książce "Mapa nieba" postanowił więc wraz z Ptolemy Tompkinsem zaprezentować nowe dowody na istnienie nieba.

Zmiany w domowej biblioteczce :)

Nie wiem, kto konstruuje współczesne meble, ale jedno jest pewne: nie pomyślał, że pewna część społeczeństwa zamiast miejsca na ogromny telewizor bardziej potrzebuje półek na swoje książki... Szkoda, że producenci nie przewidzieli tego i nie dodali alternatywnych półek w swoich katalogach.
Ale... Polak potrafi
:-)
więc
dziękuję mężulkowi za realizację mojego pomysłu na nową biblioteczkę. Kolejne marzenie spełnione, a Nowy Rok jeszcze się na dobre nie zaczął
:D. Teraz czas marzyć... o biblioteczce niczym z "Pięknej i bestii" - szczególnie o tej przesuwanej drabince :-).

W międzyczasie otrzymałam/kupiłam kilka kolejnych książek, więc zdjęcie po prawej nie jest już tak aktualne, jak było w dniu tworzenia, czyli w sobotę.

środa, 7 stycznia 2015

Ałbena Grabowska, Stulecie winnych. Ci, którzy przeżyli (tom I sagi)

Jeszcze nowy rok nie rozkręcił się na dobre, a już mam książkowego faworyta. Bez nadmiernych achów i ochów ogłaszam, że "Stulecie winnych" Ałbeny Grabowskiej na pewno wpiszę na listę najlepszych książek, które przeczytałam w 2015 roku. Jestem na siebie zła, bo książka przeleżała u mnie na półce co najmniej 2-3 tygodnie (wypożyczyłam ją z biblioteki) i dopiero intrygująca recenzja Kasi spowodowała, że wzięłam się za jej lekturę. I nie żałuję ani minuty!

Cofamy się do roku 1914, kiedy to w pewnej wsi młoda kobieta rodzi dziewczynkę. Niestety po pewnym czasie okazuje się, że w jej łonie przebywa jeszcze jedno dziecko, które jest nieprawidłowo ułożone. Stanisław, mąż i ojciec, odmawia modlitwy, targuje się z Bogiem, obiecując Mu wybudowanie dwóch konfesjonałów - za uratowanie dwóch istnień (nie wie, że będzie miał dwie córki, myśli że żona ma po prostu poród z komplikacjami). Po wielu godzinach na świat przychodzi druga dziewczynka, jednak matka umiera. Stanisław jest zdruzgotany śmiercią żony, którą kochał i uwielbiał. Jest zły na siebie, że nie obiecał trzech konfesjonałów... Dziewczynki są bliźniaczkami, chociaż według kalendarza urodziły się dzień po dniu. Starsza, Marysia, jest dzieckiem silniejszym, natomiast młodsza, Ania, jeszcze wiele tygodni walczy o to, by pozostać na tym świecie i nie dołączyć do swojej mamy, Kasi. Ania, co okazuje się wkrótce, wykazuje pewne zdolności. Otóż potrafi przewidzieć, co się stanie - co kogo spotka w życiu. Później będzie to jej przekleństwem. W dzieciństwie dorośli nie do końca wierzą w to, co Ania przepowiada, składając to na karb zbiegów okoliczności.

wtorek, 6 stycznia 2015

Edward Radziński, Apokalipsa Koby. Wspomnienia przyjaciela Stalina

Tak obszernej lektury nie miałam w dłoni chyba od czasu czytania "Operacji Reichswehra" Mariana Zacharskiego. Ponad 800 stron w twardej oprawie to dosyć ciężka lektura. Nie tylko dosłownie. Znany historyk, pisarz i dramaturg rosyjski, Edward Radziński, pokusił się o odmalowanie swoistego fresku epoki. Warto tu wspomnieć, że sztuki Radzińskiego były wystawiane na deskach teatrów na całym świecie, ale za czasów ZSRR jego dzieła były na indeksie. Narratorem swojej historii uczynił Radziński człowieka, który znał Stalina od dziecka i całe życie spędził, można rzec, w jego cieniu. 

Józef Stalin to postać znana chyba każdemu. Uczymy się o nim w szkołach, podczytujemy w różnych książkach. Jedne źródła bywają bardziej rzetelne, inne mniej. Natomiast tu, w "Apokalipsie Koby" poznajemy go z perspektywy przyjaciela.

sobota, 3 stycznia 2015

Podsumowanie czytelniczego roku 2014

Nie należę do niskich osób - mierzę 173 cm, ale zawsze się śmiałam, że brakuje mi jakichś 2-5 cm, żeby zostać modelką. Tere fere, takie żarty... A czemu mówię o swoim wzroście? Ano dlatego, że.... -->

Mogę powiedzieć, że zrealizowałam swój plan: w 2014 roku przeczytałam książki, którzych grzbiety wyniosły w sumie 345,30 cm, czyli brakło mi dosłownie 0,70 cm, aby zdublować swój wzrost. Jednak... jako że bodajże raz czy dwa nie zaliczyłam do wyzwania "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" ebooka, to myślę sobie, że mogę uznać zadanie za wykonane. Miałam osiągnąć 346 cm, a brakło mi niecałego centymentra. To jest coś! Nawet nie sądziłam, że jest to możliwe.


piątek, 2 stycznia 2015

Podsumowanie grudnia

Grudzień minął mi zdecydowanie zbyt szybko - ani się obejrzałam, a już trzeba było żegnać stary roczek.

Podobnie jak w ubiegłym miesiącu przeczytałam 5 książek. Usprawiedliwiam się jednak świętami, które wolałam spędzić w towarzystwie rodziny aniżeli nad książką. Swoją drogą święta mnie nieco rozleniwiły i (autentycznie) nie chciało mi się czytać. Oglądałam więc z mężem filmy i wypoczywałam. W sumie to mi się należało :P. Nie boję się tego powiedzieć, a co!

W grudniu najciekawszą przeczytaną przeze mnie książką była:

Łącznie przeczytałam 1882 strony, co daje dziennie średnio ok. 60-61 stron dziennie. Opublikowałam siedem postów, aż sześć z nich było recenzjami. A ile centymentrów przeczytałam? Tego dowiedziecie się w poście podsumowującym 2014 rok ;-). Już niebawem.

Jednym z prezentów świątecznych była zdrapka... Widzicie tę pełną skupienia minę? ;-) Niestety nie udało mi się "wydrapać" żadnej wygranej - mężulek miał więcej szczęścia :P