piątek, 20 grudnia 2013

Marian Zacharski, Operacja Reichswehra. Kulisy wywiadu II RP

Czy zdawaliście sobie sprawę, że polscy agenci wywiadu wojskowego wiedzieli, co się "kroi" na arenie międzynarodowej (mam tu na myśli II wojnę światową) - niektórzy z nich mieli świadomość tego, że w starciu z potęgą Niemiec nasz kraj nie ma szans... Jednak dowodzący Oddziałem II Sztabu Generalnego (później Głównego) niewiele sobie z depesz robili. Umniejszali potęgę Hitlera. I jak się to skończyło? Wszyscy wiemy - tragiczną wojną...

Autor dokonuje przeglądu historii Polski - zaczyna od opisu roli Piłsudskiego w dążeniu do niepodległości. To właśnie marszałek stworzył (początkowo) nieformalną sieć agentów - wywiad, którego szefem został mianowany Walery Sławek. Później utworzono Wydział II Informacyjny Sztabu Generalnego. Z książki Mariana Zacharskiego wyłania się obraz Piłsudzkiego, jako potrafiącego patrzeć w przyszłość przywódcy.

Bardzo dokładnie nakreślona została sytuacja plebiscytu z roku 1921 dotycząca losów Górnego Śląska (ustalanie przebiegu granicy polsko-niemieckiej na Śląsku). Opisana została również światowa konferencja gospodarcza, która rozpoczęła się 10.04.1922 r. w Genui.

Europa zdawała sobie sprawę, że po "wielkiej wojnie" powstało zbyt wiele sytuacji konfliktowych (narodziły się podczas likwidowania skutków I wojny) i pokój nie potrwa zbyt długo...

Republika Weimarska (potoczna nazwa Rzeszy Niemieckiej) i Rosja stały się pariasami na arenie międzynarodowej. Zaczęły zatem dążyć do zacieśnienia więzów, potrzebowały się wzajemnie. W ten sposób doszło do układu (traktatu) zawartego w Rapallo. To popchnęło Niemcy do rokowań z Polską, która była im potrzebna do tranzytu na tereny Rosji (opłacalna dla obu stron wymiana towarów [między Niemcami a Rosją] mogła dokonywać się jedynie przez Polskę).

Wnikliwie i niezwykle interesująco opisana została rola rotmistrza Nałęcz-Sosnowskiego w rozpracowaniu kontaktów między Rosją a Niemcami. Beletryzowana wersja wydarzeń dotyczących werbowania poszczególnych osób do działania na korzyść Polski (pod odpowiednią "przykrywką, oczywiście) bardzo przypadła mi do gustu.

Zakakujące i porażające musiało być dla Jerzego Sosnowskiego uświadomienie sobie (dzięki informacjom pozyskanym od "agenta" - czyt.zdrajcy Niemiec), jak bardzo polski wywiad "kuleje". Jakim szokiem musiała być dla niego wiadomość o tym, że wielu jego "kolegów" z agencji, która z założenia miała służyć Polsce, zostało "rozpracowanych" (lub dobrowolnie zgodziło się na współpracę z wywiadem niemieckim) przez niemieckie służby wywiadowcze. Inna kwestia dotyczy tego, że "sukcesy" Sosnowskiego (w postaci coraz większej ilości tajnych materiałów) rodziły zawiść i zazdrość wśród niedawnych kolegów rotmistrza. Stąd zaufanie do niego zaczęło powoli, acz systematycznie spadać. Do tego dołożyło się kilka potknięć w trakcie pracy agenturalnej.

Polski wywiad miał pewien minus - otóż często zdarzało się, że werbowano agentów, idąc "na ilość", a nie "na jakość". Czasem werbunki odbywały się na zasadzie szantażu. To oczywiście nie wróżyło nic dobrego (brak kompetencji to w przypadku pracy wywiadowczej błąd karygodny). Kolejnym ogromnym minusem była zdrada, która rozpanoszyła się w strukturach polskiego wywiadu.

Warto zaznaczyć, że rotmistrz Jerzy Nałęcz-Sosnowski nie osiągnąłby takiego "sukcesu" jako agent, gdyby posiadał inną osobowość. Był to młody szarmancki mężczyzna z charyzmą, który darzył kobiety szczególną estymą. I to właśnie wiele kobiet służyło mu za źródła informacji. Był człowiekiem światowym, który wiedział, jak zwerbować kolejne osoby... Ale miał też "swoje za uszami" ;-). Któż z nas jest jednak kryształowy..?

Kiedy już przebrnęłam przez pierwsze 100-150 stron, które były szokujące, ale nie "porywały", to dalej czytało się tę grubą książkę niczym najlepszą powieść sensacyjną. Wiem, że wydaje się to niemożliwe, ale tak doprawdy było... Autor postanowił zbeletryzować dzieje Jerzego Nałęcz-Sosnowskiego, pierwszego tak ważnego agenta wywiadu. Książka dedykowana jest rotmistrzowi, którego powojenne dzieje zakrawały na tragifarsę... polska zawiść dała o sobie znać. A przywódcy naszego kraju zlekceważyli poważne ostrzeżenia, które za sprawą rotmistrza napływały do Polski, a w posiadaniu których byli w zasadzie od roku 1932!!!

Tak pasjonującej księgi (bo książka brzmi tu jednak zbyt skromnie) dawno nie czytałam. O takich faktach powinno głośno mówić się na lekcjach historii... Muszę Was jednak ostrzec: nie jest to lektura na jeden lub dwa wieczory, raczej na jakiś tydzień (ok.1200 stron ;) ).  Natłok informacji nie pozwala na czytanie tej lektry "cięgiem", jednak - zapewniam - fakty, które poznałam, powalają na kolana.

Polecam gorąco i z czystym sumieniem wystawiam ocenę najwyższą.

Ocena: 6/6

Za egzemplarz recenzyjny dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu ZYSK i S-ka:-)

3 komentarze:

  1. Lubię historyczne książki, ale nie takie "typowe", więc chyba za tą podziękuje tym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie uznałabym tej książki za "typowo" historyczną; wszystko opisane jest bardzo przystępnym językiem, sporą część zajmują beletryzowane dzieje rotmistrza, a tego chyba nie spotyka się w podręcznikach historii...;-)

      Usuń
  2. Pomyślę o niej na emeryturze :P a tak serio, to zapowiada się ciekawie, gdyby nie fakt tych stron, który mnie przeraża :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)