piątek, 26 września 2014

Elie Maakaroun, Św. Charbel. Prorok miłości. Milczenie, krzyż i zbawienie

O istnieniu świętego Charbela (czyt. Szarbela) dowiedziałam się niedawno - w sierpniu - podczas lektury "Niezniszczalni. Historie świętych, których ciała nie uległy zepsuciu" autorstwa Joan Carroll Cruz (recenzja TU). I w zasadzie, gdyby nie tamta książka, nadal żyłabym w niewiedzy, że ktoś taki chodził po świecie. Ale do rzeczy...

Youssef Antoun Makhlouf (Józef Antoni Makhlouf) urodził się w Libanie na początku XIX wieku. Jego rodzice zajmowali się pracą w gospodarstwie. Należeli do obrządku maronickiego, który jako jedyny na Wschodzie, jest w pełni zgodny z nauką Kościoła katolickiego. Początkowo Józef uczęszczał do szkoły przyklasztornej i wiódł proste, pobożne życie. W wieku dojrzewania zaczął odczuwać powołanie. Jego efektem było wstąpienie do klasztoru Matki Bożej z Mayfouq. Po dwóch latach od tego wydarzenia, Józef złożył pierwsze śluby czystości, posłuszeństwa i ubóstwa i przybrał imię Charbel, co oznacza "Pomazaniec Boży". Studiował pod kierunkiem ojca duchowego o imieniu Nimatullah, o którym wiemy, że (po śmierci) jego zwłoki nie uległy rozkładowi, a przy jego grobie odnotowano wiele cudownych ozdrowień. Przez szesnaście lat w klasztorze Annaya ojciec Charbel wiódł ascetyczne życie zakonnika, czasem za zgodą przeora wychodząc do chorych i służąc im modlitwą. Świętemu Charbelowi przypisuje się mnóstwo uzdrowień, z których pozostało wiele relacji naocznych świadków. 

czwartek, 25 września 2014

J. Courtney Sullivan, Zaręczyny

Spora część kobiet uwielbia biżuterię. Błyskotki wszelkiej maści - od pierścionków po naszyjniki, bransoletki czy kolczyki. Niektóre panie zachowują się przy tym jak sroki: uważają, że im więcej mają na sobie, tym lepiej. Jednak - co zawsze powtarzam - wszystko jest kwestią gustu. Biżuteria to nie tylko garść kruszcu, takiego, jak złoto czy srebro. To również coś, co błyszczy. Najczęściej jest to diament (przynajmniej, jeśli chodzi o Amerykę). I to wokół diamentów (ale nie tylko) kręci się akcja powieści "Zaręczyny".

sobota, 20 września 2014

Jodi Picoult, Karuzela uczuć

Niech będzie... trochę się odsłonię, chociaż w zasadzie wiem, że nie powinnam. Powiem tak: ci, którzy mnie znają, wiedzą, że jestem uczuciowa. Wiadomo, nie obnażam się ze swoimi uczuciami przed osobami, którym nie ufam albo przed którymi wstydzę się całkiem ukazać to, co czuję. Jednak zdarza się, że podczas słuchania jakiejś piosenki, oglądania filmu lub czytania książki płyną mi po policzkach pojedyncze łzy albo... płaczę w najlepsze. No cóż, taki już jest ze mnie egzemplarz. Na szczęście mąż akceptuje mnie z całym dobrodziejstwem inwentarza, więc nie muszę się przed nim kryć z tymi łzami. Czemu aż tyle zdań napisałam o sobie, choć mam za zadanie napisać recenzję po lekturze "Karuzeli uczuć" Jodi Picoult? Ano dlatego, że zgodnie z tytułem w książce aż kłębi się od przeróżnych - często skrajnych, stojących w opozycji do siebie - uczuć, które to [uczucia] poruszały mnie tak, że w ruch poszły chusteczki higieniczne. Chyba po tych wszystkich "ciężkich" lekturach potrzebowałam takiego oczyszczenia - swoistego katharsis.

środa, 17 września 2014

Michael Smith, MI6. Prawdziwi agenci 007. Brytyjski wywiad w latach 1909-1939

Był czas, kiedy miałam tak zwaną "fazę" na czytanie o agentach wywiadu. I tak jakoś z rozpędu (a może z resztką sił) zabrałam się za lekturę Michaela Smitha o brytyjskim wywiadzie w początkach ubiegłego wieku. Co z tego wynikło? Zaraz się dowiecie.

Krok po kroku poznajemy historię  Secret Intelligence Service, czyli brytyjskiej tajnej służby wywiadowczej (znanej również pod nazwą MI6) - od momentu jej powstania aż do wybuchu II wojny światowej. Autor jest byłym agentem wywiadu, jednak z wiadomych względów nie znamy prawie żadnych szczegółów z tamtego okresu. Smith pracował jako dziennikarz po odejściu ze służby - m.in. jako korespondent wojenny. Napisał kilka książek o służbach specjalnych.

Michael Smith szkicuje genezę powstania brytyjskiej służby wywiadowczej. Na początku XX wieku

większość oficerów armii brytyjskiej, w przeciwieństwie do swoich niemieckich kolegów, uznawała szpiegostwo za niemoralne zajęcie, którego powinien unikać każdy prawdziwy dżentelmen. (s. 2) 

czwartek, 11 września 2014

Bernlef, Niewdzięczna pamięć

Obiecałam sobie niedawno, że będę częściej sięgać po książki z własnej biblioteczki. Po to je w końcu mam, by "żyły" i były czytane. Zachęcona opisem na okładce i poruszaną tematyką, postanowiłam przeczytać "Niewdzięczną pamięć" autorstwa J. Bernlefa (właśc. Hendrika Jana Marsmana), holenderskiego tłumacza, poety i pisarza. Oryginalny tytuł to "Hersenschimm" - książka została wydana w Holandii w 1984 roku, a pierwsze polskie wydanie ukazało się dzięki wydawnictwu Nasza Księgarnia dopiero w 2010 roku. "Niewdzięczna pamięć" znalazła się na liście Najlepszych Nowel Holenderskich, a także stała się podstawą filmu nakręconego w 1987 r. przez Heddy Honigmanna oraz sztuki teatralnej, wystawionej w 2006 r. w reżyserii Guya Cassiersa. 

W tej niezwykłej, niezbyt długiej historii autor próbuje otworzyć nam oczy na starość i przemijanie oraz wszystko to, co się z nimi wiąże. A najważniejszą kwestią jest tu choroba Alzheimera.

wtorek, 9 września 2014

Paweł Wieczorkiewicz, Historia polityczna Polski 1935-1945

Nie sądziłam, że porwałam się z motyką na słońce. Recenzowanie książki tego typu jest ogromnym wyzwaniem, któremu - szczerze przyznam - mogę nie podołać. Postaram się jednak w miarę prosto i logicznie zaprezentować "Historię polityczną Polski 1935-1945".

poniedziałek, 1 września 2014

Podsumowanie sierpnia :)

Ostatnie dni sierpnia wielu młodym ludziom kojarzą się z końcem wakacji i tzw. "wakacyjnej laby". Przyznam jednak szczerze, że osobiście nie odczuwam żadnego dyskomfortu związanego z tym stanem rzeczy, gdyż nie należę już do osób uczących się. Wróóóć... odczuwam dyskomfort, ale jedynie z powodu niższych temperatur i mniejszej ilości słońca :(. Nie mogę się przyzwyczaić, że tak szybko robi się ciemno na dworze i czytanie przy naturalnym świetle, przy oknie, kończy się zdecydowanie wcześniej niż na przykład dwa miesiące temu. Szkoda. Ale taka już jest zmienność pór roku...

źródło