niedziela, 29 listopada 2015

Wendy Webb, Duchy przeszłości


Książka "Duchy przeszłości" przeleżała swoje na jednej z półek mojej biblioteczki. Kiedy więc uznałam, że mam dosyć egzemplarzy recenzenckich i książek z miejskiej biblioteki, postanowiłam rozejrzeć się wśród własnych półek. I w ten sposób wybór padł na powieść Wendy Webb.

To niezwykle klimatyczna historia, z rodzinnymi tajemnicami w roli głównej. Należałoby ją zaliczyć do grona powieści gotyckich. Mamy tu bowiem sporą część wyznaczników tego gatunku: tajemniczą atmosferę narracji, nawiedzone budowle, zbrodnia, która odciska swoje piętno na fabule.

Hallie, główna bohaterka powieści, otrzymuje pewnego dnia przesyłkę z dwoma listami. Z jednego z nich dowiaduje się, że otrzymała spadek od kobiety, której nie zna osobiście, a z drugiego - że owa (zmarła już) kobieta to jej matka, która miała rzekomo zginąć w pożarze trzydzieści lat wcześniej.

Katastrofy spadają bez uprzedzenia, gdy zajmują nas sprawy codziennego życia. - s.140

Z listu dowiaduje się także, że ojciec porwał ją, gdy była małą dziewczyną, i ukrył przed żoną. Gwoli ścisłości zainscenizował wypadek, który miał świadczyć, że zarówno on, jak i córka, zginęli tragicznie. Kobieta po otrzymaniu tak nieprawdopodobnych wieści, pragnie poznać prawdę, ale umiera także jej ojciec. Hallie wyrusza na wyspę Grand Manitou, by dowiedzieć się czegoś więcej o swojej przeszłości. Niestety nie zostaje tam przyjaźnie przyjęta. Przyczyna tkwi oczywiście w przeszłości. Każdego dnia Hallie poznaje kolejne elementy układanki. Na dodatek w domu należącym do jej zmarłej matki zaczynają dziać się dziwne rzeczy...

sobota, 28 listopada 2015

Spotkanie autorskie z podróżnikiem Markiem Pindralem





26 listopada, pod koniec Tygodnia Ekologicznego, obchodzonego w naszym mieście, na spotkaniu autorskim pojawił się podróżnik Marek Pindral. Sporej części czytelników znany głównie za sprawą wydanej w 2013 roku książki poświęconej Państwu Środka pt. "Chiny od góry do dołu". Tym razem jednak spotkanie poświęcone było jego najnowszej książce "W cieniu minaretów. Oman".

Pan Marek postanowił gości przybyłych na ul.Damrota zabrać na wycieczkę po wspaniałym, acz nieznanym Omanie. Podróż tę rozpoczął od rozpalenia aromatycznego kadzidła i krótkiej pięciominutowej impresji - wyświetlił na czytniku zdjęcia, a w tle leciała odpowiednia muzyka. Tak wprowadzeni w temat goście słuchali opowieści podróżnika urzeczeni. A umiejętności gawędziarskich panu Markowi nie brakuje. Podczas prezentacji multimedialnej pokazywanej w tle, autor ze swadą i humorem opowiadał o swojej przygodzie z Omanem.

poniedziałek, 23 listopada 2015

Ben Kane, Srebrny Orzeł


"Srebrny Orzeł" to drugi tom "Kronik Zapomnianego Legionu". Spotykamy się z bohaterami, których zdążyliśmy już poznać w poprzedniej części, czyli w  "Zapomnianym Legionie". Tym razem rzymscy legioniści pod dowództwem Partów znajdują się już we Wschodniej Margianie. Partowie bowiem po klęsce Rzymian pod Carrhae dali im wybór: mogli umrzeć od razu lub udać się na niespokojną wschodnią granicę królestwa.

Podobnie jak w pierwszej części losy Fabioli interesowały mnie najbardziej - byłam ogromnie ciekawa, co tym razem ta mocna i zaradna kobieta wymyśli, by dopiąć swego. Nadal opętana jest nienawiścią wobec mężczyzny, który lata temu zgwałcił jej matkę. Fabiola do pewnego momentu żyje sobie spokojnie w latyfundium swego mężczyzny Brutusa, walczącego u boku potężnego Cezara, jednak w pewnym momencie wyrusza do Rzymu i od tego momentu nic już nie będzie takie, jak przedtem. Fabiola wplątuje się w sieci intryg rzymskiej polityki, a stąd już niedaleko do tego, by wpakować się w kłopoty. Szczególnie, jeśli jest się kobietą żyjącą w pierwszym wieku przed Chrystusem. Nie chciałabym jednak w żaden sposób umniejszać roli pozostałych bohaterów, których przygody - takie odnoszę wrażenie - były nawet ciekawsze niż w poprzednim tomie. Gal Brennus (siłacz nad siłacze), etruski wróżbita Tarkwiniusz i Romulus - syn rzymskiego arystokraty z nieprawego łoża - wciąż marzą o odzyskaniu wolności i dotarciu do Rzymu. Ta nadzieja trzyma ich przy życiu, kiedy zgodnie z rozkazami Partów walczą na rubieżach świata. Z wielu bitew i potyczek wyjdą cało, niestety, za którymś razem jednemu z nich się nie uda. Któremu? Tego oczywiście nie mogę zdradzić. 

Naprawdę byli żołnierzami straconymi dla Rzymu, walczącymi o przetrwanie gdzieś na peryferiach cywilizowanego świata. - s. 222

czwartek, 19 listopada 2015

Diane Chamberlain, Milcząca siostra


To powieść z gatunku tych, które wbijają mnie w fotel (albo - jak ostatnio - w łóżko). "Milczącą siostrę" z pewnością zapamiętam na długo. W moim odczuciu to najlepsza książka pani Chamberlain, a przeczytałam ich już kilka.

Książkę czyta się niezwykle szybko. Ja wręcz musiałam ją sobie dawkować, żeby nie przeczytać jej jednym tchem. Mamy tu do czynienia z nagromadzeniem rodzinnych tajemnic, których jest całkiem sporo na każdym zadrukowanym centymetrze "Milczącej siostry".

wtorek, 17 listopada 2015

M. Dębska, R. Dębski, M. Rigamonti, Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek



W sumie to nie powinnam w obecnym stanie czytać takich książek, ale wiadomo - ciekawość pierwszym stopniem do piekła. Moja Teściowa tak mi ją zachwalała (przynajmniej na samym początku, jak tylko zaczęła czytać), że później nie było już odwrotu, choć zmieniła zdanie i nie chciała, żebym przy niektórych opisach się denerwowała. Chciała mnie odwieść od czytania, stwierdzając, że mogę to zrobić po porodzie, ale cóż... bywam uparta. W ostatecznym rozrachunku nie żałuję, bo to niezwykle wartościowa lektura.

"Bez znieczulenia. Jak powstaje człowiek" została napisana w formie wywiadu-rzeki. Podzielona jest tematycznie, więc można czytać ją wyrywkowo. Ja czytałam standardowo, bo wszystko, co związane z małym człowieczkiem, obecnie mnie interesuje. Mamy możliwość bliższego zapoznania się z tematami takimi, jak ciąża, wady wrodzone, poronienia, wcześniactwo, aborcja czy relacje pacjent-lekarz.

Fajnie jest... zobaczyć się w lokalnej prasie ;-)


Tak się składa, że mój mąż pracuje w redakcji "Nowej Gazety Lokalnej", ukazującej się w Kędzierzynie-Koźlu i tak jakoś wyszło, że ostatnio wkręcił mnie w pisanie sprawozdań z autorskich spotkań odbywających się w naszym mieście. Postanowiłam podzielić się z Wami moją radością i pochwalić moimi wypocinami (które są również dostępne TU na blogu):

przepraszam za jakość zdjęcia, ale przy dzisiejszej pogodzie zrobienie dobrze doświetlonej fotografii graniczyło z cudem

To nie pierwszy raz, kiedy widzę swoje nazwisko w gazecie, ale za każdym razem jest to niesamowite uczucie. Szczególnie jeśli prowadzi się dosyć monotonny tryb życia ciężarnej (łóżko, przychodnia, ewentualnie sklep, znowu łóżko i tak w kółko).

Miłego dnia!


poniedziałek, 16 listopada 2015

Katarzyna Puzyńska, Więcej czerwieni


Ledwie skończyłam "Motylka" Katarzyny Puzyńskiej, a już pragnęłam mieć w swoich dłoniach kolejny tom. I tak oto trafiła do mnie kolejna książka z serii o policjantach z Lipowa pt. "Więcej czerwieni".

Minęło mniej więcej pół roku od ostatnich tragicznych wydarzeń, z którymi musieli zmierzyć się policjanci i mieszkańcy spokojnej wioski. Lato w pełni. Daniel Podgórski wreszcie jest zadowolony ze swojego życia - jego związek z Weroniką wpłynął na spokojne wody codzienności i stabilizacji, a tymczasem w okolicy zabite zostają dwie młode dziewczyny. Ich ciała są brutalnie okaleczone. Pierwsze myśli i podejrzenia policjantów skierowane są więc w stronę seryjnego mordercy. Grupę śledczą prowadzi kontrowersyjna i specyficzna komisarz Klementyna Kopp, z którą Daniel zdążył się już zaprzyjaźnić podczas poprzedniego dochodzenia. Policjanci doszukują się cech wspólnych łączących obydwa morderstwa, ale zanim dochodzi do przełomu, wiele się dzieje. Czy zdążą zapobiec kolejnej tragedii?

niedziela, 15 listopada 2015

Spotkanie autorskie z Sylwią Chutnik


W piątek trzynastego wszystko zdarzyć się może. I w naszym mieście się wydarzyło - do Miejskiej Biblioteki Publicznej przybyła polska pisarka młodego pokolenia, której znakiem rozpoznawczym jest... różowa grzywka, Sylwia Chutnik. To znana kulturoznawczyni, działaczka społeczna, doktorantka Instytutu Kultury Polskiej UW, członkini Związku Literatów Polskich, prezeska Fundacji MaMa działającej na rzecz poprawy sytuacji matek w Polsce. Chutnik jest również laureatką Paszportu Polityki w kategorii Literatura za rok 2008. Była trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike (w 2009 za "Kieszonkowy atlas kobiet", w 2013 za "Cwaniary" i w 2015 za "W krainie czarów"). Jest przewodniczką miejską po Warszawie - oprowadza turystów po autorskich trasach śladami wybitnych kobiet.


p. Sylwia Chutnik i p. Bartosz Walat
Zaczęło się nostalgicznie - dziennikarz prowadzący spotkanie, Bartosz Walat, zapytał pisarkę o jej podejście do lat 90. Pani Sylwia Chutmik swoje wspomnienia z tamtych lat określa mianem konsumpcyjnych, kiedy to, jak większość społeczeństwa, zachłysnęła się towarami, które nagle stały się powszechnie dostępne. Były to również lata, w których zaczęła delektować się wolnością (pierwsze wagary itp.). Lata dziewięćdziesiąte mocno kojarzą się pisarce z muzyką. Jej tata, jako perkusista, często przywoził jej z podróży kasety przegrane z oryginalnych płyt. Najnowsza powieść pani Sylwii pt. "Jolanta" opowiada właśnie historię dziewczyny wchodzącej w dorosłość w czasach transformacji. Autorka zastanawia się, na ile przeszłość wpływa na nasze życie i duma nad tym, czy wszyscy w Polsce skorzystali na momencie ustrojowego przełomu. Tytułowa bohaterka nie potrafi oddzielić przeszłości grubą kreską. W obecnym konsumpcyjnym świecie głośno się mówi o tym, że "wszystko zależy od nas", ale teraz, po 25 latach wiemy już, że nie wszyscy "załapali się" na ten nowy, wspaniały świat - nie wszyscy byli "młodymi wilkami".


wtorek, 10 listopada 2015

Jean-Christophe Brisard, Claude Quétel, Dzieci dyktatorów


Stalin, Husajn, Castro - te i inne nazwiska kojarzą się z przemocą i terrorem. Jednak każdy z tych mężczyzn miał swoją rodzinę i dzieci. Czy zastanawialiście się kiedyś, czy tacy dyktatorzy są w stanie wychować potomstwo na "normalnych ludzi"? Czy osoby odpowiedzialne za śmierć tysięcy (a czasem wręcz milionów) istnień są w stanie ukształtować te małe istoty na podobieństwo ludzi, a nie potworów? Czy despoci potrafią w domu, w wolnej chwili okazywać swoim dzieciom ciepłe uczucia?

Niektórzy z opisanych tu ojców mogą was zaskoczyć. Okazuje się bowiem, że gdzieś na dnie ich zatwardziałych serc jest miejsce również na czułość i zachwyt nad swymi dziećmi. W większości przypadków jednak pokręcone psychiki ojców miały niebagatelny wpływ na zwichrowane życie dzieci. To jest ten typ relacji (rodzic-dziecko), których nie da się tak łatwo odciąć grubą kreską. Bardzo często jest też tak, że dzieci dyktatorów mają niewielki wpływ na swoją przyszłość - powinny służyć reżimowi, mają trwać na straży panującej "dynastii" i  służyć ku osobistej chwale swych ojców. A przecież nie każde tego chce. Nie każde z nich zgadza się z polityką swego ojca. Dla niektórych z nich kontynuacja linii politycznej jest jednak czymś całkowicie naturalnym - w ten sposób niektóre dyktatury trwają wiele, wiele lat. Przejęcie sukcesji po ojcu niejednokrotnie doprowadza do bratobójczych walk, ale są i tacy, którzy wręcz ukrywają swoje pochodzenie, wyjeżdżając z dala od rodzinnego kraju. Autorzy książki zafascynowani tematem postanowili zwrócić się o pomoc do reporterów, specjalistów od geopolityki czy historyków. Każdy z tych autorów jest specjalistą od danej dyktatury i ma o niej wiedzę z pierwszej ręki.

poniedziałek, 9 listopada 2015

Katarzyna Puzyńska, Motylek


Wow! Nie spodziewałam się tak wciągającej lektury!

Od jakiegoś czasu zaczynam się przekonywać do kryminałów polskich autorów. Najwięcej takich powieści poznałam w stylu retro, ale i tym razem się nie zawiodłam. Mogę wręcz powiedzieć, że debiut pani Kasi Puzyńskiej tak mnie wciągnął, że nie liczyło się nic innego. Spędziłam fascynujący weekend w Lipowie.

Niepozorna polska wieś. Nagle okazuje się, że w niewyjaśnionych okolicznościach ginie tam zakonnica. Niby wszystko ok, ale nikt tej zakonnicy we wsi nie zna. Skąd ona się tam wzięła? Dlaczego przyjechała do Lipowa? Na te i inne pytania próbują odpowiedzieć młodszy aspirant Daniel Podgórski wraz z trzema kolegami z komisariatu. To dla nich pierwsze tak kluczowe dochodzenie, wcześniej takie rzeczy się w Lipowie po prostu nie zdarzały. Śledztwo wciąż trwa, kiedy... ginie kolejna osoba, tym razem bogata mieszkanka wsi. Wszystko zdaje się wskazywać na to, że obie te śmierci nie łączą się w żaden sposób. Ale może to tylko złudzenie? Ostatecznie, do pomocy policjantom zostaje przydzielona bardzo specyficzna i kontrowersyjna koleżanka - komisarz Klementyna Kopp z Brodnicy (świetna kreacja bohaterki, choć... niektóre jej odzywki działały mi na nerwy). Akcja ze strony na stronę nabiera tempa. Nagle okazuje się, że wielu mieszkańców wioski ma coś do ukrycia - a to nieudane życie rodzinne, a to jakieś niechlubne zdarzenia z przeszłości. Powoli niektóre wątki zazębiają się, ukazując misterną mozaikę ułożoną przez panią Puzyńską.

sobota, 7 listopada 2015

Podsumowanie października


Czas na krótkie podsumowanie minionego miesiąca.

Przeczytałam 7 książek i w zasadzie muszę powiedzieć, że praktycznie wszystkie mnie zainteresowały.

- W. Bancarzewska, Zapiski z Annopola (to kontynuacja "Powrotu do Nałęczowa"; na równie wysokim poziomie, jak tom pierwszy)
- A. Maciel, Tease (mocna, poruszająca powieść o szkolnym nękaniu)
- M. Krzyszkowski, B.Wasztyl, Pilecki, śladami mojego taty (ciekawa pozycja o bohaterze nieco niedocenianym w polskim społeczeństwie)
- A. Zaprutko-Janicka, Okupacja od kuchni (genialna książka z serii ciekawostkihistoryczne.pl)
- Jacek Matecki, Co wy, ..., wiecie o Rosji?! (próba opisania niejednorodnego kraju, jakim jest Rosja)
- J. Picoult, Jesień cudów (niezawodna Picoult; jeżeli najdzie mnie wena, to w najbliższych dniach postaram się naskrobać parę zdań o niej)
- K. Scholes, Królowa deszczu (słuchałam audiobooka; z tych wszystkich pozycji poruszyła mnie najmniej).

Październik z liczbach:
- przeczytanych centymentrów: 20
- przeczytanych stron: 2788 (co daje średnio ok. 90 stron dziennie)

Nie jest źle, choć mogłoby być lepiej. Na swoje usprawiedliwie mogę jedynie powiedzieć, że coraz więcej czasu spędzam buszując po stronach internetowych w poszukiwaniu wyprawki dla naszej córci:). Tak poza tym to równo tydzień temu po raz pierwszy mogliśmy zobaczyć jej buźkę (byliśmy na usg 4D) - wspaniałe uczucie! :-)

A na koniec - coś dla śmiechu: po okolicznym lesie błąkała się ostatnio taka mućka:-) chyba komuś uciekła z gospodarstwa...

zdj. autorstwa mojego męża

środa, 4 listopada 2015

Spotkanie autorskie z Jackiem Hugo-Baderem



W miniony wtorek Miejską Bibliotekę Publiczną w Kędzierzynie-Koźlu odwiedził znany polski reportażysta, Jacek Hugo-Bader. Dziennikarz ten imał się w swoim życiu różnych zajęć: pracował nie tylko jako nauczyciel czy pedagog szkolny, ale także jako ładowacz na kolei czy szef kolportażu Międzyzakładowej Komisji Koordynacyjnej (podziemnej struktury "Solidarności"), wydającej m.in. tygodnik "Wola". Hugo-Bader jest laureatem wielu prestiżowych konkursów - otrzymał m.in. Grand Press (dwukrotnie) oraz Bursztynowego Motyla. Wielokrotnie nominowany - m.in. do Nagrody Literackiej Nike za "W rajskiej dolinie wśród zielska". Ten znany specjalista od Rosji od 1990 roku związany jest z "Gazetą Wyborczą".

Spotkanie rozpoczęło się od rozważań dziennikarza na temat różnicy pomiędzy podróżnikiem a turystą. Według pana Jacka podróżnik to ktoś, kto jedzie w świat "po coś"; ma jakieś zadanie/rolę do spełnienia (jest misjonarzem, dziennikarzem albo kartografem, więc najczęściej musi z takiej wyprawy przywieźć jakiś materiał). Podróżnik pragnie docierać do miejsc nieoczywistych. O takich warto pisać. Natomiast turysta jedzie "po nic", przemieszcza się utartym szlakiem i - prawdę mówiąc - jeśli gdzieś nie dotrze, to... świat się nie zawali. Dziennikarz pokusił się nawet o stwierdzenie, że według niego obecni himalaiści to już turyści, bo... większość szczytów już ktoś przed nimi przecież zdobył.