W piątek trzynastego wszystko zdarzyć się może. I w naszym mieście się wydarzyło - do Miejskiej Biblioteki Publicznej przybyła polska pisarka młodego pokolenia, której znakiem rozpoznawczym jest... różowa grzywka, Sylwia Chutnik. To znana kulturoznawczyni, działaczka społeczna, doktorantka Instytutu Kultury Polskiej UW, członkini Związku Literatów Polskich, prezeska Fundacji MaMa działającej na rzecz poprawy sytuacji matek w Polsce. Chutnik jest również laureatką Paszportu Polityki w kategorii Literatura za rok 2008. Była trzykrotnie nominowana do Nagrody Literackiej Nike (w 2009 za "Kieszonkowy atlas kobiet", w 2013 za "Cwaniary" i w 2015 za "W krainie czarów"). Jest przewodniczką miejską po Warszawie - oprowadza turystów po autorskich trasach śladami wybitnych kobiet.
p. Sylwia Chutnik i p. Bartosz Walat |
Podczas spotkania autorka wspominała również swój literacki debiut (2008 r. "Kieszonkowy atlas kobiet"). Była już wówczas feministką, działała na rzecz kobiet, jednak nie było wtedy tzw. "konfliktu gender". Jednak pojęcie "feministka" przylgnęło do niej na stałe, ludzie ją zaszufladkowali i czasami tylko dziwią się, że jest "taka normalna i nieagresywna, jak na feministkę" - śmiała się pani Sylwia. Pisarka wychodzi z założenia, że nie ma sensu spierać się o terminologię. Dla niej ważny jest człowiek i to, że można komuś pomóc. W spory ideologiczne stara się nie mieszać, chociaż zdaje sobie sprawę, że jako pisarka powinna zabierać głos w sprawach ważnych. Dlatego stara się nie odżegnywać od kwestii społecznych. W każdym razie pani Sylwia zawsze powtarza, że "nie chce być jak zupa pomidorowa - nie każdy musi ją lubić".
Padło także pytanie o sposób pisania. Sylwia Chutnik żyje intensywnie i jej pisarstwo też jest takie. Pisze niejako w biegu, w międzyczasie. Jak sama to określiła - nie potrafiłaby pisać w głuszy czy w buszu. Chutnik bardzo sobie ceni swój zawód "zmyślacza". Zapytana o wątki autobiograficzne w swoich książkach, unikała jednoznacznej odpowiedzi. Dowiedzieliśmy się jedynie, że każdy twórca przemyca coś "z siebie" do swoich książek, a ona sama często tworzy swoje bohaterki na przykład z dwu znanych sobie kobiet, następnie dodaje coś od siebie, a potem "miksuje" to jeszcze w głowie.
Innym tematem poruszonym na spotkaniu była kwestia pracy pani Chutnik jako przewodniczki miejskiej po Warszawie. Pisarka przyznała się ze śmiechem, że po obejrzeniu najnowszej polskiej komedii romantycznej, zaczęła się zastanawiać, czy powinna oddać swoją legitymację PTTK. Ten sztucznie wykreowany, piękny świat (w tym przypadku Warszawa) ma nas utwierdzać w naszym konsumpcyjnym podejściu do życia. A pani Sylwia Chutnik mówi wprost, że jej taka rzeczywistość nie interesuje. Ona pragnie pisać o blokowiskach, brzydkiej Wiśle czy kominach z kotłowni, bo to właśnie w takich brzydkich miejscach rozgrywają się prawdziwe dramaty. - Zwykłe życie zwykłych ludzi jest najciekawsze - dodaje autorka.
Dziennikarz prowadzący zapytał panią Sylwię o plany na najnowszą powieść. Wiemy już, że będzie to książka o latach 80., bazująca na autentycznym wydarzeniu - zabiciu cinkciarza. Będzie to świat dancingów, prostytutek, lewych interesów, ale Chutnik zamierza zderzyć to z temperamentem Pedro Almodóvara. Pragnie wykorzystać w niej opowieści swojego taty - muzyka. Może nawet nakłoni swojego ojca do współautorstwa.
książka z autografem i rogal świętomarciński :) |
W trakcie ponad godzinnego spotkania poruszone zostały także inne tematy: ironia i groteska w pisarstwie pani Sylwii, ludyczność i pamięć o tym, skąd się pochodzi czy zacierające się granice między kulturą wysoką a mainstreamową.
Na koniec wywiązała się niezwykle ciekawa dyskusja z czytelnikami dotycząca osób starszych. Chutnik jako działaczka społeczna często prowadzi warsztaty dla uniwersytetów trzeciego wieku, więc te kwestie są jej bliskie. Według pisarki "osoby starsze" to grupa, której nie da się jednoznacznie zdefiniować. Zna bowiem tyle osób po 60-tce czy nawet 70-tce, które mają więcej wigoru niż niejeden młody człowiek. Co więc miałoby być wyznacznikiem pozwalającym stosować określenie "osoby starsze"?
Było to ostatnie spotkanie organizowane w ramach Jesieni Literackiej w Kędzierzynie-Koźlu. Honorowy Patronat nad tym wydarzeniem objął Prezydent Miasta, a spotkania dofinansowano ze środków Narodowego Centrum Kultury w ramach Programu Kultura - Interwencje 2015. Mam nadzieję, że wiosną zostanie wznowiony podobny cykl, a nasze miasto odwiedzą kolejni znani pisarze.
Takie spotkania to świetna sprawa. :) Znam twórczość Sylwii Chutnik i lubię, chociaż "Dzidzia" zupełnie mi nie podeszła i rzuciłam lekturę po kilkudziesięciu stronach. Za to mam nadzieję, że "Jolanta" spodoba mi się, bo czeka na półce.
OdpowiedzUsuńMiałam przyjemność poznać autorkę na targach książki w Krakowie. I też podpisywała mi wtedy "Dzidzię".
OdpowiedzUsuń