Mocna, wciągająca, wywołująca dreszcz przerażenia.
Wiedziałam, że książka będzie poruszać problem stalkingu, jednak nie spodziewałam się aż takich emocji. Prawie ciągle podczas czytania odczuwałam przysłowiowe "ciarki na plecach". Wprawdzie miałam w swoim życiu do czynienia z jednym takim nachalnym "adoratorem", ale - na moje szczęście - nie był stalkerem, tylko człowiekiem usilnie pragnącym bliskości drugiej osoby. Więc skończyło się na paru nieprzyjemnych smsach i e-mailach. Ale strach też był. Strach, który wiele mnie nauczył. Dlatego, czytając o przeżyciach bohaterki, bałam się razem z nią.
To, że widziałeś mnie rano, wystarczy ci z pewnością na cały dzień. Mimo to ciągle obracam głowę, szukając cię wszędzie wokół. Muszę dziwnie wyglądać, jakbym miała jakiś tik nerwowy. Łapię się wręcz na tym, że zastanawiam się, gdzie jesteś. Wprawia mnie to w jeszcze większy przestrach: grozi mi, że dostanę takiej samej obsesji na twoim punkcie, jak ty na moim. Tego właśnie pragniesz, czyniąc wszystkie te nieustanne próby przykłucia mojej uwagi. Nie mogę dopuścić, żeby do tego doszło. (s. 179)