niedziela, 7 lutego 2016

Suki Kim, Pozdrowienia z Korei. Uczyłam dzieci północnokoreańskich elit



Jeżeli wydaje Ci się, że Twoje państwo mocno ogranicza Twoje prawa, to jesteś w błędzie. Nie wierzysz? Przeczytaj zatem reportaż Suki Kim, aby się o tym przekonać.

Suki Kim to kobieta pochodząca z Korei Południowej, ale mieszkająca od trzynastego roku życia w Ameryce. Jest dziennikarką, która postanowiła zobaczyć północnokoreański reżim od środka. Jednak nie jest to takie proste. Trzeba pamiętać, że władze tego kraju bardzooo mocno ograniczają kontakty ze światem zewnętrznym. Brzmi to co najmniej dziwnie, prawda? A jednak. Okazuje się, że koszmar przewidziany przez Orwella, jest tu rzeczywistością...

Kult jednostki, który może wzbudzać w nas uśmiech politowania lub niedowierzania jest tam rozwinięty do ogromnych rozmiarów. Praktycznie wszędzie znajdują się wizerunki i posągi Wielkiego Przywódcy. Większość rozmów kończy się jakąś pochwałą, jakąś uwagą, że to dzięki Niemu żyje im się tak dobrze...

W takich chwilach jak ta miałam nieodparte wrażenie, że moi ukochani studenci są obłąkani. Albo byli tak przerażeni, że czuli się zmuszeni kłamać i chwalić się wielkością swojego Przywódcy, albo szczerze wierzyli we wszystko, co mi mówili. Nie mogłam się zdecydować, co byłoby gorsze. - s. 126

poniedziałek, 1 lutego 2016

Sarah Lark, Bogowie Maorysów


Tym razem będzie skrótowo. 




To ostatni, trzeci tom sagi Kauri (o wcześniejszych możecie poczytać TU i TU). Niestety, według mnie, najsłabszy. Może wynika to z faktu, że autorka postanowiła sporą część akcji umieścić poza Nową Zelandią, co baaaardzo mi nie odpowiadało.

Mamy tu najmłodsze pokolenie bohaterów. Występują tu bowiem dzieci oraz wnuczęta osób stanowiących trzon pierwszej powieści. Syn Michaela i Lizzie, Kevin wyrusza na wojnę burską do Afryki. Roberta, zakochana w nim młoda dziewczyna, bardzo to przeżywa. Wkrótce sama postanawia wyruszyć w ślad za nim.
Córka Matariki, Atamarie jest z kolei typem kobiety dosyć nowoczesnej. Jest jedyną dziewczyną zaczynającą studia inżynieryjne na uniwersytecie. Do tego zakochaną w pewnym wynalazcy... Ta znajomość działała mi na nerwy, a to głównie za sprawą Richarda Pearse’a, pioniera lotnictwa, dla którego Atamarie straciła głowę. W każdym razie, jak to u Sarah Lark, mamy mnóstwo intryg oraz tajemnic rodzinnych, które wzbudzają całą gamę emocji. A wszystko to okraszone jak zwykle opisami tradycji Maorysów i krajobrazów, tym razem nie tylko Nowej Zelandii, ale też Afryki.

Udało mi się zdążyć z całą sagą przed porodem, z czego się ogromnie cieszę (mąż powątpiewał, czy dam radę), tym bardziej, że każda z części liczy sobie po 600-700 stron niezbyt wielkim drukiem.