sobota, 9 stycznia 2016

Sarah Lark, Złoto Maorysów



Pokochałam pióro pani Sarah Lark po przeczytaniu jej poprzedniej trylogii (recenzję sagi nowozelandzkiej  możecie znaleźć TU, TU i TU). Kiedy więc zobaczyłam, że autorka pisze kolejną sagę rodzinną o Nowej Zelandii (w której się zakochałam), baaaardzo się ucieszyłam. Czym prędzej nabyłam dwa pierwsze tomy, a trzeci tom mąż sprezentował mi pod choinkę. Ostatnio zażartował, że jest ciekaw, czy zdążyłabym z ich przeczytaniem przed porodem (warto zaznaczyć, że każdy tom liczy sobie 600-700 stron dosyć drobnym drukiem). Postanowiłam to sprawdzić i obecnie jestem w połowie drugiego tomu - czas pokaże, czy zdążę ;-). Tyle tytułem wstępu.

Czas przenieść się na niezwykle urokliwe tereny Nowej Zelandii, która staje u progu zmian. Na mało zamieszkane tereny przybywają osadnicy z Europy, którzy muszą nauczyć się korzystania z dóbr wysp, nie zapominając o prawach miejscowej ludności - Maorysów. Mamy tu innych bohaterów, jednak pewien schemat pozostaje ten sam - ludzie ci opuszczają ojczyste ziemie, by wyruszyć do nieznanej krainy i tam szukać szczęścia lub... odpokutować winy. Kathleen i Michael kochają się, ale ich związek nie jest akceptowany społecznie. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży. Michael planuje zatem ucieczkę, ale że nie posiada na to środków, musi coś ukraść. Niestety wszystko wychodzi na jaw, a karą dla młodego mężczyzny jest zesłanie do Australii. Rodzice natomiast zmuszają brzemienną Kathleen do poślubienia człowieka, którego ona nie kocha. Wkrótce, ze świeżo poślubionym małżonkiem wyruszają do Nowej Zelandii, rozpocząć nowe życie...

Michael wciąż kocha Kathleen i jego wszystkie sny, marzenia, plany krążą wokół niej i ich dziecka. Na statku chłopak poznaje Lizzie, dziewczynę z przeszłością, która wielokrotnie "ratuje mu tyłek". Lizzie zakochuje się w mężczyźnie, zdając sobie jednocześnie sprawę, że nigdy nie zajmie ważnego miejsca w jego sercu.

To wspaniała, barwna saga rodzinna, która ani przez chwilę nie pozwala się nudzić. Akcja toczy się w odpowiednim tempie i wciąga do tego stopnia, że nawet ciężar książki mnie nie zniechęcał - a że czytam w pozycji leżącej, to co najwyżej mogłam sobie od czasu do czasu oprzeć tomisko o klatkę piersiową ;-). Napisana z rozmachem książka, ukazuje Nową Zelandię w całej okazałości, z jej wadami i zaletami. To również opowieść o życiu - a szczególnie o jego trudniejszych momentach. Większość bohaterów dokonuje ogromnych zmian w swojej egzystencji, część czyni to dobrowolnie, część w wyniku mniej lub bardziej szczęśliwych zbiegów okoliczności. Powieść ukazuje cały wachlarz ludzkich uczuć i zachowań - od pięknej przyjaźni, miłości, poprzez zawiść, zazdrość aż do nienawiści. Wiele bohaterek to mądre, doświadczone przez życie kobiety, którym przyszło egzystować u boku facetów rządzących "twardą ręką". Dla nich przemoc fizyczna czy psychiczna to chleb powszedni, ale te kobiety nie ustają w walce o swoje lepsze jutro... 

Polecam gorąco, szczególnie fanom sag rodzinnych!


1 komentarz:

  1. Lubię sagi rodzinne i już zapisuję tytuł, by przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)