Bohaterem może być kobieta, której jedyną bronią są silna wola i determinacja. (s. 9)
Dziewczyny z Syberii. Dziesięć różnych kobiet. Każda z nich pochodziła z kochającej rodziny, każda - miała przed sobą życie pełne szans i możliwości. Jednak drobne zdarzenia powodowały, że otrzymywały wyroki i musiały udać się na Sybir. W miejsce, w którym noc trwa pół roku, a temperatury sięgają minus 70 stopni Celsjusza. W miejsce, w którym pchły i wszy pragną zadomowić się w ciepłym ludzkim ciele, a o chochelce wodnistej zupy marzą tysiące zesłańców. Tak właśnie wyglądały obozy, które organizował Związek Radziecki dla "wrogów ludu". Do takich miejsc trafiły bohaterki najnowszej książki Anny Herbich pt. "Dziewczyny z Syberii".
Zaczynało się zawsze tak samo: waleniem kolbami w drzwi. Potem tylko parę minut na spakowanie najważniejszych rzeczy i... wagony bydlęce, w których podróż trwała tygodniami. Trzeba było pokonać tysiące kilomentrów w nieludzkich warunkach. Wielu tej podróży po prostu nie przeżyło.
Syberia była miejscem, w którym ludzka życzliwość niemal nie występowała. Była to kraina powszechenj brutalności, w której przetrwać mógł tylko najsilniejszy. (s. 70)
Autorka pozwoliła dojść do głosu kobietom, które przeżyły piekło sowieckich łagrów. Część z nich swojej historii nie opowiedziała nawet najbliższym. Spora część tych kobiet już nigdy nie wróciła do kraju, który i tak był w sowieckich rękach. Większość wspomnień z łagrów, które zostały opublikowane, wyszła spod piór mężczyzn. Tu otrzymujemy nie tylko suche fakty, lecz także pasjonującą księgę uczuć. W każdej tej historii uwidaczniają się konkretne cechy, które pozwoliły tym młodym kobietom przeżyć piekło. Warte odnotowania jest także to, że prawie każda z nich zaznaczała w swoich wspomnieniach, że po powrocie stamtąd starała się żyć pełnią życia. Zapomnieć o przeszłości się nie dało, ale można było dać szansę kolejnym dniom...
Hart ducha to coś, co łączy wszystkie bohaterki. Jednak każda z nich po swojemu organizowała sobie życie w łagrowych okolicznościach. Chciałabym mieć tyle siły ducha, co one. Nie wiem, która historia przemówiła do mnie najmocniej: czy ta o Stefanii, która została przegrana w karty czy o Barbarze, która przed wojną mieszkała na terenie zakładu dla umysłowo chorych, a może ta o Danucie, która wyszła za "perskiego księcia". Wszystkie zapadają głęboko w pamięć i uświadamiają, jak ważne jest to, czy żyje się w wolnym kraju...
Odnoszę wrażenie, że autorka była tu potrzebna do spisywania opowieści płynących z ust steranych ciężkim życiem na Syberii kobiet. Nie ma tu żadnej fałszywej nuty, historie były chyba zapisane niemalże słowo w słowo. Dominuje prosty język, bo chyba tylko takim da się opisać ogrom cierpień, które stały się udziałem tak wielu młodych kobiet. Wszystkie te wspomnienia łączy podobny styl. Na szczęście autorce udało się ukazać odmienne cechy każdej z bohaterek.
Mam jedno małe zastrzeżenie. Podczas czytania rzuciło mi się w oczy, że wszystkie te kobiety pochodziły z rodzin dobrze sytuowanych. Ich rodzice często znali się osobiście z jakimiś oficjelami. Wiodły życie na poziomie. Stąd też często wspomnieniami wracały do pięknych lat dzieciństwa. Brakowało mi jednak opowieści kobiet z innych warstw społecznych. Czy one radziły sobie tak samo? Czy te, które przeżyły łagry miały możliwości, by wrócić do kraju? Jak potoczyły się ich losy? Gdyby autorka pokusiła się o zapisanie wspomnień także takich kobiet, mielibyśmy pełny obraz sytuacji.
Poruszające historie, obok których nie można przejść obojętnie. Odnoszę wrażenie, że jesteśmy ostatnim pokoleniem, które podobnych wspomnień ma jeszcze szansę wysłuchać "na żywo", prosto z ust, które przeżyły zesłanie. Ale i to się wkrótce zmieni. Kolejne pokolenia już tej szansy nie dostaną.
Gdyby Bóg zechciał wskrzesić wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji podniosłaby się ziemia. (s. 200)
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu ZNAK
Grubość książki: 2,80 cm
Zazdroszczę Ci możliwości przeczytania tej książki. Na pewno skłania do głębokiej refleksji.
OdpowiedzUsuńMam na swojej liście do przeczytania, bardzo chcę poznać tę książkę..
OdpowiedzUsuńMocno do mnie trafia literatura i łagrowa i lagrowa, staram się po nią co jakiś czas sięgać, chociaż nigdy nie jest to proste."Dziewczyny z Syberii" wydają mi się bardzo wartościową lekturą, którą chciałabym poznać lepiej.
OdpowiedzUsuńJestem w połowie lektury i również zwróciłam uwagę na to, że te kobiety pochodziły z dobrze sytuowanych rodzin - byłam pewna, że jednak kolejne opowiadania będę również o takich z niższych warstw społecznych - ale widzę, że nie. No nic i tak doczytam książkę do końca, bo lubię tego typu lektury.
OdpowiedzUsuńPlanuję przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńNie zwróciłam jakoś uwagi na społeczne pochodzenie opisywanych kobiet, ale coś w tym jest - wszystkie były z wyższych sfer. Faktycznie ciekawie byłoby zobaczyć, jak radziły sobie inne przedstawicielki społeczeństwa. Tym niemniej lektura była ciekawa i przejmująca, a mnie najbardziej podobał się sposób opowiadania autorki i to, że zostawiła swoim bohaterkom miejsce, oddała pole. Świetna, dziennikarska robota.
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja:) Wcale się nie dziwię, że została nagrodzona w konkursie:) Gratuluję:)
OdpowiedzUsuńJupiii! :D:D Dopiero od Ciebie się dowiedziałam! Zapomniałam, że rozwiązanie konkursu miało się ukazać wczoraj...
UsuńAch, przyjemnie być posłańcem dobrych wieści :))
Usuń