Premiera: 15 maja 2015 r.
Niedawno trafiła w moje ręce książka historyczna jedyna w swoim rodzaju. Publikacja odsłaniająca nieznane kulisy rzeczywistości II Rzeczpospolitej. Traktująca bowiem o... seksie. Wiadomo, takiego tematu nie znajdzie się w standardowych podręcznikach historii. Kamil Janicki pokusił się o odsłonięcie zasłon XIX i XX-wiecznej alkowy. I udało mu się to znakomicie. Zatrzymajcie się na chwilę, by dowiedzieć się, o czym dokładnie traktuje "Epoka hipokryzji. Seks i erotyka w przedwojennej Polsce".
Janicki prezentuje plejadę rozmaitych doktorów, "naukowców" i innych osób zajmujących się tematyką seksualną w omawianym okresie. Ich podejście do sprawy czasem mnie śmieszyło, a innym razem przyprawiało o dreszcz przerażenia. Jedną z tych osób był doktor Kurkiewicz (niezwykle barwna postać), który znał Tadeusza Boya-Żeleńskiego (dzisiaj to on jest utożsamiany z rewolucją seksualną, choć nie do końca słusznie...). Wcześni "seksuolodzy" mieli naprawdę ciężko, ale jako pierwsi opisali mechanizmy życia płciowego, kładąc tym samym podwaliny rewolucji seksualnej.
"Podwójna moralność" polegała na przyjęciu przez społeczeństwo zupełnie różnych oczekiwań wobec kobiet i wobec mężczyzn. Tym drugim wolno było bezkarnie prowadzić życie seksualne przed i poza małżeństwem. Panny i mężatki miały z kolei być bezwzględnie cnotliwe i wierne. (s. 20)
Powszechnie uważano, że kobieta jest "niegodna" orgazmu, ma natomiast (w zamian) przyjemność płynącą z... macierzyństwa. Jeżeli kobieta uskarżała się na nieudane pożycie małżeńskie, przypinano jej łatkę histeryczki (przy okazji polecam Wam film pt. "Histeria") - o tym, że sama histeria miała długą i elastyczną listę "objawów" pisać już chyba nie muszę. Ówczesna antykoncepcja może we współczesnych czytelnikach wzbudzać jedynie spazmy śmiechu. Wyobraźcie sobie, że kobieta miała bacznie obserwować
(...) aż u mężczyzny zbliży się chwila orgazmu i na moment przed wytryskiem głęboko nabrała powietrza. Następnie powinna wstrzymać oddech na tak długo, jak tylko będzie w stanie. Szok i niedotlenienie powinno zniwelować ryzyko zapłodnienia. Prostsza metoda, podawana w publikacjach innych autorów, zakładała po prostu zupełny, stuprocentowy bezruch kobiety w trakcie całego stosunku. Mąż niech robi swoje, a żona powinna leżeć niczym kłoda. (s. 24)
Ha, prosta i "skuteczna" metoda na niechcianą ciążę!
Autor przedstawia nam dzieje rewolucji seksualnej, opisując kolejne jej wcielenia i przemiany. W końcu nastąpił bowiem moment, w którym zaczęto dostrzegać, że kobieta ma także prawo do "przyjemności". Szokujące dla niektórych mogą być fragmenty dotyczące wieku inicjacji seksualnej - warto poczytać o ankietach sprzed wieku (poziom moralny dzisiejszych uczniów nie odbiega wcale tak daleko od poziomu ich rówieśników sprzed stu lat). Inna sprawa jest taka, że młodzież (męska) z początku XX wieku nie potrafiła pogodzić haseł równouprawnienia z samym seksem - kobiety postrzegano albo jako prostytutki albo jako nieosiągalny obiekt westchnień. Trzeciej opcji nie było.
Pierwszy raz spotkałam się z określeniem "półdziewica" - chodziło o panny z dobrych domów, które były zdeflorowane psychicznie, lecz nie fizycznie. Jeśli już jesteśmy przy tych kwestiach, to warto wspomnieć o tym, jak straszono zgubnymi skutkami samogwałtów. Dla niektórych badaczy onanizm był wyrafinowaną i rozpustną formą... samobójstwa. Podejrzewano bowiem, że podczas takich "aktów" człowiek po prostu traci siły witalne ;-). Mocno irytujący jest dla mnie fakt, że - jeśli chodzi o pozycje seksualne - to najważniejszy był mężczyzna - on miał być mentorem dla kobiet. Jego przyjemność była najważniejsza. O tempora, o mores!
Wiele niuansów związanych z życiem seksualnym w dzisiejszych czasach jest praktycznie kalką sprzed wieku. O seksie na wakacjach czytamy u Janickiego: "Co się zdarzyło na plaży, to zostaje na plaży" - a czy dzisiejsze rozluźnienie obyczajowości nie jest podobne? Tyle się wszak pisze o seksturystyce itp. Podobną kalką jest dzisiejszy kult szczupłego, wysportowanego ciała - czy dziś jest inaczej? Całą sytuację wymusiła przecież akceptacja "nagości" na plażach. Po lekturze nasuwa mi się wniosek, że dzisiejsza hipokryzja związana z seksem może i jest nieco mniejsza, ale o pewnych sprawach jak nie mówiło się głośno, tak do dziś się nie mówi. I choć dzisiejsze dzieci raczej nie wierzą w instytucję "bociana" czy "kapusty", to - podobnie jak przed wiekiem - wiedzę zdobywają najczęściej od kolegów.
Inny rozdział, który mnie zainteresował, dotyczył zakazów publikowania treści erotycznych - mówiono wówczas, że książek wartościowych jest naprawdę mało, a erotyki schodziły na pniu (jak nie przymierzając dzisiejsze "50 twarzy Grey'a" - porównanie autora).
Wedle opinii autora społeczeństwo polskie sprzed wieku było wyzwolone podobnie jak dzisiejsze, a może nawet... bardziej wyzwolone?
To pierwsza książka z serii "Ciekawostki historyczne" (warto zajrzeć na portal ciekawostkihistoryczne.pl), ale już ostrzę sobie ząbki na kolejne. Takie publikacje warto mieć w domowej biblioteczce. Ogromną zaletą książki jest bogata bibliografia. Wprawdzie przypisy umieszczone zostały z tyłu (czego nie lubię), a nie wprost pod tekstem, ale jestem to w stanie wybaczyć właśnie dzięki tak rzetelnie rozpisanej bibliografii. Wiem, że większości tytułów nie dostanę w mojej bibliotece, ale spiszę sobie te, na których najbardziej mi zależy i będę mogła rozejrzeć się przy najbliższej okazji za nimi na przykład w bibliotece wojewódzkiej. Niektórych może zainteresować fakt, że publikacja została wzbogacona o ilustracje oraz zdjęcia-pocztówki z kobiecymi aktami.
Książka - wg opinii samego autora - ma być tylko zarysem rzeczywistości II Rzeczpospolitej jakże odmiennej od tej opisywanej w podręcznikach. To opis bardziej prawdziwy, miejscami ukazujący fakty bardzo niewygodne i wstydliwe, ale przecież bliskie... wszystkim Polakom. Na szczęście Kamil Janicki nie stworzył pracy medyczno-historycznej, tylko skupił się na podejściu zwykłych Polaków do seksu. Odwoływał się w większości do prac badaczy polskich, co bardzo się ceni. To moja pierwsza lektura Janickiego, ale rzuciło mi się w oczy, że bardzo umiejętnie łączy opisy ze źródeł z własnymi przemyśleniami i wnioskami. Dzięki temu lektura jest płynna, a samo czytanie - przyjemne. Autor korzystając z archiwów przedwojennej prasy i literatury fachowej stworzył książkę odważną, ukazującą życie Polaków od kuchni, tfu... SYPIALNI!
Polecam wszystkim tym, którzą chcą się przekonać, że historia wcale nie musi być nudna ;-).
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu ZNAK
Grubość książki: 2,50 cm
Jeśli ktoś lubi podobną tematykę, będzie zachwycony - naprawdę świetne opracowanie, w dodatku, jak to u Janickiego, bardzo ciekawie napisane. Nic tylko czytać (i pękać ze śmiechu, przynajmniej chwilami)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę przeczytać! Uwielbiam historię, a już zwłaszcza taką tematykę. Cieszę się, że bibliografia jest tak bogata, będę miała, co czytać. Określenie półdziewicy genialne...
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu "Ciekawostek historycznych" za tak miłe słowa pod adresem książki ). Chciałbym tylko dodać, że do czasu premiery można kupić ją z 40-procentowym rabatem http://www.znak.com.pl/epokahipokryzji
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytałabym ten tytuł :) Ciekawi mnie takie podejście do historii ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej lektury
OdpowiedzUsuńAle ci zazdroszczę tej książki, takie historyczne smaczki najbardziej zawsze zapadają mi w pamięć :)
OdpowiedzUsuńNie mogę, te porady antykoncepcyjne mnie po prostu powaliły na kolana. To bardzo ciekawe książka, z chęcią poznałabym te wszystkie smaczki.
OdpowiedzUsuńWidziałam książkę w zapowiedziach, ale dopiero po Twojej recenzji nabrałam na nią apetytu:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłabym się skusić. Może być naprawdę ciekawie :)
OdpowiedzUsuń