Zapraszam Was w podróż po kawiarniach literackich naszej stolicy...
We wprowadzeniu autor powołuje się na słownikowe pojęcie kawiarni literackiej, w której to kształtowały się nowe obyczaje oraz moda. To miejsce umożliwiające kontakty, zawieranie znajomości czy rozrywkę środowiskom literackim (rozpowszechnianie nowinek z artystycznego świata) oraz pozwalające na relacje twórca-publiczność. Od końca XIX wieku prawie do końca XX wieku stanowiła (kawiarnia) zjawisko ogólnokulturowe, a lokale te były dobrym miejscem dla pisarzy, którzy między jedną a drugą kawą szukali weny... Gwar ten mógł jednak rozpraszać, ale nie można kawiarniom odmówić klimatu szczególnie przydatnego w zawieraniu nowych znajomości (funkcja integracyjna). Europejskie kawiarnie artystyczne to miejsca, w których środowisko literackie mogło swobodnie omawiać aktualne wydarzenia polityczne, poplotkować, pławić się (w przypadku poetów) w blasku chwały. Kawiarnia na swój sposób była też teatrem, bo "zwykli" klienci przychodzili pooglądać osoby publiczne, które czasem na ich użytek odpowiednio się zachowywały (teatralizacja zachowań). Spotykali się tam zatem "wielbiciele literatury i rzesza snobów łakomych „wielkiego świata”".
Kawiarnia literacka/artystyczna (żeby takową być), musiała spełniać szereg warunków:
1) musiała być "dla każdego" (lokal publiczny)
2) musiał znajdować się w niej lokal lub salka niedostępne dla "zwykłych klientów" (to miejsce tylko dla artystów)
3) owi artyści musieli mieć "widownię"
4) musiały się tam rodzić opinie literackie lub powstawać opiniotwórcze pisma literackie.
W rozdziale "Antenatki romantyczne i postyczniowe" prezentuje autor pierwszą kawiarnię (doby romantyzmu), którą można zaliczyć jako lokal artystyczny. Była to kawiarnia "Pod Kopciuszkiem". To tam spotykali się Julian Ursyn Niemcewicz, Franciszek Morawski czy Kajetan Koźmian. Bywał tam często Kazimierz Brodziński (autor rozprawy "O klasyczności i romantyczności" - kto pilnie słuchał na lekcjach lub zajęciach o romantyzmie, ten wie, o czym mówię). Sławą i popularnością cieszyła się kawiarnia Honoratka (miejsce, w którym odbywały się konspiracyjne spotkania przed powstaniem listopadowym). Natomiast w kawiarni Brzezińskiej można było natknąć się na Fryderyka Chopina czy Juliusza Słowackiego (szkoda, że nie żyłam w tamtych czasach...). Następnie na warsztat bierze pan Makowiecki kawiarnie młodopolskie. Jedną z nich była - potocznie zwana - Starorypałka, będąca punktem spotkań warszawskiej cyganerii artystycznej. Innym miejscem był nieformalny klub literacki w kawiarni Miki (usytuowany na rogu Placu Trzech Krzyży - znane miejsce w stolicy). Ponoć bywał tam sam Józef Piłsudzki (pod pseudonimem), a także Stefan Żeromski, Bolesław Leśmian, Zofia Nałkowska czy Władysław Reymont. Tam padło słynne zdanie:
Właściwie kobiety dzielą się na dwie kategorie: damy i nie damy*.
Kolejny opis dotyczy letniego ogródka w Nadświdrzańskiej (nazwa pochodzi od założyciela lokalu, który był posiadaczem majątku nad Świdrem). Było to miejsce atrakcyjne szczególnie w sezonie letnim. Ogródek był częścią mleczarni leżącej na Nowym Świecie, a z wnętrza lokalu korzystano jedynie w czasie niepogody. Serwowano tam wiejską kawę z dużą ilością mleka. Poruszano tam najczęściej mało poważne tematy. Były to raczej plotki z zakulisowego świata sztuki. Niedaleko Nadświdrzańskiej znajdowała się Pierwsza Warszawska Mleczarnia Udziałowa. Bywali tam: Bolesław Leśmian czy Zenon Przesmycki oraz Reymont, Żeromski i Tetmajer. Często spotkania różnych osób stawały się kanwą opowieści, powieści lub nowel. Była to kawiarnia, w której spotykali się przedstawiciele z 2 epok literackich: Młodej Polski oraz nadchodzącego dwudziestolecia międzywojennego. Jedną z kolejnych kawiarni zaprezentowanych w książce była "Kawiarnia Pod Picadorem", o której nie będę już tak szczegółowo pisać. Pozwolę sobie jedynie przytoczyć fragment "Regulaminu i cennika dla gości":
Zabrania się wstępu do kawiarni:
a) osobom w stanie nazbyt trzeźwym
b) recydywistom na polu literatury i malarstwa (...).
Satysfakcji honorowych Zarząd Kawiarni nie udziela. (...) Nosze ratunkowe i karetka pogotowia na miejscu. (...)**
Kolejny opis dotyczy letniego ogródka w Nadświdrzańskiej (nazwa pochodzi od założyciela lokalu, który był posiadaczem majątku nad Świdrem). Było to miejsce atrakcyjne szczególnie w sezonie letnim. Ogródek był częścią mleczarni leżącej na Nowym Świecie, a z wnętrza lokalu korzystano jedynie w czasie niepogody. Serwowano tam wiejską kawę z dużą ilością mleka. Poruszano tam najczęściej mało poważne tematy. Były to raczej plotki z zakulisowego świata sztuki. Niedaleko Nadświdrzańskiej znajdowała się Pierwsza Warszawska Mleczarnia Udziałowa. Bywali tam: Bolesław Leśmian czy Zenon Przesmycki oraz Reymont, Żeromski i Tetmajer. Często spotkania różnych osób stawały się kanwą opowieści, powieści lub nowel. Była to kawiarnia, w której spotykali się przedstawiciele z 2 epok literackich: Młodej Polski oraz nadchodzącego dwudziestolecia międzywojennego. Jedną z kolejnych kawiarni zaprezentowanych w książce była "Kawiarnia Pod Picadorem", o której nie będę już tak szczegółowo pisać. Pozwolę sobie jedynie przytoczyć fragment "Regulaminu i cennika dla gości":
Zabrania się wstępu do kawiarni:
a) osobom w stanie nazbyt trzeźwym
b) recydywistom na polu literatury i malarstwa (...).
Satysfakcji honorowych Zarząd Kawiarni nie udziela. (...) Nosze ratunkowe i karetka pogotowia na miejscu. (...)**
Barwny opis atmosfery i klienteli rozciąga autor na inne kawiarnie: Kresy, Ziemiańską czy Ujazdowską. Autor wspaniale oddał klimat epoki i ówczesne realia; okrasza to wszystko ciekawymi anegdotami z życia bardziej i mniej znanych artystów. Na minus zaliczę tak małą liczbę zdjęć omawianych lokali - chciałoby się przecież zobaczyć, jak one wyglądały w rzeczywistości...
Piękne jest to, że ówcześnie za literaturę i poezję brali się ludzie młodzi - dwudziesto- i trzydziestoletni. Nie siedzieli przed ekranami komputerów, tylko spotykali się, by wzajemnie przed sobą i publicznością prezentować swoją artystyczną twórczość. Literatura nie była osobnym bytem, przenikała inne dziedziny życia, była "żywa".
Jest to lektura dosyć, powiedziałabym, specjalistyczna. Na pewno zainteresuje wielbicieli dwudziestolecia międzywojennego oraz epoki zwanej Młodą Polską. Do mnie "przemówiła" z racji osobistych zainteresowań oraz ukończonych studiów filologicznych - mogłam poznać życie wielu poetów "od kuchni", dowiedzieć się, jak spędzali wolny czas, gdzie szukali inspiracji. Przewija się w tej książce wiele nazwisk, autor zalewa nas ogromem wiedzy na temat kawiarnianego życia. Jest dla mnie logicznym, że nie każdego taka pozycja zainteresuje, ale powiem Wam jedno - żałuję, że "Warszawskie kawiarnie..." zostały wydane dopiero w tym roku, bo gdyby zdarzyło się to kilka lat wstecz, to taka lektura podczas studiów byłaby jak znalazł...
Ocena: 5/6
Ocena: 5/6
Nie ukrywam, że poczytałabym o takich klimatycznych miejscach. Muszę zapamiętać tę książkę.
OdpowiedzUsuńTematyka ciekawa, aczkolwiek nie w moim stylu :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie raczej, ale może komuś polecę :)
OdpowiedzUsuńAleż gradka, brzmi arcy ciekawie ):
OdpowiedzUsuń