O Julii Child usłyszałam po raz pierwszy jakieś kilka lat temu. Wiedziałam, że była kobietą prowadzącą pierwszy kulinarny show w TV i autorką wielu książek kucharskich. Zapomniałam do niej, ale do czasu... Aż trafiłam na książkę "Francuski szef kuchni".
Julia Child tajniki sztuki kulinarnej zgłębiała między innymi we francuskiej szkole Le Cordon Bleu. Wzbudzała tam sensację nie tylko swoim ognistym temperamentem, ciekawą barwą głosu, ale również wzrostem (mierzyła 188 cm!).
W tej dosyć grubej (jakby nie było) książce kucharskiej (będącej "papierową" wersją programu telewizyjnego) Julia Child zamieściła na początku kilka słów od siebie. Autorka wyraziła radość z powstania książki na podstawie najwcześniejszego cyklu programów telewizyjnych "Francuski Szef Kuchni" (którego pierwszy odcinek ukazał się równo 50 lat temu, jeszcze w czarno-białej telewizji). Pani Child tłumaczy również, skąd pomysł na francuską kuchnię na ziemi amerykańskiej i jak wyglądały początki uczenia Amerykanów gotowania na sposób europejski. Zwraca również uwagę na fakt, iż w latach sześćdziesiątych nie zwracano tak bacznej uwagi na "zdrowe żywienie", stąd tak wiele przepisów na potrawy dziś uznane za tuczące i niezdrowe. Wspomina, jak "od kuchni" wyglądało przygotowywanie telewizyjnego kulinarnego show i jak trzeba było sobie wówczas radzić (nagrywało się cięgiem, bez "cięcia", co znacznie utrudniało pracę).
Po powyższym wstępie znajdziecie krótką historię tego, jak książka powstawała i jak Julia Child w ogóle trafiła do telewizji. Nie będę Wam tu, drodzy Czytelnicy, tego streszczała, gdyż (kto chętny) sami możecie się z tą historią zapoznać. Dalej zostały zamieszczone podstawowe informacje o rodzajach win - w kuchni francuskiej są one niezmiernie ważne - oraz o prawidłowym odmierzaniu mąki. A potem jest już tylko (albo AŻ) "Książka Kucharska Francuskiego Szefa Kuchni". Znajdują się tam zarówno przepisy na dania wykwintne (ja nazywam to "wyższą szkołą jazdy"), jak i stosunkowo proste, na które każdy przeciętny użytkownik kuchni polskiej może sobie pozwolić. Co ważne, oprócz przepisów umieszczone zostały tam również rozmaite porady i techniki wykonywania niektórych potraw. Są one opisane językiem prostym i zrozumiałym.
Jeżeli miałabym wymienić, które przepisy najbardziej do mnie "przemówiły", to z pewnością byłyby to (postaram się wybrać jedynie najciekawsze): babeczki (drożdżowe), tort naleśnikowy ze szpinakiem i pieczarkami, quiche lorraine (ze śmietaną i bekonem - wykonywałam do tej pory w nieco inny sposób). Wypróbowałabym z chęcią sporą część przepisów dotyczących sosów oraz warzyw (w szczególności ziemniaków). Zamierzam się jednak podzielić tą książką z bliską memu sercu osobą i może razem, pokoleniowo, coś upichcimy.
Bardzo spodobało mi się to, że na końcu książki został umieszczony indeks potraw, które zostały uporządkowane kategoriami: sosy i zupy, desery itd. To pomaga przy wyszukiwaniu konkretnej potrawy lub szukania pomysłu na przykład na dania z ziemniaków itp.
Jeśli szukacie pomysłu na obiad, deser czy kolację, koniecznie sięgnijcie po "Francuskiego Szefa Kuchni". Okaże się bowiem, że wcale nie potrzeba wyszukanych składników, by "własnymi ręcami" wyczarować naprawdę pyszne dania rodem z francuskiej kuchni.
A, zapomniałabym dodać, w końcu mam jasny i "klarowny" przepis na masło klarowane... ;-)
Ocena: 5,5/6
Po powyższym wstępie znajdziecie krótką historię tego, jak książka powstawała i jak Julia Child w ogóle trafiła do telewizji. Nie będę Wam tu, drodzy Czytelnicy, tego streszczała, gdyż (kto chętny) sami możecie się z tą historią zapoznać. Dalej zostały zamieszczone podstawowe informacje o rodzajach win - w kuchni francuskiej są one niezmiernie ważne - oraz o prawidłowym odmierzaniu mąki. A potem jest już tylko (albo AŻ) "Książka Kucharska Francuskiego Szefa Kuchni". Znajdują się tam zarówno przepisy na dania wykwintne (ja nazywam to "wyższą szkołą jazdy"), jak i stosunkowo proste, na które każdy przeciętny użytkownik kuchni polskiej może sobie pozwolić. Co ważne, oprócz przepisów umieszczone zostały tam również rozmaite porady i techniki wykonywania niektórych potraw. Są one opisane językiem prostym i zrozumiałym.
Jeżeli miałabym wymienić, które przepisy najbardziej do mnie "przemówiły", to z pewnością byłyby to (postaram się wybrać jedynie najciekawsze): babeczki (drożdżowe), tort naleśnikowy ze szpinakiem i pieczarkami, quiche lorraine (ze śmietaną i bekonem - wykonywałam do tej pory w nieco inny sposób). Wypróbowałabym z chęcią sporą część przepisów dotyczących sosów oraz warzyw (w szczególności ziemniaków). Zamierzam się jednak podzielić tą książką z bliską memu sercu osobą i może razem, pokoleniowo, coś upichcimy.
Bardzo spodobało mi się to, że na końcu książki został umieszczony indeks potraw, które zostały uporządkowane kategoriami: sosy i zupy, desery itd. To pomaga przy wyszukiwaniu konkretnej potrawy lub szukania pomysłu na przykład na dania z ziemniaków itp.
Książka przemawia do mnie swą prostotą (mimo
wielu dosyć wyszukanych dań), przejrzystością i łatwością z jaką można odnaleźć
dany przepis. Język owych przepisów jest naprawdę prosty, zrozumiały dla każdego, czasami miałam nawet wrażenie, że nieco humorystyczny.
Jeśli szukacie pomysłu na obiad, deser czy kolację, koniecznie sięgnijcie po "Francuskiego Szefa Kuchni". Okaże się bowiem, że wcale nie potrzeba wyszukanych składników, by "własnymi ręcami" wyczarować naprawdę pyszne dania rodem z francuskiej kuchni.
A, zapomniałabym dodać, w końcu mam jasny i "klarowny" przepis na masło klarowane... ;-)
Ocena: 5,5/6
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu Literackiemu :-)
Oj poczytałabym
OdpowiedzUsuńTo książka, którą polecę mojej mamie. Na pewno przypadnie jej do gustu.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba okładka tej książki. Z pewnością pięknie wyglądałaby na półce.
OdpowiedzUsuńNie czytuję książek kucharskich, bazuje na internecie, ale przyznaje, że miło by mieć taki zbiór w domu :)
OdpowiedzUsuń