niedziela, 12 marca 2017

Edyta Świętek, Cień burzowych chmur



„Cień burzowych chmur” zaintrygował mnie od razu. Z zapowiedzi wynikało, że będzie to barwna opowieść rodzinna osadzona w realiach wczesnego PRL-u. Smaczku dodawał fakt, że główni bohaterowie noszą takie samo nazwisko, jak ja. Stwierdziłam więc, że w domu Szymczaków musi znaleźć się powieść o Szymczakach, no jakżeby inaczej? „Cień burzowych chmur” to zapowiadana pierwsza z pięciu części sagi „Spacer Aleją Róż”. Po lekturze wiem, że z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych tomów.

Reforma rolna wprowadzana po wojnie miała, w założeniu działaczy partyjnych, sprawić, że wszyscy będą posiadali tyle samo. Zrównywała bogaczy z biedakami. W tej sytuacji, wiadomo, najbardziej zyskiwali ci ostatni, wcześniej ledwie łączący koniec z końcem. Obecnie żyjemy w czasach, kiedy grunt jest „w cenie”. Wówczas też był, ale nie tylko to było istotne dla naszych bohaterów. Ziemia, na której żyli, zwana była ojcowizną, bo przekazywano ją z pokolenia na pokolenie. Dlatego Szymczakom tak trudno było pogodzić się z faktem, że ktoś zabiera im ziemie, przynależne do ich rodziny od wielu lat. Po reformie przestali być szanowaną rodziną, zrównano ich niemalże z „dziadami”. Został im murowany dom i lichy kawałek ziemi. Bronek zaś, jako głowa rodziny, musiał wybyć do miasta, by zapewnić bliskim jako taki byt. Podziwiam go jako faceta, bo kierował się w życiu prostymi, klarownymi zasadami: Bóg, honor, ojczyzna. Rodzina była dla niego najważniejsza. Czasem jednak drażnił mnie jego charakter: jak wielu mężczyzn w sytuacjach stresowych był dosyć narwany.

Wspaniale rozpisana intryga powoduje, że książkę pochłania się jednym tchem. Bohaterowie nie są papierowi – wierzyłam, że dana postać mogłaby w danej sytuacji zachować się tak, jak przedstawia to autorka. Niejednokrotnie też zastanawiałam się, jak ja zachowałabym się w określonej sytuacji, mając na względzie, że były to czasy wczesnego, jakże niegodziwego PRL-u. Ze strony na stronę podziwiałam coraz bardziej wyobraźnię autorki, która tak sugestywnie odmalowała przeróżne intrygi między mieszkańcami.

Powieść Edyty Świętek jest również powieścią o początkach Nowej Huty, która miała być miastem homo sovieticus. Nowa Huta przez lata miała raczej czarny PR, a autorce udało się ją odczarować.  Intrygowały mnie niezwykłe obrazy przemian, choć nie jestem pewna, czy gdybym żyła ówcześnie, byłabym z nich zadowolona. Poznając losy bohaterów pochylamy się nad zachodzącymi zmianami w społeczeństwie i gospodarce, szumnie zwanej realnym socjalizmem.

Powieść napisana z rozmachem, bez zadęcia, piękną polszczyzną. Edyta Świętek nie zanudza zbędnymi opisami, nie brnie w niepotrzebne wątki. To wszystko spowodowało, że książkę niemal pochłonęłam. Do tej pory nie miałam do czynienia z twórczością autorki, sądzę jednak, że wkrótce się to zmieni. Mam sporo do nadrobienia w tej kwestii.


Zawiść, sprzeczki rodzinne czy sąsiedzkie, chęć zemsty – słowem kalejdoskop uczuć. „Cień burzowych chmur” wciąga niczym wir w kipieli wodnej. I o ile taki wir na łonie natury do przyjemnych nie należy, o tyle lektura powieści – wręcz przeciwnie. 


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję księgarni internetowej bookmaster.com.pl

 Księgarnia internetowa bookmaster.pl

4 komentarze:

  1. Bardzo lubię prozę autorki. Mam w planach tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuję tytuł, wszystko mnie zainteresowało w tej książce:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam styczności z autorką, ale wiele dobrego o niej słyszałam, do tego pochlebna recenzja sprawią, że na pewno sięgnę po ten tytuł. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Książkę mam w planach, koniecznie muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)