Ostatnio czytam w żółwim tempie. Nadrabiam natomiast zaległości filmowe i o nich chciałabym dziś napisać.
Jeżeli tak jak ja lubicie thrillery, to na początek polecam film "Połączenie" (ang. "The call").
Poznajemy historię Jordan Tuner (w tej roli Halle Berry), która pracuje na linii alarmowej numeru 911. Kobieta codziennie przyjmuje zgłoszenia dotyczące kradzieży, włamań, pościgów czy postrzałów. Przyzwyczaiła się do kryzysowych sytuacji. Jednak pewne połączenie przebija wszystkie poprzednie zgłoszenia - młoda dziewczyna chroni się przed psychopatą, który włamał się do jej domu. Coś przerywa połączenie, a Jordan w nerwach wybiera formułę "oddzwoń" (ponoć policja wg filmu ma taką możliwość - nie wiem, czy tak jest w rzeczywistości). Ten krok doprowadza do śmierci dziewczyny. Za ten błąd kobieta musi zapłacić - zostaje odsunięta od tej pracy na jakiś czas. Kilka miesięcy później inna nastolatka dzwoni pod numer 911. Jest uwięziona w bagażniku samochodu porywacza. Tym razem Jordan nie może popełnić błędu.
Film trzyma w napięciu, nie ma niepotrzebnych dłużyzn. Jest i element zaskoczenia - nie takiego zakończenia się spodziewałam ;) Dopatrzyłam się kilku nieścisłości w fabule, ale wybaczam, bo film trzyma poziom:)
Kolejnym filmem wartym obejrzenia jest "Olimp w ogniu" (ang. "Olympus Has Fallen").
To już coś dla miłośników filmów sensacyjnych z wartką akcją.
Agent Secret Service - Banning (cuuudowny Gerard Butler) popada w niełaskę prezydenta USA po tragicznym w skutkach wypadku. Zostaje oddelegowany do papierkowej roboty. Nie pracuje już bezpośrednio przy prezydencie. Jednak pewnego dnia Biały Dom zostaje zaatakowany przez terrorystów uzbrojonych w taką technologię, która unieszkodliwia cały system obrony nie tylko tego budynku, ale całego państwa (a nawet świata). Próby odbicia budynku i uratowania głowy państwa kończą się niepowodzeniem. Ostatnią deską ratunku jest Banning, znający Biały Dom od podszewki.
Oczywiście mamy tu nieco amerykańskiej papki, amerykańskiego patriotyzmu, ale absolutnie mi to nie przeszkadzało. Film trzyma w napięciu do tego stopnia, że kiedy mój mąż próbował coś mówić w trakcie seansu, to "agresywnie" :P go uciszałam. A to znaczy, że warto obejrzeć "Olimp..." :)
No i jakby to powiedzieć, mam nowego idola <serduszka> - Gerarda Butlera... Banning, grany przez niego, jest kimś na miarę nowego Jamesa Bonda połączonego z Supermenem i Rambo (to moja opinia:P). Jest szlachetny, bardzo odważny, wyszkolony w sztukach walki i nie tylko... Potrafi znaleźć wyjście z każdej sytuacji - prawdziwy mężczyzna. Butler - którego do tej pory znałam jedynie z komedii romantycznych - w tej roli sprawdza się doskonale.
Obydwa filmy gorąco polecam :D
Mam nadzieję,że pomimo "agresywnego"uspokajania mąż jest cały, zdrowy, bez siniaków i obdukcja nie była potrzebna?;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, mąż jest nadal w jednym kawałku:P
OdpowiedzUsuń