piątek, 25 listopada 2016

Camilla Läckberg, Niemiecki bękart [audiobook]



Coś w kratkę opisuję powieści należące do cyklu pt."Saga o Fjällbace ". Czwarta część nie powaliła mnie na kolana, stąd nawet nie czułam potrzeby pochylania się nad nią, by napisać swoją opinię. Za to piąta część, czyli "Niemiecki bękart" zachwycił mnie, skradł moje serce. Jeżeli chodzi o fabułę, to jest ona zbudowana podobnie jak trzeci tom, czyli "Kamieniarz" - znów mamy dwa plany czasowe: współczesność oraz czasy II wojny światowej. I chociażby z tego względu książka miała prawo przypaść mi do gustu. Na ten moment oceniam "Niemieckiego bękarta" jako najlepszą powieść z całej serii, zobaczymy, czy któryś kolejny tom będzie w stanie to "przebić" ;-)...

Tym razem śledztwo jest mocno związane z życiem prywatnym bohaterów, a w szczególności Eriki. To ona znajduje w skrzyni ze szpargałami stary niemiecki medal oraz poplamiony krwią kaftanik niemowlęcy. I to właśnie ona próbuje dowiedzieć się, co te rzeczy mają wspólnego z jej, nieżyjącą już, matką... Co istotne, osoby, które mogłyby udzielić jej odpowiedzi, tracą życie. Dwie osoby w przeciągu 2 miesięcy... Czy to może być zbieg okoliczności?

Bardzo spodobało mi się, że z tomu na tom autorka rozbudowuje dzieje bohaterów drugoplanowych - w ten sposób nawet w postaciach, których do tej pory nie darzyłam sympatią, zaczynam dostrzegać pozytywne cechy. Koledzy Patricka nieco się usamodzielniają - najbardziej zaskoczył mnie Jesta (nie jestem pewna, jak zapisuje się to nazwisko?). Pod skorupą kryje się w nim wrażliwe serducho. Oczywiście swoistego kolorytu powieści nadaje również Melberg - scena z nadaniem imieniu psu spowodowała, że chichotałam jak głupia (swoją drogą musiało to ciekawie wyglądać - słucham audiobooków podczas spacerów z córcią: ona śpi, a ja poznaję kolejne historie; tak więc śmiałam się na środku ulicy, no co - kto mi zabroni? ;-) )

Wątki obyczajowe w pewien sposób równoważą skomplikowaną i mroczną historię z przeszłości. I znowu ukłony w stronę autorki - niewielu pisarzy decyduje się wysłać swojego bohatera-faceta na urlop ojcowski. Za to i za realne przedstawienie rzeczywistości rodziców żyjących z małym dzieckiem pod jednym dachem - kapelusze z głów. 

Polecam serdecznie fanom kryminałów, którzy nie mają nic przeciwko wątkom obyczajowym.

3 komentarze:

  1. "Niemiecki bękart" to według mnie jedna z lepszych książek Camilli ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisarka jeszcze przede mną - w biblioteczce mam dwa pierwsze tomy, które aż się proszą o przeczytanie :)

    Pozdrawiam Paulina z Oko na kulturę

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że się wkręciłaś w książki tej autorki :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)