poniedziałek, 11 marca 2013

Beata Tadla, Pokolenie '89 czyli dzieci PRL-u w wolnej Polsce



Beata Tadla, znana dziennikarka (do niedawna związana z telewizją TVN, obecnie pracuje w TVP) wypytuje znanych ludzi o dzieciństwo w PRL-u oraz wspomnienia związane z rokiem 1989. Wśród rozmówców znajdziemy polityków, sportowców, aktorów, dziennikarzy czy muzyków. Tadla przeprowadziła krótkie wywiady m.in. z Arturem Andrusem, Dorotą Gawryluk, Tomaszem Karolakiem, Marcinem Mellerem, Wojciechem Olejniczakiem, Przemysławem Saletą, Ewą Wachowicz. Wszyscy rozmówcy należą według autorki do tytułowego pokolenia ’89, a urodzili się pod koniec lat 60-tych i w latach 70-tych. Opowiadają oni dziennikarce o swoich przeżyciach, przygodach z lat dzieciństwa i próbują odpowiedzieć na pytanie, co jest dla niech wspólnym doświadczeniem i czy rok ’89 zmienił ich życie. Większość z nich wchodziła w dorosłość lub była na jej progu w roku 1989. Wszyscy rozmówcy Beaty Tadli doskonale wykorzystali szanse, które dał im los.
Początkowo książka mnie zauroczyła – opowieści o rozmaitych perypetiach, aby zdobyć trochę więcej jedzenia niż w sklepie, trochę lepsze ubranie itd. Jednak już w połowie lektury miałam wrażenie, że każdy z rozmówców mówi o tym samym – pewne tematy przewijały się non stop (wprawdzie w różnych wariantach, ale jednak…). Dlatego potencjalnym czytelnikom polecam czytanie książki w odcinkach;-)
Ogromnym plusem książki są fotografie, zarówno postaci, z którymi rozmawiała Tadla, jak i ówczesnej rzeczywistości (kolejki przed sklepami, blokowiska z trzepakami itp.).
Urodziłam się pod koniec lat osiemdziesiątych, jednak ze względu na swój ówczesny wiek, nie pamiętam roku 1989. Byłam za mała, żeby cokolwiek rozumieć. Kartki, stanie w kolejkach, papier toaletowy, czyli korale PRL-u znam już tylko z opowiadań. Między mną a moim mężem  są cztery lata różnicy (w codziennym życiu nie stanowi to żadnego problemu), ale akurat co do wspomnień z tamtych lat – mamy zgoła odmienne. On jeszcze pamięta, że na zmianę z siostrą stał w kolejce za…czymś. Ja tego nie doświadczyłam. Faktem jest jednak, że oboje należymy do pokolenia, które wychowywało się na podwórku, tam prowadziło rozmaite zabawy, tam uruchamiało wyobraźnię. Oboje pamiętamy Vibovit w proszku, gumy Donald lub Turbo z historyjkami na kolorowych obrazkach czy gumy-kulki. Bardziej doceniamy to, co mamy obecnie.
Ps. Pewne zachowania starszych od nas po tej lekturze stają się zrozumiałe – dowiadujemy się, że rzeczywiście istnieje coś takiego, jak syndrom „pustej lodówki” – ludzie, którym przez lata brakowało jedzenia lub było ono obrzydliwie monotonne i ubogie, teraz mają pełne lodówki - „na wszelki wypadek”…
Ps2. Rocznikom urodzonym pod koniec lat osiemdziesiątych trochę się tu „obrywa” – z niektórymi opiniami się zgadzam, z innymi mam chęć polemizować…


2 komentarze:

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)