poniedziałek, 18 marca 2013

Joanna Miszczuk, Matki, żony, czarownice

 
Przeczytałam tę książkę już jakiś czas temu i ogromnie żałuję, że nie opisałam jej zaraz po oddaniu do biblioteki. Mój zachwyt był wtedy ogromny, z czasem zaczął nieco maleć. Jednak nadal na myśl o tej historii robi mi się ciepło na serduchu.
Głównymi bohaterami książki są kobiety pochodzące z jednego rodu – wszystkie rudowłose, niektóre z nich posiadają pewną magiczną moc – moc uzdrawiania. Przedmiotem, który łączy wszystkie te niewiasty jest pierścień miłości i przebaczenia (wiem, brzmi to trochę dziwnie;) ). Przechodzi on z pokolenia na pokolenie, dostaje go ta kobieta, która w niedługim czasie ma wyjść za mąż. Poznajemy historie poszczególnych przedstawicielek tej rodziny: babci Marii, matki Krystyny i córki Joanny (to ona początkowo jest główną bohaterką wiodącą spokojne życie do momentu poznania rodzinnej tajemnicy). Każda z tych kobiet pragnęła kochać, jednak miłości zawsze w tle towarzyszyły cierpienie oraz niepewność jutra.
To, co działa na niekorzyść książki jest częsta zmiana narratorów, zmiana czasu wydarzeń czy ogrom faktów genealogicznych. Powodowało to w niektórych momentach moją irytację. Jak to mówią: czasem mniej znaczy więcej…
 
Ktoś powie, że to historia dla kobiet spragnionych historii miłosnych owianych tajemnicą, z trudnościami losu i szczęśliwymi zbiegami okoliczności. Może tak, ale Joanna Miszczuk bardzo zgrabnie nam to ukazała.
Jakiś czas temu o tej powieści napisałabym trzy razy więcej, ale obecnie nie mam na to weny i ochoty. Wybaczcie ;)


1 komentarz:

  1. Mam ją, mam ją w domu, cierpliwie czeka na swoją kolej. Jak widzę, muszę przyśpieszyć czytanie, by się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)