Warszawa z czasów przed oraz w trakcie I wojny światowej. O tym okresie wiem co nieco, ale moja wiedza najczęściej pochodzi z książek, troszkę dowiedziałam się podczas rozmaitych spotkań rodzinnych. To taka ogólna wiedza, więc o samej Warszawie tamtych lat wiem niewiele. Tym bardziej cieszę się, że trafiła w moje ręce książka Grzegorza Kalinowskiego pt. "Śmierć frajerom".
Największy ukłon w stronę autora przesyłam za
a) odtworzenie realiów epoki
b) wspaniale rozpisany portret stolicy - mam wrażenie, że spokojnie można by było zdać maturę ustną dotyczącą obrazu miasta (tu konkretnie Warszawy) w tamtych czasach
c) odwzorowanie gwary - autentyczny język, którym posługiwali się bohaterowie.
Chyba jeszcze nie czytałam takiej powieści, dzięki której mogłabym tak głęboko wniknąć w warszawski półświatek okresu międzywojennego. Poznałam życie stolicy, które w większości nie toczy się "na salonach", a właśnie "na ulicy". Klimat przestępczości unosi się oparami nad całą lekturą. Co wrażliwsi czytelnicy będą w niektórych momentach czuli dreszczyk emocji, szczególnie podczas czytania fragmentów dotyczących różnych "akcji", jakich dopuszcza się bohater wraz z kolegami. Autor ciekawie opisuje różne draki, o których dotychczas mogłam jedynie usłyszeć w jakimś programie telewizyjnym lub w opowieściach starszych osób (oczywiście były to historie w stylu: "ja nie brałem w tym udziału, ale słyszałem, że..."). Mamy okazję poznać świat robotników tamtych lat z szynkami, w których alkohol lał się strumieniami, z brudnymi spelunami, ale także kabaretami. W pewnym momencie klimat w powieści zmienia się na nieco poważniejszy - to, co dzieje się na polu walki, przeraża i dziwi samego bohatera.
Na okładce zostały przytoczone słowa Juliusza Machulskiego, który określa książkę Kalinowskiego mianem "powieści łotrzykowskiej" - i rzeczywiście określenie to w pełni oddaje wszystkie niuanse tego woluminu.
Powieść nie jest równa (to chyba jedyny zarzut, jaki mam wobec niej), gdyż początkowa wielość wątków z czasem zostaje ograniczona praktycznie do losów Heńka. Jeśli jednak macie ochotę zagłębić się w ciemny warszawski świat I połowy ubiegłego wieku, zobaczyć, jak działały partyjne bojówki czy agenci wywiadu, wejdźcie do pociągu pt. "Śmierć frajerom". Będzie to podróż pełna skrajności, ale czyż właśnie takie nie jest nasze życie? Dzięki temu, że autor pokazuje świat takim, jakim był, wierzymy mu na słowo.
I na koniec, po warszawsku pozwolę sobie napisać: "szaconeczek dla Autora".
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA
Grubość książki: 3,80 cm
Troszkę tutaj się zmieniło, czy mnie tak długo nie było? Ale jest bardzo ładnie! :)
OdpowiedzUsuńWszystkie punkty, jakie wymieniłaś na początku recenzji...Kurczę, skłaniają do lektury, a jakżeby inaczej! Jestem takim typem człowieczka, który chciałby żyć w każdych czasach, byle nie w XXI wieku, bo to co teraz się dzieje... Zero listów, zero zabaw na podwórku, zero sympatii od typowych Kowalskich, sama technologia i zanikające tradycje... Dlatego lubię takie powieści-darmowy-wehikuł-czasu. :) A co do bohatera, no muszę przyznać się bez bicia, lubię "kombinatorów", jakoś mam słabość do takich. Na pewno zapiszę sobie ten tytuł :)
Pozdrawiam cieplutko!
Okres międzywojenny to mój ulubiony czas w naszej historii, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę :)
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że to powieść zdecydowanie dla mnie. Przede wszystkim lubię przenosić się do czasów wojennych i wczuwać w ten ciężki klimat. No i ta gwara, która przekonała mnie w 100%. Jedyne moje obawy dotyczą tej wielowątkowości, jednak dam książce szansę :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki tego typu, więc pewnie prędzej czy później po nią sięgnę :)
OdpowiedzUsuńTa recenzja jakoś przypomniała mi lekturę "Boso, ale w ostrogach" Grzesiuka, choć to pewnie tylko ta Warszawa i ten czas. Tym niemniej jeśli nie miałaś okazji czytać, to polecam. W ogóle książki Grzesiuka polecam.
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę.
OdpowiedzUsuń