wtorek, 25 czerwca 2013

Maureen Lee, Wrześniowe dziewczynki


We wrześniu 1920 roku w jednym domu przychodzą na świat dwie dziewczynki. Nie są one jednak siostrami. Należą do dwóch różnych światów. Ich rodziny dzieli ogromna przepaść społeczna i materialna. W czasach wojennych pochodzenie nie zawsze ma aż takie znaczenie, jak w czasie pokoju, stąd też codzienne troski, przykre doświadczenia bliskie są obu rodzinom. Ich losy często się przeplatają, powodując rozmaite perypetie.

Początkowo poznajemy losy Eleanor i Brenny. Pierwsza z nich jest kobietą bogatą, o wysokiej pozycji społecznej. Problemy natury materialnej jej nie dotyczą. Ma wszystko, co jest potrzebne do szczęścia, a jednak szczęśliwa nie jest. Brenna natomiast należy do klasy robotniczej, do Liverpoolu przybyła „za chlebem”, pochodzi z Irlandii. Ledwo wiąże koniec z końcem, jednak pociechą są dla niej kochający mąż i dzieci. Obie kobiety poznają się przez przypadek i przez wiele lat nie będą darzyły się zbytnią sympatią. Ale los i tak pisze im wspólny scenariusz…

Ich córeczki, urodzone tego samego wrześniowego dnia, noszą imiona: Sybil i Cara. Sybil to córka Eleanor, a Cara to córka Brenny. Czas wojny sprawi, że dziewczęta staną przez rozmaitymi trudnymi decyzjami. Ich matki również nie będą miały łatwego życia. 

Fabuła rozwija się dynamicznie, nie ma niepotrzebnych dłużyzn. W tle widzimy ówczesny świat z jego plusami i minusami. Autorka realnie prezentuje ubiory z tamtego okresu, warunki, w jakich żyły poszczególne grupy społeczne czy restrykcje, jakie były wprowadzone w czasie wojny. Język jest niezwykle plastyczny, co sprawia, że książkę czyta się szybko. Jest dosyć gruba, ale i tak musiałam ją sobie „dawkować”. Delektowałam się nią, a to nie zdarza mi się aż tak często… Jej klimat jest tak wciągający, że zaczyna mi brakować słów…  Po prostu książka Maureen Lee chwyta za serce.

Portrety psychologiczne bohaterów nakreślone są według mnie rewelacyjnie. Nie ma postaci jednoznacznie dobrej lub jednoznacznie złej. Autorka umiejętnie motywuje każde działania, każdy najmniejszy wybór danego bohatera, co wzmaga realizm powieści.

„Wrześniowe dziewczynki” to wspaniała, ciepła rodzinna saga o ludzkich losach: miłościach, dramatach i trudnych decyzjach.

Polecam wszystkim lubiącym dobre powieści obyczajowe, z historią wojenną w tle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)