piątek, 20 września 2013

Anna Ficner-Ogonowska, Krok do szczęścia

Przyszedł czas na zapoznanie się z kontynuacją historii o Hance, Dominice, Mikołaju i Przemku. Może część z Was pamięta, jak w miarę ostro potraktowałam pierwszą część – „Alibi na szczęście” (dla przypomnienia: http://in-bed-with-books.blogspot.com/2013_07_01_archive.html). Zanim otwarłam „Krok do szczęścia” postanowiłam, że będę mniej surowa w ocenie. Nie wiem, czy to wpływ pogody czy tylko mojego nastawienia, ale skoro sięgam po „lżejszą” literaturę, to nie powinnam oczekiwać, że wytrzyma ona w porównaniu z klasykami. Z takim oto nastawieniem zabrałam się za drugą powieść pani Anny Ficner-Ogonowskiej.

...a tu widać moje "kroczki do szczęścia" :-)

Hania przygotowuje do ślubu swojej przyjaciółki Dominiki. W związku z tym wydarzeniem musi uporać się z nadal świeżymi wspomnieniami dotyczącymi jej własnego „najważniejszego dnia w życiu”. I jak to zwykle w przypadku Hanki – nie idzie jej to „po maśle”. Nieoceniona pani Irenka (najcieplejsza postać, którą sama najchętniej bym przytuliła, a później ugościła kawusią i ciastem), a także Dominika i (w mniejszym stopniu) Mikołaj pomagają Hani uporać się z przeszłością. To znaczy – nie jest jeszcze idealnie, o czym na każdym kroku przekonuje się ogromnie cierpliwy Mikołaj, ale kobieta jest w stanie w końcu przejrzeć zdjęcia z dnia własnego ślubu. Dodatkowo do Hani docierają dwie tajemnice z przeszłości. W wyniku tych zdarzeń kobieta będzie musiała zmienić sposób myślenia o pewnych kwestiach. W przypadku jednej z nich będzie to szczególnie trudne…

Tytuł książki wskazywałby, że Mikołajowi pozostał już w zasadzie tylko jeden jedyny „krok do szczęścia”, ale odniosłam wrażenie, że tych kroków pokonał znacznie więcej. Hania, jak to Hania, nadal bywała niezdecydowaną księżniczką. Chociaż muszę przyznać, że na kartach tej części cyklu zaczęła dokonywać się przemiana bohaterki, gdyż w końcu zaczęło do niej docierać, że drugi Mikołaj w życiu przyniesie jej tylko i wyłącznie szczęście. Wprawdzie postać Mikołaja jest nazbyt wyidealizowana, ale cóż…

Obiecałam sobie, że będzie mniej krytyki, więc już kończę powyższe wywody. Teraz czas na plusy i plusiki. Zacznę od najbardziej prozaicznej kwestii: urocza okładka z kobietą trzymającą kubek herbaty w dłoniach, w ciepłej kolorystyce – to jest to, co lubię. Teraz koniecznie muszę wymienić bohaterów, którzy najbardziej przypadli mi do gustu. Na pierwszy ogień idzie oczywiście pani Irenka, która niejedno w życiu widziała i przeżyła. Jej mądrości życiowe podane są w wyjątkowo przystępny sposób. To typ kobiety, która posiada przysłowiowe „serce na dłoni”, więc nie da się jej nie darzyć sympatią. Na drugim miejscu uplasowała się moja imienniczka, Dominika. Czasem irytowało mnie jej awanturnicze zachowanie, ale chyba dzięki niemu była w stanie doprowadzać Hanię do porządku. Dominika – twarda kobietka, która niezwykle szybko miękła widząc na talerzu przed sobą smakowitości polskiej kuchni. Na naszych oczach szalona Dominika z hałaśliwej kobiety z ADHD przemienia się w swoją spokojniejszą wersję, pogodzoną z myślą, że wkrótce zostanie mamą. Trzecie miejsce na podium zajmują Ula i Zuza, razem z Aldonką, która nadal wiedzie prym w wymyślaniu rymowanych mądrości życiowych. In plus są oczywiście częste wizyty bohaterki nad morzem. Tak dawno tam nie byłam, że ta lektura przynajmniej w części zaspokoiła moją potrzebę udania się tam.

Odnoszę wrażenie, że „Krok…” jest lepiej skonstruowany od „Alibi…” – pierwszej części historii. Akcja jest bardziej dynamiczna. Nadal w niektórych zdaniach autorka nieco przesadza z tzw. ”ozdobnikami” w postaci niezliczonej ilości przymiotników i przysłówków, ale nie ma tu już takich dłużyzn, jak w poprzednim tomie. To, co dzieje się w książce, jest bardziej realne, mniej bajkowe od perypetii opisanych w „Alibi…”.

„Krok do szczęścia” to ciepła opowieść o miłości, przyjaźni i dawaniu sobie szansy na szczęście. Znajdziecie tam również sporo perypetii i komplikacji, ale któż ich w życiu nie ma? To doskonała lektura na dni, w których nie macie ochoty na ciężką i przytłaczającą książkę.

Ocena: 4,5/6

(a propos oceny: piątki i szóstki są zarezerwowane dla bardzo dobrych i rewelacyjnych książek, a „Krok do szczęścia” to taka lektura na czwórkę z plusem)

14 komentarzy:

  1. Najlepsza jest trzecia część, ale mi osobiście podobały się wszystkie. Może dlatego, że czasem lubię właśnie taką lekką literaturę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie czytałam, ale od dawna mam ochotę

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedyś przeczytam, w bibliotece kolejki na te autorkę .
    Ps. Śliczny kubeczek :)
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie irytują potwornie książki tego typu, ale szukam jakichś pozycji dla mamy i ta ma szansę się sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie - wiadomo, wszystko jest kwestią gustu ;) pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Chciałabym poznać tą serię, ale jakoś na razie mi z nią nie po drodze:(

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też postrzegam lekkie obyczajówki jako lektury, które mają za zadanie nas zrelaksować. Nie ma sensu dopisywać tutaj jakiejkolwiek ideologii.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam ochotę przeczytać tą trylogię... Tylko jeszcze nie wiem kiedy.
    P.S. DZIĘKUJĘ! Bardzo dziękuję za dodanie listy obserwatorów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co, w końcu jakoś "ogarnęłam" ten temat:)

      Usuń
  8. A ja mam pytanie nie dotyczące książki, bo oczu nie mogę oderwać od tej cudnej filiżanki;) Gdzie można takie dostać? Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zasadzie jest to kubek (dosyć pojemny zresztą). To prezent, więc nie wiem, gdzie został kupiony, ale jak wpiszesz "kubek prosiaczek" na allegro, to wyskoczy Ci kilka produktów:)
      Mam jeszcze podobne cudo, ale w wersji 3D :P hihi. Pokażę je przy jakiejś kolejnej lekturze;)

      Usuń
  9. Ja trochę odejdę od tematu książki, gdyż zauroczył mnie prosiaczek ;). Uwielbiam wszelakie filiżanki i kubki, najlepiej gigantyczne, żeby kawy starczyło na całą lekturę;) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)