Czy zastanawiacie się czasem, czy istnieje coś takiego jak "życie po życiu"? To znaczy, czy istnieje sfera pośrednia między życiem a śmiercią. A jeśli tak, to jak wygląda? Od wielu lat interesuje mnie ten temat, a ostatnio wpadła mi w ręce książka traktująca o tych kwestiach. Była to książka amerykańskiego lekarza-neurochirurga, Ebena Alexandra, który przez tydzień swoją duszą przebywał poza swoim ciałem, ale nie umarł. W książce autor opisuje swoje doświadczenie eksterioryzacji.
Eben, bez żadnych wcześniejszych objawów, pewnego dnia zaczął źle się czuć. Pojawiły się u niego symptomy zapalenia opon mózgowych, ale bardzo nietypowe. Chodziło bowiem o zakażenie bakteriami. W wyniku tegoż zapalenia Eben zapadł w śpiączkę. Po wybudzeniu się z niej pod wpływem namowy syna, postanowił spisać swoje wrażenia z wyprawy na drugą stronę. Dosyć szczegółowo opisuje podróż, którą odbył. Zaznacza jednak, że podczas niej utracił wspomnienia, więc (tam) nie zdawał sobie sprawy, że (tu) na Ziemi czekają na niego bliscy. Bliscy, którzy przez tydzień modlili się gorączkowo, by wyszedł z tego cało. Eben przekonuje, że dopiero podczas tej podróży zrozumiał, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią mózgu (co obecnie w medycynie jest swego rodzaju pewnikiem i wyznacznikiem granicy między życiem, a wspomnianą wcześniej śmiercią). Postanowił wszystko spisać, bo dotychczas - jako lekarzowi - zdarzało mu się słyszeć o wielu zjawiskach, niewytłumaczalnych medycznie, które jednak zbywał kiwnięciem głowy, ale nigdy nie chciał w nie wierzyć. A po swojej śpiączce uznał, że on - jako lekarz - będzie bardziej wiarygodny. Niestety, jak okazało się później, spotkał się z niezrozumieniem ze strony kolegów-medyków.
Autor wielokrotnie zaznacza, iż tego, co przeżył nie jest w stanie dosłownie opisać ludzkim językiem, gdyż jest on ułomny i nie posiada tak wielu określeń, jak ten pozaziemski. A wielość przeżyć Ebena opisana ziemskim językiem wypada blado na tle tego, czego ponoć tam doświadczył.
"Dowód" czyta się naprawdę szybko - krótkie rozdziały i prosty język - nawet przy opisach kwestii medycznych - sprawiają, że po kilku godzinach zamykamy książkę zastanawiając się: wierzyć mu czy nie wierzyć? Swoją drogą Eben ma w sobie coś z nauczyciela - potrafi obrazowo wyjaśnić medyczne zagadnienia, nawet te niezwykle skomplikowane. W sumie nie ma się czemu dziwić - był wykładowcą m.in. Harvardu.
Mam mieszane odczucia po lekturze tej książki. Razi mnie bowiem taka czysto "amerykańska" postawa i podejście do życia, szczególnie duchowego. Jestem wychowana w innej tradycji i kulturze i nie do końca przekonuje mnie to, co swoją książką próbuje udowodnić autor. Owszem, wierzę, że istnieje coś poza naszym światem tu i teraz, ale chyba mam inne wyobrażenie nieba i istot tam przebywających. Zresztą Eben Alexander jakoś dziwnie wypowiada się o tym, co widział - pisze o krainie widzianej z perspektywy dżdżownicy, jakimś Omie (tak chyba chciał nazwać Kogoś, kogo większość z nas nazywa po prostu Bogiem) i innych temu podobnych sprawach. A ja nie do końca jestem w stanie uwierzyć, że takie wyrażenia wypłynęły z ust uznanego neurochirurga, naukowca, dla którego na ogół to mózg jest najważniejszym organem. Eben swoją rodzinę również opisuje tak, jakby była prawie... święta, a przecież wszyscy wiemy, że z relacjami w rodzinie bywa różnie. Zalatuje mi to trochę za bardzo amerykańskim życiem na pokaz.
Owszem, muszę przyznać, że okładka mnie urzekła, ale jak widać po raz kolejny, nie zawsze warto w stu procentach wierzyć opakowaniu... To typ książki, która - owszem - zmusza do zastanowienia, czy istnieje życie po życiu, ale nie każdemu może odpowiadać sposób jego przedstawienia. Zatem, jeśli Was to intryguje, to sięgnijcie po "Dowód" i oceńcie sami, co o tym sądzicie.
Grubość książki: 1,90 cm
To ostatnia przeczytana przeze mnie w tym roku książka. Nowy Rok witam jednak z myślą, że przede mną jest jeszcze wieeeleee wartościowych lektur ;-)
Szczęśliwego Nowego Roku Kochani!
Chyba każdy słyszał o tej książce!
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, czy przeczytam :/
Też miałam mieszane odczucia po tej książce. Jej odbiór to naprawdę indywidualna sprawa. I również Szczęśliwego Nowego Roku ;)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam z ciekawości, ale jeszcze się zastanowię nad tą książką :)) Szczęśliwego Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńMoże przeczytam. Wszystkiego dobrego w 2015 roku:)
OdpowiedzUsuńJa wierzę, że istnieje coś po naszej śmierci, więc chętnie widziałabym tę książkę u siebie.
OdpowiedzUsuńMam ją na półce i na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze kochana xx.
Moja mam właśnie skończyła czytać ,,Dowód" i również nie jest zachwycona tą książką. Odniosła wobec niej podobne odczucia, co Ty.
OdpowiedzUsuń