poniedziałek, 16 marca 2015

Peter T. Deutermann, Ostatni człowiek


I pomyśleć, że kiedyś w ogóle nie czytałam thrillerów. Ten gatunek był mi najzupełniej obcy. Później poznałam mojego męża i namiętnie zaczęliśmy oglądać filmy - w tym między innymi thrillery. Zaraził mnie swoimi zainteresowaniami i obecnie, kiedy proszę, żeby znalazł coś ciekawego do obejrzenia, mówię (prawie) zawsze: "znajdź proszę jakiś film obyczajowy, komedię albo... dobry thriller". Od tego się zaczęło - po filmach-thrillerach postanowiłam spróbować przygody z książkami-thrillerami i po prostu... pokochałam je. Ostatnio akurat złożyło się, że czytałam więcej książek historycznych na przemian z obyczajowymi, ale przyszedł w końcu czas na przerywnik w postaci książki pt. "Ostatni człowiek". Tytuł początkowo może budzić mylne skojarzenia, ale opis na okładce wprowadza w temat.

Potencjalny czytelnik powinien wiedzieć, że fabuła najpierw umiejscowiona została dwa tysiące lat temu, po czym przenosi się w czasy współczesne i tak jest już do końca. Jednak w trakcie czytania autor co rusz wraca do tragicznych wydarzeń z 73 roku, które rozegrały się w twierdzy o nazwie Masada, w Judei. Te niegościnne, pustynne ziemie były świadkami żydowskiej rewolty przeciw panowaniu Rzymian. Obrońcy twierdzy (a było ich ponad dziewięciuset) woleli wybrać śmierć niż rzymską niewolę. Dziś powiedzielibyśmy, że popełnili zbiorowe samobójstwo. W każdym razie życie stracili nie tylko mężczyźni, lecz również kobiety i dzieci. Do zabijania reszty (czyli tych, którzy nie dali rady zabić swojej rodziny i samych siebie) została wyznaczona specjalna grupa. Co tak naprawdę się tam wydarzyło? Co kryła twierdza, skoro jej obrońcy woleli stracić życie niż wydać to w ręce Rzymu? Będziecie zszokowani.

Dobrze, to jedna kwestia. Jednak pozostała część akcji ma miejsce w czasach nam współczesnych. Pewien amerykański inżynier nuklearny, David Hall, przylatuje do Izraela, by zdobyć odpowiedź na nurtujące go pytanie. Podejrzewa, że obrońcy Masady wybrali śmierć, by zachować w tajemnicy pewien sekret. Nie jest w stanie tego dowieść, póki sam nie zbada tej góry. Ale... zgodnie z literą prawa, nie może tego zrobić. Na dodatek dostaje "opiekunkę" w postaci atrakcyjnej wykładowczyni Uniwersytetu Hebrajskiego. Jak David poradzi sobie z narastającymi trudnościami? Czy zdoła "zbadać" dawną twierdzę i... czy wyjdzie z tego cało? Pewnie domyślacie się, jak brzmi odpowiedź :-). Wszystko znajdziecie w powieści Deutermanna.

Autor pisze tak interesującym językiem, że jego książkę wręcz pochłaniałam. Co chwilę zerkałam na której jestem stronie: najpierw trzydziestej, potem nagle sześćdziesiątej, aż tu nagle pojawiła się setna. No i akurat trzeba było iść już spać. Kolejnego wieczoru podobnie. I nagle bach, koniec historii. Ale z jakim przytupem!
Uwielbiam tego typu książki: bohater zmaga się z wieloma trudnościami (wchodzą w to również konflikty z władzami), jego wrogowie posuwają się nawet do gróźb, a sam bohater prowadzi walkę z czasem, by rozwikłać niezwykle trudną zagadkę. I tu zatrzymam się na chwilę. Muszę przyznać z ręką na sercu, że główny bohater "udał się" autorowi. Inteligentny mężczyzna (który, jak każdy człowiek, miewa gorsze chwile), do tego wysportowany, przygotowany na (prawie) każdą ewentualność, mający swoją pasję. Powiecie - ideał. Ale nie, David Hall nie jest idealny i to sprawia, że jest bohaterem wiarygodnym. Przynajmniej w mojej ocenie. Kiedy po lekturze zastanawiałam się, koło jakiej książki w swojej biblioteczce postawiłabym "Ostatniego człowieka", to na myśl przyszły mi powieści Dana Browna. Okej, teraz pewnie usłyszę jęk zawodu: "o nie, Dan Brown?" (ja akurat faceta lubię :P). Myślę sobie jednak, że powieść Deutermanna trzyma nawet nieco wyższy poziom, w niektórych momentach jest baaardzo zawikłana, ale... No właśnie, jest jedno ale. "Ostatni człowiek" raczej nie będzie miał takiej reklamy, jak powieści Browna. A szkoda. 

Polecam osobom lubiącym powieści z dreszczykiem, thrillery oraz powieści przygodowe.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater

Grubość książki: 2,80 cm

4 komentarze:

  1. Tytuł warty zapamiętania, widać książka wciągająca pod każdym aspektem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też polubiłam ostatnio thrillery, będę mieć i ten na uwadze, bo widzę, że warto przeczytać !

    OdpowiedzUsuń
  3. Polecam ci "Zaginioną dziewczynę"! Książka jest świetna, film również. Jest dreszczyk emocji, intryga i wyraziste charaktery. Opisywałam ją u siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam już film, więc muszę troszkę odczekać, żeby "zapomnieć" treść ;) i wtedy sięgnę po książkę.

      Usuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)