Zabrałam się za lekturę tej lekkiej obyczajówki trochę z przekory. Tytuł mnie zaintrygował i jednocześnie śmieszył... a że sama na teściową narzekać nie mogę (bo taką mam świetną), postanowiłam sprawdzić, cóż takiego tytułowa teściowa narobiła, że synowa zamierza ją oddać.
Główna bohaterka, Izabela Łęcka (tak dobrze przeczytaliście, Łęcka, ale nie ta z "Lalki" Bolesława Prusa), ma dosyć swojej teściowej. Wkurza ją, irytuje i doprowadza do szewskiej pasji*. Dlatego nie powinien dziwić fakt, iż pewnego razu po zakrapianym wieczorku w towarzystwie swojej przyjaciółki Amy, Iza postanawia wywiesić ogłoszenie o treści "Teściową oddam od zaraz (w dobre ręce)". Jakoś w międzyczasie rozpoczyna się wątek Amy, która zostaje wciągnięta w pewną kryminalną sprawkę, związaną z jej ciotką. I tu siła ciężkości przenosi się z Izy na Amę, przed którą otwierają się nowe możliwości, nowe znajomości (głównie z panem prokuratorem prowadzącym śledztwo w sprawie wspomnianej ciotki).
[*warto tu zaznaczyć, że Ada Łęcka, tytułowa teściowa, nie jest typową zołzą-mamuśką; to typ kobiety nadmiernie uczynnej, która chce robić różne rzeczy z dobroci serca, a wiecie że dobrymi chęciami... piekło wybrukowane]
Jeszcze jedna ważna kwestia. Nastawiłam się na typową babską powieść dotyczącą stosunków na linii synowa-teściowa, a otrzymałam powieść-kryminał z biżuterią w tle. Samej tytułowej teściowej było, w moim odczuciu, jak na lekarstwo. A szkoda... Wszak istnieje tyle dowcipów i anegdotek, które można było sprawnie wykorzystać. Świetny tytuł i potencjał, który został zmarnowany. Bywały momenty, że chciałam już całkowicie wyłączyć audiobooka i wybrać coś innego, ale żal mi było rozpoczętej historii.
Okładka trafiona w punkt, choć początkowo zastanawiałam się, co ma... stolik z biżuterią do teściowej, ale wszystko ma swoje uzasadnienie w treści książki.
Jedyny cytat, który zapamiętam z książki brzmi:
"Sercowa lokata jest najbardziej ryzykowna ze wszystkich".
Banalnie prosta historia, która praktycznie nic nie wniosła do mojego życia, oprócz kilkunastu straconych godzin. Przez długi czas zastanawiałam się, co autorka chciała tą historią opowiedzieć, co przekazać. Nie wymyśliłam nic ciekawego. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jeśli jesteście zdesperowani i naprawdę nie macie co czytać, możecie zerknąć. ALE...
...na własną odpowiedzialność.
Szału nie było, ale przyjemnie się czytało. No i ciocia Wanda... co za kobietka :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie była lepsza. Gratuluję super teściowej, to się rzadko zdarza, z tego, co zdążyłam zauważyć :))
OdpowiedzUsuń