niedziela, 12 kwietnia 2015

Małgorzata Gutowska-Adamczyk, Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich



Paryż jest miastem, o którym wielu marzy i śni. Osobiście miałam przyjemność odwiedzenia go, ale byłam wówczas nastolatką i wydaje mi się, z perspektywy czasu, że nie doceniałam tego, że tam jestem. Ileż bym dała, by znów się tam znaleźć. No, może kiedyś... W każdym razie póki co, miałam okazję przenieść się tam dzięki powieści pani Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk.
Jestem akurat "na świeżo" po dziejach francusko-brytyjskich, więc o Paryżu dowiedziałam się kolejnych rzeczy. Wszystko ładnie składa mi się tu w jedną całość.

Dziewiętnastowieczny Paryż, widziany oczyma dorastającej Róży, może nas zachwycić. Pani Małgorzata z wyczuciem i znajomością kobiecej psychiki opisuje dzieje doli i niedoli bohaterki, której życie zaczyna interesować (po ponad stu latach) Ninę Hirsch, wykładowczynię i specjalistkę od impresjonizmu. 

Dwie bohaterki, żyjące wprawdzie w innych czasach, mają ze sobą wiele wspólnego. Każda z nich pragnie żyć po swojemu, każda z nich ma "specyficzne" kontakty z matką, wreszcie... każda z nich (jakie to banalne! ale prawdziwe) chce kochać i być kochaną. Ot, co!

Jako że jestem po lekturze "Maszyny do pisania", to nieco inaczej konsumowałam tę powieść. Czytałam nie tylko jako fabułę dobrze osadzoną w ówczesnych realiach, lecz także dostrzegałam pewne małe niedociągnięcia. Tak jakby brakowało pewnych mikroskopijnych haczyków łączących dane wątki. Wydaje mi się, że niektóre niuanse nie są dość mocno umotywowane. Tzn. na przykład bohaterka robi coś, a ja nie do końca jestem przekonana, że robi to, bo musi?/chce?/sytuacja ją do tego zmusiła. I tak dalej... Niby każde zachowanie ma jakieś umotywowanie w przeszłości, jednak teraz stałam się bardziej czepialska i już nie "łykam" wszystkiego łatwowiernie. Chyba będzie mi teraz trudniej o bezwarunkowy zachwyt nad książką. Przynajmniej przez jakiś czas.

Pewien mały mankament, który przeszkadzał mi w trakcie czytania dotyczył bohaterów z "Cukierni pod Amorem" (którzy występują w "Podróży"). Minęło już tyle czasu, odkąd przeczytałam tamte trzy tomy, że zdążyłam zapomnieć, kto był kim, stąd troszkę się plątałam podczas lektury. Poza tym podziwiam panią Małgorzatę za to, że tak zwiewnie i lekko potrafi nas porwać i przenieść w czasy minione. Swoją drogą "Cukiernię" czytało mi się jakoś lepiej, nie wiem doprawdy z czego to wynika. Autorka przyzwyczaiła nas już przecież do przeplatania dwóch planów czasowych - przeszłości i teraźniejszości. I to akurat najmniej mi przeszkadzało. Zresztą ten zabieg ma swój cel, o którym mówić tu nie będę, by zanadto nie zdradzić. Chyba nie potrafię wyartykułować tego, co mi nie pasowało, cóż - czasem tak bywa...

Ale ale... pomimo mego krytycznego zapatrywania na niektóre niuanse, nie mogę nie wspomnieć o tym, że z wielu zdań nakreślonych ręką pani Małgorzaty można było wyczuć jej miłość do Paryża z czasów belle époque. Jak ona opisuje to miasto! Rysuje przed nami Paryż w różnych porach dnia, rozmaitych porach roku; opisuje je sugestywnie i realistycznie. Możemy poznać wiele nowych słówek, dowiedzieć się, jakimi pojazdami poruszali się ówcześni mieszkańcy miasta oraz jakie kreacje były modne, a które już passé. Zresztą, wartość merytoryczną pani Gutowska-Adamczyk zawdzięcza w dużej mierze pewnej blogerce, Marcie Orzeszynie, o czym dość głośno mówi w rozmowie z redaktorką z portalu granice.pl, rozmowie zamieszczonej na końcu książki.

Cytaty, które warto zapamiętać:

W szkole też uczy się tylko o wojnach, grabieżach terytorialnych, mordach. Czasy pokoju są dla historyków nudne. (...) Historię odmierzamy kolejnymi wojnami, które rujnują życie takim prostym ludziom jak my. (s. 264)

Tylko szczęście impregnuje nas na kontakty z innymi, w nieszczęściu szukamy pomocy i wsparcia. (s. 272) - boleśnie prawdziwe słowa

Polecam miłośnikom Paryża i nie tylko ;-).

pamiątka ;-)


Dla zainteresowanych przypomnienie TU i TU ze spotkania autorskiego z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk



Grubość książki: 3,20 cm

9 komentarzy:

  1. Zazdroszczę ci autografu - a tym bardziej spotkania z panią Małgosią :)
    Uwielbiam jej prozę!
    Za "Miasto świateł" muszę się jednak dopiero wziąć! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba umówiłyśmy się dzisiaj na prozę autorki :) Mam u siebie któryś tom (bo są dwa z tej serii, prawda?), więc z pewnością przeczytam, zresztą po przeczytaniu najnowszej powieści, mam zdecydowaną ochotę poznać inne historie pochodzące spod pióra autorki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja ulubiona polska pisarka . Ach , ale ci tego autografu zazdroszczę .

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytała do tej pory tylko "Mariola, moje krople". Miałam w planie zabrać się za "Róże...", ale z tego co piszesz, to jednak "Cukiernia..." w pierwszej kolejności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej tak, dzięki temu poznasz historię Zajezierzyc i nie tylko;-)

      Usuń
  5. Gratuluję autografu :)) Tej autorki czytałam jedynie książkę dla dzieci, ale chętnie poznam też inne :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Te niedociągnięcia by mnie mogły irytować, ale jeszcze nigdy nic tej Autorki nie czytałam, więc chętnie zapoznałabym się z jej twórczością :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Książki pani Małgorzaty zawsze mnie zachwycają:) Uwielbiam sposób w jaki oddaje klima opisywanej epoki:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)