wtorek, 6 października 2015

Mirosław Krzyszkowski, Bogdan Wasztyl, Pilecki, śladami mojego taty



(...) po obozie tata trzymał w kieszeniach kulki utoczone z chleba. Czasem nerwowo po nie sięgał. Z obozu nie wychodzi się do końca. - s. 138


Nastawiłam się na lekturę opierającą się stricte na wspomnieniach syna Witolda Pileckiego, Andrzeja. Tym większe było więc moje zaskoczenie, gdy okazało się, że książka zawiera nie tylko owe wspomnienienia, ale również opisy tego, co działo się na planie filmowym. Okazuje się bowiem, że autorzy najpierw mieli pomysł na fabularny film o naszym bohaterze, dopiero później w ich głowach zalęgła się myśl napisania tej książki.
Premiera filmu odbyła się 25 września. Główną rolę zagrał Marcin Kwaśny.

Razem z Andrzejem Pileckim, 83-letnim synem rotmistrza, przenosimy się między innymi do dworu w Sukurczach, gdzie spędził szczęśliwe dzieciństwo. Pan Andrzej wspomina, jak ważne dla jego ojca było życie na wsi. Pragnął doprowadzić majątek do świetności (a działo się z nim źle od klęski powstania styczniowego). Zrezygnował więc między innymi z rozwijania artystycznych zdolności (studiował na Wydziale Sztuk Pięknych w Wilnie). Aby majątek doprowadzić do stanu świetności, Witold dokształcał się m.in.korespondencyjnie. Na Kresach panował wówczas marazm, a Pilecki, jako społecznik, starał się swoją świeżo zdobytą wiedzą dzielić z okolicznymi gospodarzami. Był inicjatorem zorganizowania spółdzielni mleczarskiej czy straży pożarnej. Syn stwierdził, że gdyby nie wybuch II wojny światowej, to Pilecki (senior) zrobiłby tam jeszcze wiele dobrego. Z opowieści wynika, że Sukurcze przysparzały problemów, ale Witold był człowiekiem wielu zadań i żadnej pracy się nie bał. Najbardziej zależało mu na krzewieniu ducha polskości na Wileńszczyźnie. Choć zdarzało się, że niektórzy oceniali Pileckiego pobieżnie, porównując do bohatera powieści awanturniczych. Jedno jest pewne, był to człowiek o wielu umiejętnościach.

Andrzej Pilecki z rozrzewnieniem wspomina początki znajomości rodziców i ich niezwykle ciepły dom, jaki udało się im stworzyć w Sukurczach. Opowieści dotyczą nie tylko domowej sielanki, lecz także smutnych zawirowań wojennych. Fakt, że Pileccy zawsze starali się żyć w zgodzie z okolicznymi mieszkańcami (w czasach przed wrześniem 1939 roku), niejeden raz pomógł im później... Dobroć ludzka zawsze powraca - zdaje się mówić między wierszami syn rotmistrza. Dalej następuje opowieść o obozie Auschwitz. Podczas łapanki rotmistrz "dał" się złapać, aby dostać się w miejsce, którego wszyscy się obawiali. To tam miał tworzyć konspirację. O obozach koncentracyjnych wiedziano wowczas niewiele, a jedynym oficerem, który mógłby przeniknąć do jednego z nich z tajną misją był właśnie Pilecki. To, czym zajmował się rotmistrz, dosyć szczegółowo opisałam w recenzji książki Adama Cyry (recenzja TUTAJ). Niniejsza książka zawiera również obszerne opisy dotyczące życia Andrzeja i jego rodziny po zamordowaniu jego ojca. Żył z piętnem syna "wroga ludu". Na szczęście jego mama dożyła rehabilitacji swego męża.

Czytając poprzednią książkę o rotmistrzu, jakoś umknął mej uwagi fakt, że Pilecki pisał poemat (pt. "Pod Lidą"). Literackie zamiłowanie ujawniło się może nie tyle w słynnym "Raporcie", a bardziej w licznych wspomnieniach czy listach do rodziny.

Dzięki tej publikacji mamy okazję poznać rotmistrza nie tylko jako żołnierza oddanego swojemu krajowi, lecz także porządnego, dobrego człowieka. Co ciekawe, jako że nie mógł wychowywać swoich dzieci normalnie... każdego dnia, "wychowywał" je listownie, przesyłając różne rady, a czasem nawet reprymendy.

Dodatkowo przed czytelnikami zostaje uchylony rąbek tajemnicy: możemy zobaczyć, jak wygląda praca na planie zdjęciowym (szukanie plenerów, walka z pogodą itp.) - myślę, że to atut, szczególnie dla tych czytelników, którzy wybierają się na film o rotmistrzu. Inną zaletą publikacji jest zamieszczone na końcu kalendarium życia rotmistrza - pozwala w precyzyjny sposób usystematyzować swoją wiedzę o tej wybitnej postaci.

To opowieść o człowieku, który swoim życiorysem mógłby obdzielić kilka osób. Dla którego patriotyzm nie był tylko pustym słowem...

Polecam serdecznie, szczególnie miłośnikom historii naszego kraju.




Za ebooka serdecznie dziękuję Wydawnictwu ZNAK

1 komentarz:

  1. Dobrze, że takie książki powstają. Będę miała tę publikację na uwadze.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)