źródło |
W końcu czuję, że odżyłam :-). Przełożyło się to na liczbę przeczytanych książek, co ogromnie mnie cieszy. Wrzesień był dla mnie miesiącem dziwnym - z jednej strony łaskawym, jeśli chodzi o moją pasję, a z drugiej - nieciekawym, bo przez zawirowania zdrowotne wylądowałam w szpitalu. Dobrze, że tylko na dwa dni, ale jak dla mnie, o dwa dni za dużo. W każdym razie zalecenie brzmi: jak najwięcej wypoczywać... No więc wypoczywam... z książką w dłoni.
Powieścią, która najbardziej ujęła mnie za serce, był oczywiście "Powrót do Nałęczowa" Wiesławy Bancarzewskiej - to cudowna, ciepła opowieść o podróży w czasie. Na długo ją zapamiętam.
Inną ciekawą lekturą, otwierającą oczy na drugiego człowieka byli "Pomyleni. Chorzy bez winy" Cieślińskiej.
Historycznymi ciekawostkami ujęli mnie państwo Wróblowie w swojej książeczce "Polak potrafi, Polka też...".
Były też lektury lżejsze - ciekawych zapraszam do przejrzenia archiwum z minionego miesiąca :-).
Ilość przeczytanych centymentrów: 18,70
Ilość przeczytanych stron: 2379 (średnio dziennie 79)
A jak Wam minął wrzesień?
Wrzesień, rzecz jasna, minął mi czytelniczo :-)
OdpowiedzUsuń"Powrót do Nałęczowa" od dawna czeka u mnie na przeczytanie, głównie, przyznam, za sprawą mojej miłości do tego ślicznego miasteczka :-)
Niedawno przeczytałam "Okupację od kuchni" Zaprutko-Janickiej, więc zainteresowała mnie pozycja z Twojej listy - "Polak potrafi, Polka też". Aż żal, że podręczniki do historii nie są bogatsze w podobne ciekawostki!
Tak, Nałęczów jest cudowny, a przynajmniej takim go zapamiętałam:).
UsuńWłaśnie zaczytuję się "Okupacją od kuchni" - jest naprawdę interesująca.