piątek, 27 maja 2016

Cay Garcia, Za drzwiami pałacu. W służbie saudyjskiej księżniczki




Muszę przyznać, że nie wyobrażam sobie życia w państwie, w którym kobiety nie mają praktycznie żadnych praw. Po prostu sobie tego NIE WYOBRAŻAM. Kiedy nie mam prawa wyrazić swojego zdania, muszę słuchać się mężczyzn z mojej rodziny, nie mogę sama chodzić po mieście i muszę zakrywać swoją twarz, bo inne części kobiecego ciała za bardzo kuszą i są po prostu grzeszne... Dla mnie to nie do pomyślenia. Ale są kobiety, które rodzą się w takich warunkach i są do tego w pewien sposób "przyzwyczajone". Niemniej bardzo im współczuję i nawet nie potrafię sobie wyobrazić, jak one dają radę odnaleźć się w takiej rzeczywistości.

Powieść pokazuje, że im więcej człowiek ma władzy, tym... większe prawdopodobieństwo, że będzie się z tym obnosił. Że będzie miał innych ludzi za nic... Z obrazu ukazanego przez bohaterkę, saudyjska księżniczka to kapryśna kobieta, wiecznie krzycząca na swoich służących i poniżająca ich. "Za drzwiami pałacu" to historia ukazująca, że szafy pełne markowych ubrań, litry perfum (pewnie zastanawiacie się, dlaczego litry? Ano księżniczka obficie spryskiwała swoje stroje nimi...) interesujące "imprezy" na pustyni czy bajecznie drogie auta nie zapewnią szczęścia, raczej jego namiastkę. Płynie zatem z książki antymaterialistyczne przesłanie...

Nie spodziewałam się, że znajdę w tej książce jakieś elementy romansu. Zresztą dziwny to nieco romans, bo w zasadzie nie wiadomo do końca, jak się zakończył... Znaczy, hmmm, niby wiemy, ale po zamknięciu książki pierwszą była myśl: "naprawdę? to tyle?". Wcześniej tyle opisów uczuć, a koniec taki sobie.

Generalnie mogę powiedzieć, że książka przypadła mi do gustu. Jednak, żeby nie było idealnie, muszę się jeszcze do czegoś przyczepić: brakowało mi pewnej "głębi". Fajnie było zajrzeć za drzwi saudyjskiego pałacu, ale aż nie chce mi się wierzyć, że ludzie tam mieszkający prowadzą tak "puste" życie. 

Liczyłam na więcej opisów codziennej egzystencji takich bogaczy. Na jakieś ukryte "smaczki". Na okładce czytamy o „szokującym obrazie życia w rezydencji saudyjskiej księżniczki”, ale czy ja wiem, czy byłam aż taka zszokowana. Okej, parę scen mnie wkurzyło czy wręcz wzburzyło, ale poza tym lektura była nieco miałka... Miałam nadzieję, że "Za drzwiami pałacu" będzie pozycją zapadającą na długo w pamięć, ale już wiem, że tak nie będzie. Jedyne, co zapamiętam, to ciekawy sposób promocji przez Wydawnictwo, które oprócz rzeczonej książki przysłało także... małą czarną muszkę (główna bohaterka była bowiem kamerdynerką saudyjskiej księżniczki).

Na plus poczytuję jednak prawdziwość i szczerość bohaterki. Wierzę jej, że po takich przeżyciach, w tak odmiennej kulturze, mogła mieć problemy zdrowotne (a konkretnie psychiczne). I rozumiem, dlaczego wydała swoją książkę pod pseudonimem.

Powieść napisana jest językiem prostym. Dla mnie chyba nawet zbyt prostym. Czyta się ją niezwykle szybko, ale nie wiem, czy w tym przypadku uznać to za plus. 


Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu ZNAK :-)

2 komentarze:

  1. Hmm ja też liczyłabym na więcej szokujących scen. Tak, czy siak, pewnie przeczytam, z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Może przeczytam, ale pewna nie jestem :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)