Dawno, dawno temu usłyszałam o tej książce. Pewnie jeszcze przez długi czas nie sięgnęłabym po nią, gdyby nie to, że buszując z nudów po miejskiej bibliotece, natknęłam się na nią. Celowo piszę "buszując z nudów", gdyż zazwyczaj zamawiam sobie książki przez internetowy system, a potem tylko odbieram. Natomiast raz na jakiś czas wybieram się do biblioteki w celu... ekhmmm... "wąchania książek" (wiem, to zboczenie!:P), głównie po to, by podelektować się książkową aurą, porozmawiać z miłą panią bibliotekarką i wyjść, będąc w posiadaniu ogromu dobrej energii. Też tak miewacie? :-)
Już, już kończę ten przydługi wstęp. Wypatrzyłam na półce i zabrałam ze sobą do domu "Karuzelę z madonnami" Tomasza Raczka, znanego dziennikarza, krytyka filmowego, autora programów telewizyjnych i radiowych. Większość z Was go zapewne kojarzy, ale czy go lubi/ceni - to już inna kwestia. Abstrahując od tego, czy ja sama darzę go sympatią czy też nie (szczerze mówiąc, miewam zmienne odczucia względem jego osoby), chciałam się dowiedzieć, które to kobiety tak bardzo fascynowały lub fascynują autora. Opis na okładce sugeruje bowiem, że autor zachwycony niektórymi z nich, zbierał i kolekcjonował wywiady z nimi. W książce znajdują się zarówno wywiady, jak i krótkie wzmianki o kobietach, które w swej niezależności miały siłę, by żyć i tworzyć na własny rachunek.
I tak na przykład dowiecie się, o co modliła się Kasia Figura; jak o sądownictwie w Polsce wypowiada się Joanna Chmielewska itd...
Najbardziej rozbawił mnie zachwyt autora nad "Rozmowami w toku" Ewy Drzyzgi. Owszem, ja również swego czasu chętnie go oglądałam, ale prawdę mówiąc było to lata świetlne temu i jeżeli obecnie zdarzy mi się, przełączając z kanału na kanał, trafić na ten program, to oglądam fragment z szeroko rozdziawioną buzią i zniesmaczeniem. Niestety słowa:
nie ma epatowania widzów widowiskowymi scysjami między gośćmi programu (...) to kawał dobrej, fachowo zrobionej publicystyki (...) (s.75)
są już dziś nieaktualne i zastanawiam się, czy pan Raczek ich dzisiaj nie żałuje. Chyba że nie oglądał ostatnich odcinków. Program w mojej opinii stacza się po równi pochyłej i czytanie zachwytów nad nim rozbawiło mnie niemal do łez. Ale tak już bywa z książkami traktującymi o szeroko rozumianym show-biznesie. To, co dziś aktualne, za rok lub dwa, traci ważność i może być jedynie powodem naszego rozbawienia.
To, co nie odpowiadało mi w tej książce, to brak ujednolicenia - mamy tam zarówno ciekawe wywiady, jak i krótkie eseje, a nawet coś na kształt notek biograficznych. Te ostatnie najbardziej mnie w sumie drażniły. Wiem, że z niektórymi paniami autor nie mógł się spotkać, ale taka forma opisu tych postaci nie przemawia do mnie w ogóle.
Wiem, że może źle to zabrzmieć, ale szufladkuję tę lekturę do miana książek-przerywników. No wiecie, kiedy jesteście po jakiejś cięższej pozycji i chcielibyście poczytać coś lżejszego. W takim przypadku "Karuzela..." może się nadać. Nie jest to jednak literatura najwyższych lotów. Niemniej jednak podoba mi się sposób, w jaki autor prowadził wywiady - robił to ciekawie, więc jeśli któryś wywiad wyda się Wam słabszy, to uwierzcie mi, nie jest to wina autora...
Decydujecie się... na własną odpowiedzialność ;-)
Grubość książki: 2,50 cm
Decydujecie się... na własną odpowiedzialność ;-)
Grubość książki: 2,50 cm
Mam bardzo mieszane odczucia wobec tejże książki, dlatego szukać jej nie będę, ale gdyby wpadła w moje ręce to pewnie zdecydowałabym się na jej przeczytanie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZapach biblioteki i książek jest cudny - doskonale cię rozumiem :)
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej książce, ale jakoś mnie do niej nie ciągnie.
Miałam kiedyś kupić tę książkę w jednym z pomniejszych supermarketów, ale w końcu z mniej zrezygnowałam. Po przeczytaniu Twojej recenzji wnioskuję, że nie zrobiłam błędu. Gdy będę miała ochotę przeczytać tę książkę, podobnie jak Ty wybiorę się do biblioteki. Nie muszę mieć jej na półce.
OdpowiedzUsuńNIe, to nie dla mnie ;pp
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia względem tej książki, więc chyba odpuszczę ;-)
OdpowiedzUsuńNie lubię Raczka. Mam kilku krytyków filmowych, których bardzo cenię, Raczek jednak nie znajduje się w tym zacnym (?) gronie :)
OdpowiedzUsuńTakie przerywniki, jak je nazwałaś, są czasami potrzebne :) Więc kiedy będę takiego szukała, na pewno nie zapomnę o tym tytule.
OdpowiedzUsuń