Niewolnictwo to temat-rzeka. Dla nas, żyjących w wolnym kraju ta kwestia może wydawać się nierealna, ale jakieś dwa wieki temu w południowych stanach Ameryki było to zjawisko powszechne. Bardzo często ludzi "rekrutowano" na niewolników, porywając ich (wzbogacali się na tym oczywiście "biali"). I takim właśnie przypadkiem porwanego wolnego człowieka był autor książki "Zniewolony" - Solomon Northup.
Solomon mieszkał na Północy. Żyło mu się tam całkiem dobrze. Zapewniał sobie i swojej rodzinie godną egzystencję, pracując jak inni. Nic mu nie groziło, gdyż niewolnictwo zniesiono tam wcześniej (pod koniec osiemnastego wieku). Oprócz tego, że Solomon był pracowity, posiadał wiele talentów (w tym muzyczny - pięknie grał na skrzypcach, co - jak się okaże w toku lektury - nieco "ułatwiało" mu niewolniczy żywot). W 1841 roku życie Solomona wywróciło się do góry nogami - został porwany i trafił w ręce handlarzy niewolników. Zaczął się wówczas dwunastoletni okres, który nasz bohater najchętniej wymazałby ze swojej pamięci. Okres zniewolenia. Przez ten czas Solomon na wszelkie sposoby musiał ukrywać swoje wykształcenie i pochodzenie - właściciele niewolników "źle" reagowali na takie kwestie. Miał być "prostym czarnuchem" do wykonywania ciężkich prac. Mimo tego, wielokrotnie próbował uciekać. Kiedy i te próby kończyły się fiaskiem, postanowił w inny sposób czynić starania w kierunku swojego uwolnienia. W końcu trafił na właściwą osobę, która zawiadomiła jego rodzinę i powoli los zaczął znowu uśmiechać się do Solomona.
Tak się złożyło, że najpierw widziałam adaptację filmową, a po jakimś czasie przeczytałam książkę. W niczym mi to jednak nie przeszkodziło. Wiem, że oceniam tu książkę, a nie film, ale nie byłabym sobą, gdybym choć w jednym zdaniu nie wspomniała o nim. Film bowiem jest dosyć dokładnym odwzorowaniem historii zapisanej na kartach książki. Kilka wątków zostało nieco szczegółowiej opisanych, niż było to widoczne w kinie (ale takie są prawa kinematografii). Ale przecież wiadomo, że w filmie wszystkiego pokazać się nie da, bo treści trzeba skracać i kondensować.
To, co ujęło mnie najbardziej to charakterystyczny, jakby nieco starodawny język, którym posługuje się Solomon Northup opisując swoje dzieje. Nie upiększa ich, nie stosuje wymyślnego języka. Przedstawia wszystko tak, jak czuł i zapamiętał. To nie miała być lektura dla przyjemności, tylko ŚWIADECTWO. Na postawie opowieści jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, jakim człowiekiem był Solomon - prawym, uczciwym, dobrodusznym. O takich osobach mówi się czasem "człowiek-anioł". Ważne jest również to, że przez ten czas jego "właściciele" odebrali mu praktycznie wszystko, co miał, ale jednej rzeczy nie udało im się mu zabrać: wiary w to, że nadejdzie taki dzień, w którym znów będzie wolnym człowiekiem. To trzymało go przy życiu przez te wszystkie lata.
Na plus zaliczam również do bólu realistyczne opisy niewolniczej egzystencji, pracy na plantacjach bawełny, częstych chłost za drobne przewinienia lub błędy. Przerażające jest w tym wszystkim to, że w omawianych tu czasach człowiek człowiekowi był wilkiem... Ludzie o innym (niż biały) kolorze skóry traktowani byli jak istoty, które nie potrafią myśleć. Mają tylko wykonywać powierzone im zadania. Traktowano tych niewolników jak zwierzęta (szukając podobieństwa do małp), jak tanią siłę roboczą - a przecież to też byli LUDZIE.
To poruszająca historia, którą polecam każdemu, komu nieobce jest dobro drugiego człowieka.
Ocena: 5/6
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi Sztukater oraz Wydawnictwu Replika ;-)
Zapamiętam sobie tytuł tej książki. Czytam wszystko to, co ma jakikolwiek związek z kolonializmem i/lub szeroko rozumianym niewolnictwem, więc ,,Zniewolony" jako bezpośrednie świadectwo człowieka, który miał z nim do czynienia jest jak najbardziej dla mnie.
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam zapisaną. Koniecznie do przeczytania. Temat niewolnictwa mnie ciekawi, ale również szokuje i smuci - jak ludzie mogą się tak traktować...
OdpowiedzUsuńChciałabym to przeczytać. Po prostu. Interesują mnie te tematy, próbuję zrozumieć, co kierowało tymi handlarzami i właścicielami. Więc chętnie zajrzę.
OdpowiedzUsuńB.
Wstrząsająca tematyka, chętnie bym tę książkę przeczytała.
OdpowiedzUsuńTemat trudny, ale warty zapoznania bliższego.
OdpowiedzUsuńMam tę książkę w planach i na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń