Niezatapialny "Titanic". Interesowałam się jego historią od czasów słynnego filmu z Leonardem DiCaprio w jednej z głównych ról (bynajmniej nie tylko ze względu na jego osobę!;) ). Jak jednak przedstawić dzieje tego statku małym dzieciom, które są dopiero na początku swojej czytelniczej przygody? Jak ugryźć taki temat - katastrofy statku? Wydawnictwu Egmont udało się zrobić to w taki sposób, by psychika dzieci nie ucierpiała, ale by otrzymały pewną ogólną wiedzę o tym parowcu i jego historii.
Historię Titanica poznajemy z perspektywy małej dziewczynki, Ewy, postaci autentycznej, która w roku 1912 podróżowała z rodzicami tym statkiem.
Że też nie było takich książeczek, kiedy ja byłam mała! Ze swojego dzieciństwa najbardziej zapamiętałam wydanie "Baśni" Andersena z białą, twardą okładką i dosyć upiornymi ilustracjami. A teraz te kolory, ten papier, te rysunki - zaczynam sie uśmiechać od ucha do ucha, trzymając w dłoni takie książeczki jak "Historia pewnego statku...". Nic na to nie poradzę - pochodzę z takiego pokolenia, które nie miało aż takieg wyboru w literaturze dla dzieci - owszem, klasyka klasyką (ta zawsze w jakiejś formie była obecna), ale co z alternatywnymi opowiastkami dla dzieci? Och, odpłynęłam dość daleko na falach wspomnień z dzieciństwa - czas zakończyć tę dygresję.
Wracając do omawianej książeczki - podoba mi się to, że jest ona oznaczona dla konkretnej grupy wiekowej/czytelniczej. Ta konkretna pozycja oznaczona jest symbolem "Poziom 2", a to oznacza, że w tekście zamieszczone jest około 800-900 wyrazów. Na tym poziomie pojawiają się już dłuższe zdania, również złożone oraz elementy dialogów, a także 23 podstawowe głoski oraz "h". W książeczkach z tego poziomu można poćwiczyć z dzieckiem sylabizowanie wyrazów (odpowiednie ramki zamieszczone po bokach stron). Warto tu zaznaczyć, że seria "Czytam sobie" Wydawnictwa Egmont jest trzypoziomowym programem wspierania czytania dla dzieci w wieku 5-7 lat i jest zgodna z zaleceniami metodyków. Patronat honorowy nad tą serią objęła Biblioteka Narodowa. Znając swoją/czyjąć (niepotrzebne skreślić) pociechę i jej zdolności, bezproblemowo dobierzemy odpowiednią książeczkę dla dziecka.
Duża czcionka to kolejna zaleta. Tekst został tak rozłożony, by mały czytelnik nie gubił się w ogromnej ilości zapisanych linijek. To recepta na sukces. Zdania użyte w tekście są stosunkowo proste. Pojawia się kilka trudnych pojęć, ale są one wytłumaczone w słowniczku na końcu książki. Pozycja jest wzbogacona o sześć eleganckich naklejek, które (według uznania) dziecko może nakleić na swoim "Dyplomie sukcesu" zamieszczonym na skrzydełku okładki. Bombowy pomysł.
Jestem zauroczona tą książeczką. Polecam rodzicom oraz wszystkim, którzy są rodzicami chrzestnymi i nie wiedzą, jaki upominek podarować swojemu chrześniakowi...
Ilustracje do "Historii pewnego statku..." wyszły spod pędzla Joanny Rusinek - projektantki okładek, ilustratorki książek dla dzieci, siostry Michała Rusinka (sekretarza śp. Wisławy Szymborskiej). Te rysunki są cudowne, naprawdę. Zakochałam się w "kresce" pani Rusinek i chcę więcej.
Polecam gorąco wszystkim rodzicom i ich pociechom - ta książeczka ucieszy oko zarówno starszych, jak i młodszych czytelników.
Grubość książeczki: 0,5 cm
Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu EGMONT :-)
Tak, znam tę serię i uważam że jest po prostu wspaniała.
OdpowiedzUsuńAj jaka piękna! Aż sprawiłabym sobie, albo mojej nastoletniej siostrze :) Pamiętam, że ja o Titanicu uczyłam się z takiej starej książki, która dokładnie opisywała, jak przebiegała katastrofa. Chyba nawet mam ją gdzieś ukrytą :)
OdpowiedzUsuńNiedawno czytałam jedną książeczkę z serii i faktycznie, masz rację - godna polecenia :)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna, chociaż dzieckiem już nie jestem, to bym do niej zajrzała ;)
OdpowiedzUsuń