Początkowo nie byłam zbyt przychylnie nastawiona do lektury. Już tłumaczę dlaczego: nie za bardzo odpowiadał mi styl powieści i narracja pierwszoosobowa - raczej sporadycznie spotykana we współczesnej prozie.
Tytuł "Kalejdoskop wspomnień" dawał mi do zrozumienia, że powieść przesycona będzie wspomnieniami. Nie byłam gotowa na taką ich ilość i swoisty "ciężar gatunkowy". Każdy z nas ma jakąś przeszłość. Zawsze powtarzam, że jest ona niezwykle ważna, bo w jakiś sposób ukształtowała nasze obecne "teraz". Ważne jest jednak to, jak sobie z nią radzimy. Czy wspomnienia nas przytłaczają, nie pozwalając cieszyć się w pełni teraźniejszością? Czy może lubimy od czasu do czasu powrócić z sentymentem do dawnych lat, nie tracąc z oczu tego, czego doświadczamy w chwili obecnej?
Aniela, główna bohaterka, należy do pierwszej grupy ludzi. Po latach nieobecności wraca z Wiednia do Polski, licząc na ukojenie w ramionach matki. Niestety czeka ją przykra niespodzianka. Wiadomość jak grom z jasnego nieba, która rozsypie jej życie na drobne kawałeczki. Takiego ciosu się nie spodziewała. Do tego dodać należy obecność mężczyzny, o którym usilnie starała się zapomnieć, jednak bez większego sukcesu. Wszystko to ukazuje nam charakter bohaterki. Aniela (co ponoć jest cechą wszystkich artystów) jest niezwykle wrażliwa. Nie ma się czemu dziwić. Życie nie szczędziło jej rozczarowań. Gdy okazało się, że jej uczucie jest nieodwzajemnione, uciekła po maturze do Wiednia. Nie mogła znieść również myśli, że jej mama spotyka się z nowym mężczyzną (choć jako wieloletnia wdowa miała do tego święte prawo). Uciekła od tego wszystkiego w nowy związek... który okazał się pułapką.
Zresztą odnosiłam wrażenie, że całe życie Anieli to ucieczka. Ucieczka przed wspomnieniami, ucieczka przed miłością. Troszkę ją rozumiem - Aniela wiedziała, że po wypowiedzeniu pewnych słów, nic już nie będzie takie samo... Bała się tego, bo nie wiedziała, czy jej sytuacja ulegnie pogorszeniu czy poprawie. Stąd wolała nie robić nic i mieć to, co dotychczas... niż zaryzykować.
Gaja Kołodziej w swojej najnowszej powieści pokazuje, jak wiele człowiek jest w stanie udźwignąć. Udowadnia, że miłość nie zawsze jest łatwa i czasem... trzeba się zagubić, by w końcu ją odnaleźć. Pokazuje również, że czasami jest już "za późno", stąd tak ważne jest, by umieć cieszyć się tym, co mamy i w pełni to doceniać. "Kalejdoskop wspomnień" jest książką dosyć smutną, poruszającą temat utraty bliskiej osoby, więc jej lektura może być dla czytelników swoistym katharsis.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA
Nawet nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale z tego, co widzę, mogłabym ją chętnie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam na oku i jak tylko będę miała możliwość to przeczytam:)
OdpowiedzUsuń