"Dom służących" przenosi nas w zamierzchłe czasy: przełom XVIII i XIX wieku, do Wirginii. Królowały ówcześnie rozmaite plantacje, a pracowali na nich... niewolnicy. Swego czasu miałam okazję "zapoznać się" z tym światem, w którym jeden człowiek "był własnością" drugiego, podczas lektury "Zniewolonego". Swoją egzystencję opisywał tam czarnoskóry mężczyzna. Teraz przyszła kolej na inną perspektywę - oglądamy niewolniczy świat widziany oczyma zniewolonej kobiety, która jest... biała.
Właściciel plantacji tytoniu, kapitan James Pyke, przywozi z podróży pewną białą, rudowłosą dziewczynkę - Lavinię. Jej rodzice zmarli podczas rejsu statkiem, a byli kapitanowi coś tam winni. Jako zapłatę postanowił więc wziąć małą, siedmioletnią wówczas, dziewczynkę. Stwierdził, że na pewno przyda mu się w jego sporym domostwie.
Powieść opiera się na dwóch perspektywach: dorastającej Lavinii oraz innej (czarnoskórej) niewolnicy Belli. Po sposobie wypowiadania się tej drugiej, można wyczuć, że jest mniej wykształconą osobą. Zauważa się - przynajmniej do pewnego momentu - pewną dziecinność i prostotę myślenia. Nie można jednak Belli odmówić tzw. mądrości życiowej. Jej status na plantacji jest niedookreślony, co rodzi sporo konfliktów. Kobieta jednak próbuje sobie radzić, jak tylko potrafi.
Jeżeli chodzi o Lavinię, to była ona traktowana jako biała niewolnica, której zadaniem była pomoc w tak zwanym domu kuchennym. Po początkowych trudnościach związanych z aklimatyzacją w nowym miejscu zamieszkania, przyzwyczaiła się do swojego życia, statusu i pokochała swoją nową - przybraną - rodzinę (składającą się z samych zniewolonych osób). Jej życie to huśtawka - czasem monotonia bardzo ją przytłaczała, innym razem działo się tak wiele wokół niej, że nie pozostawało nic innego, jak poddać się biegowi wydarzeń, niczym rybie porwanej z prądem rzeki. Lavinia trafia w końcu do dużego domu, w którym pan jest wciąż nieobecny, a pani - zmaga się z uzależnieniem od opium. Dziewczyna jest rozdarta pomiędzy dwoma domami. Dzieje się, oj dzieje...
Awans społeczny - jak pokazuje lektura powieści - nie zawsze ma pozytywny wydźwięk. Czasem wiąże się z wieloma nieprzyjemnymi kwestiami, o których nie mówi się głośno. Rozdarcie pomiędzy dwoma światami czy naderwana lojalność to tylko niektóre z nich. Awans taki często bywa okupiony rzeką łez...
Ta lektura to wspaniała pomoc przy zrozumieniu, jak wiele się posiada. Otwiera oczy i zmusza do docenienia wszystkich dobrodziejstw, które się ma. Pokazuje, że inni ludzie, w dawnych czasach, na innym kontynencie znajdowali się w znacznie gorszym położeniu...
Niezwykle udany debiut. Powieść polecam czytelnikom lubiącym przenosić się w czasie; czytelnikom, ceniącym dobry romans i sagę rodzinną. Wielość elementów obyczajowych urozmaica lekturę, a emocji w "Domu służących" naprawdę nie brakuje. Nie powinien więc dziwić fakt, że omawiana tu książka przez wiele tygodni znajdowała się na liście bestsellerów New York Timesa, a pewna wytwórnia wykupiła prawa do jej sfilmowania. Co ciekawe, jeden z recenzentów określił "Dom służących" jako skrzyżowanie "Przeminęło z wiatrem" ze "Służącymi" - muszę mu przyznać rację.
Niezwykle wzruszająca opowieść o miłości, przyjaźni i zniewoleniu. A także o sile rodzinnych tajemnic i ich wpływu na ludzkie życie. Ciekawi bohaterowie, zmuszeni do dokonywania trudnych wyborów; wciągająca fabuła, tło obyczajowe Ameryki przełomu XVIII i XIX wieku oraz potoczysty język to główne zalety powieści. Obiecuję Wam, że nie będziecie potrafili oderwać się od lektury.
Właściciel plantacji tytoniu, kapitan James Pyke, przywozi z podróży pewną białą, rudowłosą dziewczynkę - Lavinię. Jej rodzice zmarli podczas rejsu statkiem, a byli kapitanowi coś tam winni. Jako zapłatę postanowił więc wziąć małą, siedmioletnią wówczas, dziewczynkę. Stwierdził, że na pewno przyda mu się w jego sporym domostwie.
Powieść opiera się na dwóch perspektywach: dorastającej Lavinii oraz innej (czarnoskórej) niewolnicy Belli. Po sposobie wypowiadania się tej drugiej, można wyczuć, że jest mniej wykształconą osobą. Zauważa się - przynajmniej do pewnego momentu - pewną dziecinność i prostotę myślenia. Nie można jednak Belli odmówić tzw. mądrości życiowej. Jej status na plantacji jest niedookreślony, co rodzi sporo konfliktów. Kobieta jednak próbuje sobie radzić, jak tylko potrafi.
Jeżeli chodzi o Lavinię, to była ona traktowana jako biała niewolnica, której zadaniem była pomoc w tak zwanym domu kuchennym. Po początkowych trudnościach związanych z aklimatyzacją w nowym miejscu zamieszkania, przyzwyczaiła się do swojego życia, statusu i pokochała swoją nową - przybraną - rodzinę (składającą się z samych zniewolonych osób). Jej życie to huśtawka - czasem monotonia bardzo ją przytłaczała, innym razem działo się tak wiele wokół niej, że nie pozostawało nic innego, jak poddać się biegowi wydarzeń, niczym rybie porwanej z prądem rzeki. Lavinia trafia w końcu do dużego domu, w którym pan jest wciąż nieobecny, a pani - zmaga się z uzależnieniem od opium. Dziewczyna jest rozdarta pomiędzy dwoma domami. Dzieje się, oj dzieje...
Awans społeczny - jak pokazuje lektura powieści - nie zawsze ma pozytywny wydźwięk. Czasem wiąże się z wieloma nieprzyjemnymi kwestiami, o których nie mówi się głośno. Rozdarcie pomiędzy dwoma światami czy naderwana lojalność to tylko niektóre z nich. Awans taki często bywa okupiony rzeką łez...
Ta lektura to wspaniała pomoc przy zrozumieniu, jak wiele się posiada. Otwiera oczy i zmusza do docenienia wszystkich dobrodziejstw, które się ma. Pokazuje, że inni ludzie, w dawnych czasach, na innym kontynencie znajdowali się w znacznie gorszym położeniu...
Niezwykle udany debiut. Powieść polecam czytelnikom lubiącym przenosić się w czasie; czytelnikom, ceniącym dobry romans i sagę rodzinną. Wielość elementów obyczajowych urozmaica lekturę, a emocji w "Domu służących" naprawdę nie brakuje. Nie powinien więc dziwić fakt, że omawiana tu książka przez wiele tygodni znajdowała się na liście bestsellerów New York Timesa, a pewna wytwórnia wykupiła prawa do jej sfilmowania. Co ciekawe, jeden z recenzentów określił "Dom służących" jako skrzyżowanie "Przeminęło z wiatrem" ze "Służącymi" - muszę mu przyznać rację.
Niezwykle wzruszająca opowieść o miłości, przyjaźni i zniewoleniu. A także o sile rodzinnych tajemnic i ich wpływu na ludzkie życie. Ciekawi bohaterowie, zmuszeni do dokonywania trudnych wyborów; wciągająca fabuła, tło obyczajowe Ameryki przełomu XVIII i XIX wieku oraz potoczysty język to główne zalety powieści. Obiecuję Wam, że nie będziecie potrafili oderwać się od lektury.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję księgarni internetowej BookMaster.pl
"Służące" mam od dawna w planach, ale o tej powieści słyszę po raz pierwszy.... i muszę przyznać, że czuję się zaintrygowana :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się miejsce i czas akcji, więc chętnie poznam ten tytuł ;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ta powieść ma wszystko co lubię:)
OdpowiedzUsuńKsiążka wprost dla mnie, koniecznie muszę przeczytać.
OdpowiedzUsuń