poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Emil Zola, Wszystko dla pań


Klasyka górą!

Do tej pory miałam okazję przeczytać tylko "Germinal" Zoli. Działo się to podczas studiów i... niejako pod przymusem. Wyznaczyłam sobie jednak cel, aby w powodzi książek nowych i w miarę nowych, sięgać również po klasykę. "Wszystko dla pań" było strzałem w dziesiątkę. Dawniej długie opisy mnie nużyły - teraz delektowałam się nimi i pobudzałam śpiącą wyobraźnię. Dziś chyba już nikt nie pisze tak, jak Zola. Trochę szkoda...

Rzecz traktuje o mężczyźnie prowadzącym sklep. Sklep ogromny, który spokojnie można by nazwać magazynem albo domem towarowym. Podczas lektury miałam niebudzące wątpliwości skojarzenia z obecnymi galeriami handlowymi. Oktaw Mouret to facet z krwi i kości, młody przedsiębiorca, który w rozwijającym się Paryżu końca XIX wieku rozbudowuje swój sklep wielobranżowy. Do tej pory paryżanki musiały odwiedzać wiele sklepów: w jednym kupowały rękawiczki, w drugim kapelusze, a jeszcze w innym płaszcze czy materiały na suknie. Dzięki bogatej wyobraźni Moureta i jego niepohamowanej chęci rozwoju mogły te zakupy robić w jednym miejscu - w domu towarowym "Wszystko dla pań". Oktaw jest mężczyzną, który swoją potęgę buduje na słabościach kobiet (głównie na słabości do zakupów). Traktuje kobiety instrumentalnie - mają dostarczać zmysłom rozkoszy i przynosić magazynowi zyski.

Bohaterką powieści jest również Denise Baudu - młoda dziewczyna, mająca pod opieką swoich dwóch młodszych braci. Po śmierci rodziców, chcąc chłopcom zapewnić lepszą przyszłość, wyrusza do Paryża. Losy ty dwojga splatają się, gdy Denise dostaje pracę ekspedientki w magazynie "Wszystko dla pań".

Emil Zola w genialny sposób ukazuje narodziny handlu takiego, jakim znamy go dzisiaj. Pokazuje Paryż w czasie przemian: subiektów i ekspedientki pracujące po trzynaście godzin dziennie, ich nędzne warunki żywieniowe i mieszkaniowe. Poznajemy miasto, w którym starzy sklepikarze odchodzą do lamusa po to, by mogło nadejść nowe. Drobni sprzedawcy poddają się, uginają pod naporem ogromnych galerii. Nie mają szans przy rozrastającym się pod ich oknami kolosie. Kolosie, który kusi pięknie udekorowanymi witrynami i szerokim asortymentem.

Klientki zachwycone sklepem kupują bez opamiętania. Mouret zaczynał dopiero wprowadzać techniki sprzedaży nam znane od lat: najbardziej rozchwytywane towary ustawiał w najdalszych zakątkach sklepu, tak aby kobiety "przy okazji" nakupowały mnóstwo innych fatałaszków. Skąd my to znamy...?;-) Zola chyba przewidział zmorę naszych czasów: żarłoczny konsumpcjonizm i pogoń za pieniądzem.

Powieść czytałam z rozkoszą i pewnie za kilka lat chętnie do niej powrócę. Gorąco polecam!

Dla ciekawych:
Powieść "Wszystko dla pań" jest 11. tomem cyklu "Rougon-Macquartowie" (znajdziemy tam panoramę francuskiego społeczeństwa).


Ocena: 5,5/6

1 komentarz:

  1. Zola...tak,zamierzchłe czasy - i w świecie literatury, i w naszym prywatnym świecie.Nie chwaląc się i nie czepiając się zanadto młodzieży nawet, mam wrażenie,że nasze pokolenie jest ostatnim,które obchodzi np.Zola właśnie. I ostatnim, które wie, że księgarnia to księgarnia, a nie sklep z książkami... Westchnąć pozostaje.Nie dajmy się!:)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)