Mężczyźni od kobiet różnią się między innymi tym, że niezbyt chętnie rozmawiają o uczuciach. A o swoich własnych to już w ogóle. Większość czytelniczek zgodzi się ze mną, że czasem wycisnąć jakieś zdanie na temat odczuć, uczuć własnego partnera jest niezwykle trudno (i nie mówię tu o przymusowym wyznawaniu miłości). Faceci swoje serducha otwierają tylko przed zaufanym gronem osób. Zdarza się i tak, że nikogo nie wtajemniczają i nie dopuszczają do wrót... To niefortunne wyjście z sytuacji. Każdy z nas powinien poznać swoje serce, by móc swobodnie iść za jego głosem.
Od razu przejdę do sedna: jest to lektura raczej dla wierzących. Autor już we wstępie zaznaczył, że nie pisał podręcznika o tym, jak być mężczyzną - gdyż takich i tak istnieje już wiele. Ta cieniutka książeczka jest wynikiem pewnego doświadczenia - ksiądz Kramer przez pewien czas pisał króciutkie komentarze do Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Uznał ją bowiem za skarbnicę inspiracji dla mężczyzny. Przyznaje, że początkowo uznawał w głębi serca ten sposób modlitwy za dobry dla nieco starszych od niego ludzi. Przyszło jednak natchnienie i to właśnie w tej Litanii znalazł inspirację. Do wspólnej z nim wędrówki zaprasza wszystkich mężczyzn: zarówno silnych, jak i słabych, tych mniej oraz tych bardziej pewnych swojej męskości (odrzućcie pojęcie męskości znane z popularnych czasopism - nie o to tu chodzi!). Zaprasza także kobiety, wierząc że rozważania zawarte w tej książce zainspirują je do wspierania bliskich im mężczyzn: mężów, braci, synów czy ojców w wypełnianiu ich misji.
Każda refleksja poprzedzona jest jednym (lub dwoma, sporadycznie trzema) wersem wymienionej wcześniej Litanii. Pierwsza z nich zaczyna się od słów: "Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego". Każda z nich nawiązuje do poszczególnych kolejnych wersów Litanii. Grzegorz Kramer snuje refleksje na temat bycia Bożym synem; o szukaniu odpowiedzi na istotę męskości; o pojęciu majestatu i godności; o gorliwości i chęci wymierzania sprawiedliwości czy o tym, jak nie grać "twardziela"... Każda z tych refleksji zakończona jest modlitwą powiązaną tematycznie z poruszanym wcześniej wątkiem.
Zastanawiając się nad kwestią serca Jezusa, które zostało "utworzone" w wyniku niepokalanego poczęcia, pisze autor tak:
Mężczyzna nie istnieje bez kobiety. Tylko w kobiecie Bóg zamieszkał w TAKI sposób i nie można o tym zapominać. (s.13)
a kilka linijek wcześniej:
Kobieta jest ważna w historii każdego mężczyzny. Od niej się zaczyna, od niej zależy nasze życie. W odmiennym poczęciu Jezusa widzę podkreślenie właśnie tej roli. To ona bierze na siebie ciężar troski o tego mężczyznę. (s.13)
Nie cytuję tego tylko dlatego, że jestem kobietą i potrzebuję się na przykład dowartościować. Cytuję, ponieważ nigdy nie patrzyłam z tej perspektywy na kwestię poczęcia Jezusa, a jest ona konkretna i ma solidne uzasadnienie.
Ciężko mi uwierzyć, że taka cieniutka lektura pomieściła tyle ważnych spraw. Napisał ją ksiądz, ale jest w niej tak wiele prawd dotyczących zwykłych ludzi, że myślę sobie, iż musi być z autora całkiem niezły psycholog, skoro tak wiele wie o świeckim życiu i świeckich bolączkach. Jego celne spostrzeżenia wbijały mnie czasem w fotel - nie spodziewałam się takiej treści w tak małej objętości, a tu proszę - miłe zaskoczenie i ciekawa intelektualna przygoda.
Grubość książki: 0,80 cm
Grubość książki: 0,80 cm
Sama raczej nie zamierzam przeczytać, ale cieszę się, że coś takiego powstało. Myślę, że zapamiętam tytuł i może komuś podsunę ;> Podoba mi się Twoja recenzja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Z pewnością jest to wartościowa lektura, jednak zupełnie nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie mam obecnie ochoty na takie przemyślenia, dlatego nie byłabym dobrym czytelnikiem tej książki. Ale będę o niej pamiętać, tak na przyszłość.
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowa książeczka! Cieszę się, że autor w ten sposób podkreśla rolę kobiety. Szczególne podoba mi się to zdanie "Mężczyzna nie istnieje bez kobiety". Na kartach Biblii często można przeczytać, że to mężczyzna jest TYM ważniejszym, a kobieta ma być mu całkowicie podległa. Wiem, że to są Słowa Boże i z nimi nie należy polemizować, ale czasami zgrzyta mi coś w środku, jak słyszę te słowa skierowane do mnie, lub innych kobiet.
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny to powtórzę: w niewielkich książeczkach najczęściej kryje się więcej emocji, niż w niejednym tomisku :)
OdpowiedzUsuńŚwięta racja:)
Usuń