Wyobraźcie sobie rodzinkę, w której jest aż sześciu chłopaków. Wiem, wiem, to wymaga uruchomienia wyobraźni - dzisiejsze rodziny mają na ogół maksymalnie dwójkę, trójkę pociech. A w "Jaśkach" mamy do czynienia aż z szóstką - do tego szóstką chłopaków.
Ich tata, umysł konkretny i praktyczny, postanowił nie trudzić się nazywaniem każdego syna innym imieniem, lecz nazwał ich kolejno, od najstarszego: Janem-A, Janem-B, Janem-C itd. Myślicie, że łatwo jest wychowywać taką rozbrykaną gromadkę? Wiążą się z tym ogromne trudności, tym bardziej, że każdy Jan jest indywidualistą. Jan-A jako najstarszy, uważa się za najmądrzejszego; bywa marudny, podejrzewam że to dlatego, iż z jedynaka stał się nagle (tylko) starszym bratem; wchodzi w okres dojrzewania, co wiąże się oczywiście z wieloma perypetiami; interesuje się modą i (do czego głośno się nie przyznaje) dziewczynami. Jan-B - lekko pucołowaty chłopiec, jego marzeniem jest zostanie tajnym agentem, lubi czytać; w książce jest narratorem, więc to z jego perspektywy poznajemy świat Jaśków; do pewnego momentu nabija się z "wielbicielek" starszego brata - aż sam poznaje ciekawą koleżankę. Jan-C - jest nieco poszkodowany, bo starsi bracia uważają go za małolata, a dla młodszych... jest za stary do zabawy; marzy o obejrzeniu najnowszego Jamesa Bonda, ale nie otrzymał na to zgody od rodziców; w trakcie rozmów często czegoś nie rozumie - dziś potocznie powiedzielibyśmy, że jest "mało kumaty". Jan-D - ha! to urwis, jakich mało; tam gdzie przebywa, zawsze coś (niedobrego) się dzieje. Jan-E - do pewnego momentu najmłodszy rozpieszczany pupilek, śmiesznie sepleniący, co czyni jego wypowiedzi ogromnie zabawnymi. Jan-F - ostatnia latorośl; słynie z tego, że kiedy próbuje mówić, pluje gdzie popadnie.
Rodzice próbują zapanować nad chaosem, jaki tworzą ich synowie - muszę przyznać, że z różnym skutkiem. Mama jest genialna z tym swoim ciągłym powtarzaniem: "grunt to dobra organizacja" - bo rzeczywiście, bez organizacji taka rodzina może sobie nie poradzić. Aczkolwiek tata, głowa rodziny, czasem mnie rozczulał - tym, że nie zawsze sobie radził... Chłopcy przeżywają rozmaite przygody: muszą oswoić się, że do ich pięcioosobowego grona doszedł jeszcze jeden Jan, próbują potajemnie wybrać się na kinowy seans czy organizują pierwszą zabawę urodzinową w towarzystwie dziewcząt.
Humor - to jedno z ogniw tej opowieści. Mamy tu do czynienia nie tylko z żartami słownymi - również rozmaite przygody chłopców pobudzały mnie do śmiechu. W niektórych momentach absurd gonił absurd, ale chyba o to właśnie o to autorowi chodziło. Samo nazwanie swoich dzieci praktycznie tym samym imieniem jest już przezabawne, a gdzie cała reszta... Historię Jaśków czyta się naprawdę lekko i przyjemnie. Perypetie chłopców pozwoliły mi choć na chwilę przenieść się wspomnieniami do mojego dzieciństwa, kiedy to z wakacji wracało się z ogromną ilością piegów oraz... jeszcze większą ilością siniaków i zadrapań na nogach (chodzenie po drzewach czy ściernisku - to było to!).
Ogromną zaletą jest umieszczenie na końcu książki fragmentu pierwszej części przygód Jaśków - to takim niezorientowanym czytelnikom (jak ja) pozwoliło rozeznać się nieco w temacie. Bowiem "Jaśki. Repeta" to kontynuacja wcześniejszych "Jaśków", których niestety nie miałam przyjemności przeczytać.
Przygody tych sympatycznych, rozbrykanych urwisów polecam również ze względu na ich normalność. Daleko im do Harry'ego Pottera. To zwyczajni chłopcy wychowujący się w rodzinie wielodzietnej.
Bohaterowie nie są wyidealizowani: chłopcy przeżywają zarówno wzloty, jak i upadki. Mierzą się z niepowodzeniami, różnymi perypetiami w szkole i poza nią. Dzięki temu, że oprócz zalet, mają też wady - mogą się z nimi utożsamiać młodsi czytelnicy, do których de facto książka jest skierowana.
Udała się ta rodzinka autorowi - niby są zwyczajni, ale że w takiej wieloosobowej rodzinie z reguły nie jest nudno, to właśnie autor próbował nam jakoś apetycznie przedstawić. I w mojej ocenie udało mu się to.
Serdecznie polecam!
Grubość książki: 2,20 cm
Nie wiem dlaczego, ale mam skojarzenie z kultowym już "Mikołajkiem"
OdpowiedzUsuńKsiążka jest reklamowana jako "nowi kumple Mikołajka" - oryginalnego Mikołajka nie czytałam, więc nie mam porównania.
UsuńJeżeli jest chociaż troszkę podobna do "Mikołajka" to chętnie po nią sięgnę :)
UsuńIlustracje i wydanie jest podobne do Mikołajkowego :)
UsuńMimo że polecasz, to ja nie czuję, że to książka dla mnie. Panuje tam chaos, który mnie po prostu przytłoczył, bo szczerze mówiąc nie cierpię chaosu :D
OdpowiedzUsuńMi też od razu skojarzyło się z "Mikołajkiem" i to jeden z powodów,dla którego muszę przeczytać. Po drugie - kojarzy mi się też z "moimi" dziećmi, tylko u mnie oprócz Jaśków nie brak i Janinek.;) Przeczytam!
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części więc wszystko przede mną :) Jeśli mi się spodoba to chętnie sięgnę po kontynuację.
OdpowiedzUsuńCzasami fajnie tak przeczytać coś dziecięcego :):)
OdpowiedzUsuń"Jaśki" to jedna z lepszych książek familijnych. Idealna do wspólnego czytania! :-)
OdpowiedzUsuń