Co mężczyzna jest w stanie zrobić dla kobiety, którą kocha? Kobiety,
której życie wisi na włosku? Na te i inne pytania próbuje odpowiedzieć Charles
Martin w swojej książce „Gdzie rzeka kończy swój bieg”.
Główni bohaterowie: Doss – malarz, który ledwo łączy koniec
z końcem oraz Abbie – bogata modelka, córka senatora. Bohaterowie spotykają się
przypadkiem, ale od razu tworzy się między nimi specyficzna nić porozumienia. Wkrótce
biorą ślub. Scenariusz jak z bajki? Do pewnego momentu tak. Szczęśliwe małżeństwo
zostaje zakłócone przez nagłą i niespodziewaną wiadomość o chorobie Abbie. Zaczyna
się walka z czasem. Doss postanawia spełnić rozmaite pragnienia z „listy marzeń”
ukochanej żony. Głównie zależy jej na pewnej podróży. I mężczyzna, nie licząc
się ze zdaniem lekarzy ani wpływowego ojca, a swojego teścia, zabiera Abbie w
podróż życia. Nie przypomina ona jednak podróży jako takiej, jest to raczej
czas pozwalający na pogodzenie się z tym, co nadejdzie. To czas poświęcony na
wspomnienia i delektowanie się czasem spędzonym wspólnie.
Mankament, który rzuca się w oczy, to przewidywalność
powieści: mezalians, przeciwności losu itp., ale styl, język powieści tak mnie
ujął, że odsuwałam tę myśl daleko.
Tytułowa rzeka budzi skojarzenia z ludzkim życiem. Jest pełna
meandrów, zakrętów – jak egzystencja prawie każdego z nas.
Wspaniała historia miłości, której nie zatrzymały ani
konwenanse ani śmiertelna choroba. O miłości,
która nie poddaje się, gdy nadchodzą trudności.
Ps. To moja pierwsza książka z serii Labirynty Wydawnictwa
WAM, ale już wiem, że nie ostatnia. Zaczynam polować na kolejne tytuły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.
Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)