sobota, 16 lutego 2013

Maria Ulatowska, Pensjonat Sosnówka



Ledwo skończyłam czytać „Sosnowe dziedzictwo”, a już zabrałam się za kolejną część – „Pensjonat Sosnówka”. W zasadzie dalej śledzimy losy Anny Towiańskiej, z tym że przybywa wielu bohaterów drugoplanowych. Ich role się zazębiają, każdy „służy” autorce „po coś”. Gładko jak po maśle suniemy poprzez kolejne strony, czasem zdarzają się malutkie zgrzyty (szczególnie przy naiwnych dialogach, o których wspominałam opisując „Sosnowe dziedzictwo”), delektując się każdym dniem spędzanym w pensjonacie i ogólnie – w Towianach.
Autorka przedstawia nam swoistą Arkadię, miejsce, gdzie praktycznie wszyscy są szczęśliwi, a jeśli już dzieje się coś złego, to natychmiast dobrzy ludzie starają się to naprawić. Mało tu odniesień do prawdziwego, realnego życia, skoro sam remont domostwa przebiega na ogół gładko i bez zakłóceń – a czy ktoś z Was widział lub przeżył remont bezproblemowo? Ja nigdy :-P (a trochę remontów w swoim życiu zaliczyłam). Zawsze zdarzy się coś, co wyskakuje nagle i psuje „ramowy plan robót”.  Autorka opisuje rozmaite perypetie Anny, urządzającej pensjonat (bo nim ma stać się odziedziczony dom), która z biegiem dni zyskuje nowych przyjaciół. Anny, która jest już gotowa otworzyć swoje serce przed pewnym mężczyzną.
Książka jest nieco „przesłodzona”, niemniej jednak po jej odłożeniu zaczęłam odczuwać pustkę. Chciałabym znów znaleźć się w Towianach, poopalać się na pomoście przy jeziorku czy podglądać Dyzia „w akcji”, podczas weny twórczej. Sielanka, którą prezentuje nam pani Ulatowska, nie jest chyba jednak bezwartościowa – po „sosnowej” lekturze aż mnie ciągnie do ogrodu, żeby stworzyć podobną namiastkę szczęścia. Polecam lekturę wszystkim spragnionym spokoju, ciszy, harmonii i natury.
PS. Jestem z siebie dumna, to już kolejna „polska” książka w tym roku. Do tej pory unikałam jak ognia polskich autorów, powoli jednak likwiduję swoje (niepotrzebne zresztą) uprzedzenia.
PS2. Lampa z okładki przypomina mi podobną, stojącą u moich dziadków w domu na wsi – hmmm, moje dzieciństwo spędzone tam też było poniekąd sielankowe…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)