sobota, 5 kwietnia 2014

Benjamin Weiser, Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne

Ostatnio stwierdziłam, że powinnam była urodzić się chłopcem (zresztą ponoć miałam nim być - mama nie zrobiła X lat temu badania USG, więc sama nie była pewna płci dziecka) - zamiłowanie do tajnych agentów, ich misji to w zasadzie domena płci męskiej. A ja odkąd pamiętam interesowałam się takimi fascynującymi historiami - najpierw było oglądanie filmów akcji, filmów szpiegowskich i słuchanie o różnych teoriach spiskowych w towarzystwie taty, a później męża.

Nie tak dawno zaczytywałam się w historii rotmistrza Nałęcz-Sosnowskiego w "Operacji Reichwehra", a teraz przyszedł czas na poznanie tajnego życia Ryszarda Kuklińskiego (ps. Jack Strong, Mewa) - pułkownika Ludowego Wojska Polskiego, zastępcy szefa Zarządu Operacyjnego Sztabu Generalnego (do którego wiele lat wcześniej należał Jerzy Sosnowski - przypomnienie), który chcąc chronić Polskę przed zakusami Związku Radzieckiego zdecydował się na prowadzenie podwójnego życia.

Benjamin Weiser przez wiele lat zajmował śledztwami dziennikarskimi współpracując z "Washington Post"; pisuje na tematy dotyczące terroryzmu oraz prawa. Autor przez 12 lat badał archiwa CIA i potajemnie spotykał się z Ryszardem Kuklińskim. W 1992 roku przeprowadził z nim wywiad-rzekę. Nie byłby dobrym dziennikarzem śledczym, gdyby nie weryfikował wypowiedzi pułkownika. Mamy więc tu zebrane opinie nie tylko agentów CIA, ale również polityków polskich: od Siwickiego, przez Kiszczaka aż do samego Jaruzelskiego. W swojej książce "Ryszard Kukliński. Życie ściśle tajne" odtwarza przebieg całej współpracy pułkownika z amerykańskimi służbami. Pokazuje, jakie metody i techniki stosowano, by chronić życie Mewy i jego bliskich.

Dla jednych bohater, dla innych zdrajca. Oceniać jest najłatwiej, warto jednak przy tym pamiętać, że Kukliński poświęcił dobro swoje i swojej rodziny, by Polska nie dostała się całkowicie w sowieckie ręce.
Pułkownik miał wgląd w ściśle tajne dokumenty wojskowe, plany operacyjne i zdawał sobie sprawę, jak Rosja zamierza wykorzystać nasz kraj do swoich celów. Nie podobało mu się, w jakim kierunku to wszystko zmierzało - nie zamierzał zabijać rodaków tylko dlatego, że taki na przykład byłby radziecki rozkaz. Trzeba pamiętać, że Polska po II wojnie światowej nie była prawdziwą Polską - komunizm był narzucony z góry i nie było nic do gadania. O ironio, pułkownik Kukliński był mocno zaangażowanym wojskowym, działającym w tamtym reżymie. Nie chciał jednak iść za tłumem i potulnie zgadzać się z decyzjami Rosji, więc rozpoczął swoją własną walkę o prawdziwą polskość. Z własnej nieprzymuszonej woli nawiązał kontakt z amerykańskimi służbami CIA (choć początkowo chciał się skontaktować z amerykańskim wojskiem), by walczyć o wolność Polski.

Po tej lekturze Ryszard Kukliński jawi się jako polski James Bond. Nie do końca jestem przekonana do AŻ tak wyidealizowanego obrazu pułkownika, ale wiem też, że nie miał łatwego życia. Egzystowanie w ciągłym strachu, czy nie zostanie się przyłapanym, niemożność "wygadania się" rodzinie czy najbliższym przyjaciołom - to musiało powodować ciągłe napięcie. Był to jednak człowiek, wierzący w swoje ideały, kochający swój kraj i ubolewający, że nie dane mu było w nim żyć. Bolało go również to, że w kraju postrzegano go jako zdrajcę narodu i jego dobre imię zostało zszargane. Mogę sobie wyobrazić, co czuli ówcześni wojskowi - ich najlepszy pułkownik działał (w ich ocenie) na niekorzyść swojego państwa. Ale to samo wojsko strzelało do polskich obywateli - mając w założeniu ich obronę. Czy to ten sam kaliber "zdrady"? Czy na pewno możemy mówić o zdradzie w przypadku pułkownika Ryszarda Kuklińskiego?

To historia szpiegowska godna polecenia każdemu, kto chciałby orientować się w podstawowych kwestiach politycznych. Genialnie prezentuje mechanizmy funkcjonowania CIA oraz Sztabu Generalnego.
W sieci znalazłam piękne określenia: to "historia szpiegostwa, historia życia na krawędzi i historia miłości do ojczyzny", ktoś inny napisał "opowieść szpiegowska o Konradzie Wallenrodzie naszych czasów". Podpisuję się pod nimi obiema rękami. Czyta się jak najlepszą powieść sensacyjną. Gorąco polecam.

Grubość książki: 1,50 cm

Za udostępnienie egzemplarza dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu Świat Książki

8 komentarzy:

  1. Nigdy dowiemy się prawdy o Kuklińskim, choć ja mam wobec niego ustaloną opinię. Książkę o nim chętnie kupiłabym mojemu tacie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć na co dzień nie czytam takich książek to na tą bym się z chęcią skusiła :) Ciekawi mnie wątek z CIA.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa recenzja o rzeczywiście kontrowersyjnej osobie i "trudnych czasach". Jednak ja jakoś nie przepadam za tego typu literaturą, więc nie wiem czy kiedykolwiek przeczytam tę pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  4. "opowieść szpiegowska o Konradzie Wallenrodzie naszych czasów" - podoba mi się to określenie. Jeśli będę miała okazję to przeczytam, warto dowiedzieć się czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, to raczej nie moja tematyka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa recenzja :) Książka nie dla mnie, aczkolwiek miło będzie po nią kiedyś sięgnąć i przejrzeć ja :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)