środa, 22 października 2014

Spotkanie autorskie z Zygmuntem Miłoszewskim

Wczoraj w Miejskiej Bibliotece Publicznej w moim mieście odbyło się spotkanie autorskie z Zygmuntem Miłoszewskim - prozaikiem, dziennikarzem i współautorem scenariuszy filmowych.

Miłoszewski zadebiutował na łamach "Polityki" opowiadaniem "Historia portfela". Jego pierwsza powieść to "Domofon" - powieść grozy, rozgrywająca się we współczesnej Warszawie. Książki autora tłumaczone są na kilkanaście języków. Zygmunt Miłoszewski jest laureatem wielu prestiżowych nagród, a na motywach jego powieści powstają filmy. Gdy ukazał się "Domofon", autor został okrzyknięty "polskim Stephenem Kingiem", a Jerzy Pilch po przeczytaniu "Uwikłania" uznał je za doskonały polski kryminał współczesny, a samego Miłoszewskiego nazwał "rasowym pisarzem".

Spotkanie odbyło się w przyjemnej, kameralnej atmosferze. Zaczęło się oczywiście od pytania (nomen omen): "Jak to się zaczęło, że autor zaczął pisać?" (to chyba kanon pytań na spotkaniach autorskich). I tu popłynęła opowieść o tym, jak Zygmunt Miłoszewski czytał wszystko (no, prawie wszystko - jedna z pań, gdy to usłyszała, stwierdziła: "Jeśli pan powie, że czytał harlequiny, to ja wychodzę" - sala w śmiech, ostatecznie pani pozostała na swoim miejscu). Przeczytał chyba całą biblioteczkę rodziców, w tym między innymi znał szczegółowo losy.... Ani z Zielonego Wzgórza! ;-) Pan Zygmunt przyznaje się do inspiracji Stephenem Kingiem (jednak dał sobie spokój z aspirowaniem do jego pozycji). Pewnego dnia stwierdził, że albo mu się uda coś napisać albo nie i da sobie wtedy spokój.

Dowiedzieliśmy się, że "Góry Żmijowe" napisał poniekąd na zamówienie córki. Stwierdził, że pisanie dla dzieci i młodzieży jest o niebo trudniejsze niż pisanie dla dorosłych - wymaga więcej uwagi i delikatności.

Wielu czytelników kojarzy Miłoszewskiego jako autora powieści kryminalnych o prokuratorze Teodorze Szackim. Pan Zygmunt zdradził nam też, że zaczął pisać o Sandomierzu (miejsce akcji powieści), zanim w TVP 1 furorę zrobił serial "Ojciec Mateusz". Jednak mało kto o tym wie. Jak chyba większość pisarzy, po napisaniu książek, uważa, że mógłby sporo w nich zmienić.

Autorowi zależy, aby literatura była produktem pierwszej potrzeby (aby idąc do sklepu i kupując jedzenie, można również kupić książkę). Żeby potrzeba czytania była czymś naturalnym. Jestem jak najbardziej za.

Teraz myślę sobie jednak, żeby świat nie zwariował i nie poszedł w drugą stronę - aby nie było czymś normalnym komentowanie w stylu: "weź, skończ czytać; zrobiłbyś/zrobiłabyś coś pożytecznego w domu" - żeby nie stało się to synonimem, ja wiem, lenistwa... Wiecie o co mi chodzi?

Nie będę opisywać całego spotkania. Powiem Wam jednak tak: jeżeli w Waszej okolicy pojawi się pan Zygmunt na spotkaniu autorskim, wykorzystajcie okazję i idźcie posłuchać, co mądrego ma do powiedzenia ten niezmanierowany młody pisarz. Pan Zygmunt Miłoszewski ujął mnie swoją szczerością oraz dystansem do siebie i świata. Z biblioteki wyszłam ogromnie zadowolona.


14 komentarzy:

  1. Kurczę zazdroszczę spotkania :)) I oczywiście gratuluję autografu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, ze kiedyś zawita do Rybnika i będę miała możliwość posłuchania autora na żywo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rybnik nie jest znowu takim małym miastem, więc myślę, że to możliwe ;-)

      Usuń
  3. Taka książka to skarb. Cieszę się, że spotkanie było udane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem. Powoli zaczynam się zastanawiać nad półką na książki z autografami :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Było naprawdę ciekawie. Pan Zygmunt to interesujący gość, który dał się poznać jako autor ironicznie podchodzący do wielu kwestii.

      Usuń
  5. Mieszkam niedaleko Warszawy, a jakoś nie po drodze mi na spotkania autorskie. Muszę w końcu wybrać się na jedno z nich. Zazdroszczę spotkania z Miłoszewskim (i autografu!) i życzę wielu następnych wyłącznie z rewelacyjnymi pisarzami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, to korzystaj. Do nas rzadko przybywają tacy autorzy, ale jak już wiem, że będą, to staram się uczestniczyć w takich spotkaniach. Niestety, niedawno był u nas Stasiuk, a ja musiałam iść wtedy do pracy ;-(

      Usuń
    2. Oj, Stasiuka ciężko byłoby mi przeboleć. Hartuję się w literacko-fanowskim bólu, podczas czytania relacji z tegorocznych targów książki w Krakowie, na które jednak nie mogłam jechać. Trzeba się przyzwyczajać do rozczarowań :)

      Usuń
  6. Zazdroszczę okazji do spotkania z autorem :) Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się w takim uczestniczyć ;)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)