źródło |
We wrześniu miałam czas na przeczytanie 7 książek. Z miesiąca na miesiąc jest ich coraz mniej, ale mam nadzieję, że wkrótce się to zmieni.
Najbardziej zapadły mi w pamięć:
- Jodi Picoult, Karuzela uczuć (nie wiem, czy się chwaliłam: Basia z Czytelni doceniła moje wypociny, za co jestem ogromnie wdzięczna, bo... w ogóle nie spodziewałam się tego)
- Bernlef, Niewdzięczna pamięć
Łącznie przeczytałam 2718 stron, co daje ok. 90-91 stron dziennie.
W wyzwaniu "Przeczytam tyle, ile mam wzrostu" przeczytałam kolejne 18,90 cm.
173 cm (mój wzrost) + 8,9 (resztka centymentrów z maja) + 46,40 (czerwiec) + 31,7 (lipiec) + 22,20 (sierpień) + 18,90 (wrzesień) = 301,10 cm.
W minionym miesiącu napisałam 7 postów, z czego 6 to recenzje książek.
A jak Wam minął wrzesień?
źródło |
Dobry wynik. Gratuluję ;>
OdpowiedzUsuńŚwietny wynik, naprawdę! Wrzesień to miesiąc swetrów, a październik? Również swetrów, lecz dodatkowo grubej pary skarpet :)
OdpowiedzUsuńPrzy tym jak się zimno robi, to dodałabym do tego prawie, że zimową kurtkę. Czemu nie możemy mieć pięknej, cieplutkiej, złotej jesieni? :( Ale w sumie... Może jeszcze się pogoda trochę poprawi.
UsuńMamy piękny październik, słoneczny, oby był taki jak najdłużej:) Gratuluję wyników:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry wynik :) Ja we wrześniu też poznałam jedną z książek pani Picoult ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję wyniku :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wynik :)
OdpowiedzUsuńSuper wynik, oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się statystykami, moje są o wiele gorsze. We wrześniu na nic nie mogłam znaleźć ani jednej wolnej chwili.
OdpowiedzUsuń