środa, 23 października 2013

Colin Campbell, Królowa. Nieznana historia Elżbiety Bowes-Lyon


Elżbieta, znana nam bliżej jako Królowa Matka, była jedną z niewielu żon panujących monarchów, która nie miała królewskiego pochodzenia. Wywodziła się ze szkockiej arystokracji, ale mierzyła niezwykle wysoko. Nie zamierzała być „szarą myszką” w towarzystwie. Czas pokaże, na ile jej się to udało…


Żona Bertiego (późniejszego króla Jerzego VI) była osobowością nieustannie poszukującą uwagi, domagającą się bycia na świeczniku. Gdyby w wyniku rozmaitych wydarzeń nie doszło do abdykacji jej szwagra Davida, w ogóle nie zostałaby królową. Byłaby „jedynie” księżną Yorku, co mogłoby nie zaspokoić jej wygórowanych ambicji.

Niestety z tej biografii wyłania się obraz Elżbiety jako bezdusznej, upartej intrygantki, która potrafiła uprzykrzyć życie swoim „wrogom” pod płaszczykiem przyjaznych z nimi kontaktów. Dla męża despotyczna, dla ludzi, którzy nie chcieli okazywać jej szacunku – wyniosła i nieprzystępna, walczyła wciąż, by utrzymać swoją pozycję na dworze królewskim. Przeraża mnie jej postać, gdyż była na tyle wyrachowana, że pisząc pochlebne listy np. do teściowej, w których to listach pochlebiała komuś lub chwaliła kogoś, całkiem inaczej o owej osobie myślała. Za plecami potrafiła w makiaweliczny sposób zniszczyć niejedną osobę. Przez takie zachowania zyskała w niektórych kręgach przydomek „drugiej Lady Makbet”. Elżbieta tworzyła wokół siebie iluzoryczną otoczkę pozwalającą sądzić (bliżej niezorientowanym), że jest przemiłą, zabawną i inteligentną osobą. Było jednak sporo osób, które poznały się na jej gierkach.

Męża traktowała dziwnie. Początkowo był dla niej trampoliną (wszak celowała wyżej – w jego brata Davida), z czasem stał się mężem darzącym ją uczuciem niezwykle specyficznym. Brak miłości rodzicielskiej odbił się na nim bardzo mocno i tego rodzaju miłości szukał później w objęciach żony. Ich białe małżeństwo doprowadziło do tego, że Elżbieta obydwie córki urodziła w wyniku sztucznego zapłodnienia (o czym pierwszy raz przeczytałam w niniejszej książce właśnie), a Elżbietę II urodziła po cesarskim cięciu. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że medycyna była w latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku tak posunięta do przodu.

Po śmierci męża, zamiast usunąć się w cień (jak zwyczajowo robiły to królowe wdowy), wywalczyła sobie pozycję na dworze i na scenie politycznej. Co do wspomnianego świata polityki – Elżbieta i Jerzy zaskarbili sobie serca poddanych pozostając w Londynie nawet w trudnym okresie II wojny światowej.

To obfita lektura, zawierająca ponad pięćset stron wymaga uwagi. Zdarzało się niejednokrotnie, iż wracałam kilka stron wstecz, aby upewnić się kto jest kim, w jakim koligacjach rodzinnych itd. Wielkim plusem tej książki są niezwykle pomocne tablice genealogiczne, zamieszczone na końcu. Odnalazłam w „Królowej” bardzo wiele odwołań do historii, o których już czytałam. Stąd moja pewność, że opisywane wydarzenia są autentyczne. Niemniej jednak…

Minusem niniejszej książki jest znikoma dawka obiektywizmu. Autorka opisuje królową Elżbietę, nieustannie ją oceniając. A ocena ta najczęściej jest negatywna. Na tę chwilę nie wiem, na ile mój brak sympatii względem Królowej Matki wynika właśnie z takiego zagrania autorki… Lady Colin Campbell pochyla się nad każdą możliwą negatywną plotką dotyczącą monarchini i  roztrząsa ją na wszelkie sposoby. Uwidacznia się niechęć biografki do opisywanej przez nią osobistości. Warto tu jednak zaznaczyć, że lady Campbell nie mogła za wiele zmyślać, gdyż swoich informatorów często podaje z imienia i nazwiska. Stąd też nasuwa się wniosek, że królowa Elżbieta nie cieszyła się aż takim uznaniem, jak sama zainteresowana sądziła.

W moim odczuciu „Królowa” to niezwykle dogłębna analiza życia na dworze królewskim. Owszem, Elżbieta była tu niejako osią wydarzeń, jednak autorka przyglądała się równie wnikliwie otoczeniu monarchini. Ukazała jej dzieje na historycznym, społecznym i politycznym tle nie tylko Anglii, ale Europy, a nawet świata.
Po lekturze tej książki odnoszę nieodparte wrażenie, że Królowa Matka była bezduszną osobą, zaciekle walczącą o swoje priorytety bez uwzględniania potrzeb innych. Zdumieniem i smutkiem napawała mnie relacja Elżbiety z jej młodszą córką. Oczekiwałam większej ilości „smaczków” dotyczących kontaktów monarchini z Lilibet – późniejszą Elżbietą II.

Do tej pory sądziłam, że królowa, którą ja zapamiętałam z relacji telewizyjnych jako potulną, uśmiechniętą staruszkę, była przemiłą, szczerą osobą. Jak pokazuje lady Collin Campbell… Nie do końca. Mój apetyt został rozbudzony, mam ochotę jeszcze bardziej zagłębić się w dzieje rodziny noszącej nazwisko Windsor i poznać m.in. Elżbietę, Królową Matkę z relacji innych autorów.

Lektura ta z pewnością zainteresuje sympatyków brytyjskiej rodziny królewskiej:-)

Ps. Kiedy pisałam te słowa, świat obiegła informacja o chrzcinach najmłodszego następcy tronu, syna Williama i Kate.


Ocena: 5/6

3 komentarze:

  1. To bardzo ciekawa osobowość i z chęcią poczytałabym na jej temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnimi czasy odczuwam przesyt informacji o brytyjskiej rodzinie królewskiej więc daruję sobie tę książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam, nie czytałam jeszcze nic o tej ciekawej postaci :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)