Elżbieta, znana nam bliżej jako
Królowa Matka, była jedną z niewielu żon panujących monarchów, która nie miała
królewskiego pochodzenia. Wywodziła się ze szkockiej arystokracji, ale mierzyła
niezwykle wysoko. Nie zamierzała być „szarą myszką” w towarzystwie. Czas pokaże,
na ile jej się to udało…
Żona Bertiego (późniejszego króla
Jerzego VI) była osobowością nieustannie poszukującą uwagi, domagającą się
bycia na świeczniku. Gdyby w wyniku rozmaitych wydarzeń nie doszło do abdykacji
jej szwagra Davida, w ogóle nie zostałaby królową. Byłaby „jedynie” księżną
Yorku, co mogłoby nie zaspokoić jej wygórowanych ambicji.
Niestety z tej biografii wyłania
się obraz Elżbiety jako bezdusznej, upartej intrygantki, która potrafiła
uprzykrzyć życie swoim „wrogom” pod płaszczykiem przyjaznych z nimi kontaktów.
Dla męża despotyczna, dla ludzi, którzy nie chcieli okazywać jej szacunku –
wyniosła i nieprzystępna, walczyła wciąż, by utrzymać swoją pozycję na dworze
królewskim. Przeraża mnie jej postać, gdyż była na tyle wyrachowana, że pisząc
pochlebne listy np. do teściowej, w których to listach pochlebiała komuś lub
chwaliła kogoś, całkiem inaczej o owej osobie myślała. Za plecami potrafiła w
makiaweliczny sposób zniszczyć niejedną osobę. Przez takie zachowania zyskała w
niektórych kręgach przydomek „drugiej Lady Makbet”. Elżbieta tworzyła wokół siebie
iluzoryczną otoczkę pozwalającą sądzić (bliżej niezorientowanym), że jest
przemiłą, zabawną i inteligentną osobą. Było jednak sporo osób, które poznały
się na jej gierkach.
Męża traktowała dziwnie.
Początkowo był dla niej trampoliną (wszak celowała wyżej – w jego brata
Davida), z czasem stał się mężem darzącym ją uczuciem niezwykle specyficznym.
Brak miłości rodzicielskiej odbił się na nim bardzo mocno i tego rodzaju
miłości szukał później w objęciach żony. Ich białe małżeństwo doprowadziło do
tego, że Elżbieta obydwie córki urodziła w wyniku sztucznego zapłodnienia (o
czym pierwszy raz przeczytałam w niniejszej książce właśnie), a Elżbietę II urodziła
po cesarskim cięciu. Do tej pory nie zdawałam sobie sprawy, że medycyna była w
latach dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku tak posunięta do przodu.
Po śmierci męża, zamiast usunąć
się w cień (jak zwyczajowo robiły to królowe wdowy), wywalczyła sobie pozycję
na dworze i na scenie politycznej. Co do wspomnianego świata polityki –
Elżbieta i Jerzy zaskarbili sobie serca poddanych pozostając w Londynie nawet w
trudnym okresie II wojny światowej.
To obfita lektura, zawierająca
ponad pięćset stron wymaga uwagi. Zdarzało się niejednokrotnie, iż wracałam
kilka stron wstecz, aby upewnić się kto jest kim, w jakim koligacjach
rodzinnych itd. Wielkim plusem tej książki są niezwykle pomocne tablice
genealogiczne, zamieszczone na końcu. Odnalazłam w „Królowej” bardzo wiele
odwołań do historii, o których już czytałam. Stąd moja pewność, że opisywane
wydarzenia są autentyczne. Niemniej jednak…
Minusem niniejszej książki jest
znikoma dawka obiektywizmu. Autorka opisuje królową Elżbietę, nieustannie ją
oceniając. A ocena ta najczęściej jest negatywna. Na tę chwilę nie wiem, na ile
mój brak sympatii względem Królowej Matki wynika właśnie z takiego zagrania
autorki… Lady Colin Campbell pochyla się nad każdą możliwą negatywną plotką
dotyczącą monarchini i roztrząsa ją na
wszelkie sposoby. Uwidacznia się niechęć biografki do opisywanej przez nią
osobistości. Warto tu jednak zaznaczyć, że lady Campbell nie mogła za wiele
zmyślać, gdyż swoich informatorów często podaje z imienia i nazwiska. Stąd też
nasuwa się wniosek, że królowa Elżbieta nie cieszyła się aż takim uznaniem, jak
sama zainteresowana sądziła.
W moim odczuciu „Królowa” to
niezwykle dogłębna analiza życia na dworze królewskim. Owszem, Elżbieta była tu
niejako osią wydarzeń, jednak autorka przyglądała się równie wnikliwie
otoczeniu monarchini. Ukazała jej dzieje na historycznym, społecznym i
politycznym tle nie tylko Anglii, ale Europy, a nawet świata.
Po lekturze tej książki odnoszę
nieodparte wrażenie, że Królowa Matka była bezduszną osobą, zaciekle walczącą o
swoje priorytety bez uwzględniania potrzeb innych. Zdumieniem i smutkiem napawała
mnie relacja Elżbiety z jej młodszą córką. Oczekiwałam większej ilości „smaczków”
dotyczących kontaktów monarchini z Lilibet – późniejszą Elżbietą II.
Do tej pory sądziłam, że królowa,
którą ja zapamiętałam z relacji telewizyjnych jako potulną, uśmiechniętą
staruszkę, była przemiłą, szczerą osobą. Jak pokazuje lady Collin Campbell… Nie
do końca. Mój apetyt został rozbudzony, mam ochotę jeszcze bardziej zagłębić
się w dzieje rodziny noszącej nazwisko Windsor i poznać m.in. Elżbietę, Królową
Matkę z relacji innych autorów.
Lektura ta z pewnością
zainteresuje sympatyków brytyjskiej rodziny królewskiej:-)
Ps. Kiedy pisałam te słowa, świat
obiegła informacja o chrzcinach najmłodszego następcy tronu, syna Williama i
Kate.
Ocena: 5/6
To bardzo ciekawa osobowość i z chęcią poczytałabym na jej temat.
OdpowiedzUsuńOstatnimi czasy odczuwam przesyt informacji o brytyjskiej rodzinie królewskiej więc daruję sobie tę książkę:)
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam, nie czytałam jeszcze nic o tej ciekawej postaci :)
OdpowiedzUsuń