niedziela, 12 stycznia 2014

Stanisław Wasylewski, Klasztor i kobieta. O miłości romantycznej. Pod urokiem zaświatów

Wydawnictwo ISKRY pokusiło się opublikować w jednym tomie teksty trzech książek autorstwa Stanisława Wasylewskiego*. Warto tu zaznaczyć, że od pierwszego wydania "O miłości romantycznej" minęło sto lat, a od pozostałych dwóch części (czyli "Klasztoru i kobiety" oraz "Pod urokiem zaświatów") - dziewięćdziesiąt. Styl pana Wasylewskiego jest gawędziarski i to łączy wszystkie trzy części. Pewną składową łączącą je jest również postać kobiety, choć (w moim odczuciu) najbardziej uwidacznia się ona w dwóch pierwszych.

"Klasztor i kobieta" to niezwykle barwna charakterystyka losów kobiety, której życie toczy się w okowach zakonu. Ten swoisty traktat historyczny wzbogacony został w liczne anegdoty dotyczące różnych krajów.

W tej części poznajemy dzieje kobiet na ziemiach polskich, po czym autor wprowadza nas w tematykę dotyczącą historii kobiet żyjących według klasztornych reguł (od około XII wieku). Niezwykle zabawne wydały mi się perypetie niektórych panów na włościach, którzy omamieni obietnicą życia niebieskiego wydawali skarbce złota na budowę kościołów, klasztorów i relikwii (taki to był wówczas "ciemnogród"). Jeden z tych panów ufundował świątynię w Strzelnie, gdzie zaczęły urzędować (wreszcie samodzielnie!, bez pomocy mnichów) siostry norbertanki. Wydarzyło się to wszystko wskutek nakazu kapituły norbertańskiej, by oddzielić siostry od braci "z powodu czarta, który ciągle bruździł w zgromadzeniach wspólnych i do figlów namawiał" (s.27). Wielce interesujące są dzieje powstawania klasztoru w Trzebnicy (1202), skąd zaczęły wypływać w świat wieści o cudach świętej Jadwigi. Był to czas dziwny, gdyż kobiety zaczęły wówczas składać potrójne śluby: czystości panieńskiej, małżeńskiej i wdowiej, stąd też "łożnice małżeńskie puste stanęły" (s.34) (ku - oczywistemu dzisiaj - niezadowoleniu mężów).
O tempora, o mores!

Twarde były reguły zakonne w XIII wieku, oj twarde: włosiennice, biczowanie - za przykład podaje autor dzieje świętej Jadwigi, która za pokutę wzięła sobie chodzenie w lichym ubraniu, nie jadała mięsa, tylko chleb popiołem (!) posypany. Zadziwiające dla współczesnego czytelnika jest to, jakie "cuda" przypisywano niektórym siostrom zakonnym (leczyły pocałunkami lub wzrokiem). Pisze dalej autor, że największym problemem w zakonach żeńskich był... mężczyzna:

"Osią trosk i zgryzoty, sprawcą niepokoju i turbatorem zadumy pozostał zawsze ten, chociaż intruz w klasztorze panieńskim, lecz przecież władca jego bezwzględny - opat, probosz, m ę ż c z y z n a" (s.74).

Interesująco rozpisuje się Wasylewski o rozmaitych rolach klasztoru. Dbałość o sprawy przyziemne powodowała swary i odsuwała na bok rozmyślania o doczesności. Klasztor stawał się czymś na kształt pierwszej apteki (zioła!) oraz szpitala. Zaczytałam się szczególnie w historiach dotyczących handlu relikwiami, z którym kolejni papieże walczyli bezskutecznie. Średniowieczny klasztor został tu ukazany również jako zalążek kultury. To właśnie tam, nigdzie indziej, powstał język literacki. Jak wyjaśnia autor książka ta miała odsłonić "profil i rysy kobiety, najdawniejsze rysy najstarszej kobiety polskiej" (s.141), a jako że o mniszkach wiadomo znacznie więcej (z tego okresu) niż o kobietach świeckich, im to przypadła rola głównych bohaterek. Klasztor był wówczas pierwszą szkołą (życia) kobiety - najpierw uczyła się tam gospodarnej egzystencji, później zbierała plony pierwszych ziaren kultury - byłą zatem również kolebką piśmiennictwa narodowego.

"O miłości romantycznej" to zbiór esejów dotyczących tytułowego uczucia. Określa autor romantyków pierwszymi osobami, które zdecydowały się głośno mówić o miłości. Tu również bohaterką jest kobieta. Niewiasta, która zaczyna się w XIX wieku buntować; pragnie wolności. Stanisław Wasylewski opisuje romantyków jako ludzi, którzy zachłysnęli się miłością (tak jakby przed nimi nikt nikogo nigdy nie kochał!). Dalej szeroko rozwodzi się autor nad typami kobiet: dzieli je na dusze nieodgadnione (niewiasty egzaltowane), niezrozumiane, opuszczone, natchnione (dające natchnienie, muzy). Z pasją, niezwykle barwnie przedstawia nam publicysta dzieje par kochanków idealnych, połączonych ogromną (ale też często nieszczęśliwą) miłością. Najbardziej spodobały mi się fragmenty dotyczące Mickiewicza (od czasu pisania pracy magisterskiej o jego twórczości minęło już trochę czasu, ale sentyment pozostał), Słowackiego i Krasińskiego.

"Pod urokiem zaświatów" to tekst o romantykach, którym przyszło patrzeć z przerażeniem na rozwijający się spirytyzm. Mowa tu o "stolikach wirujących", metaplazmach i innych tego typu historiach. Tę część przeczytałam chyba z największymi wypiekami na twarzy. Zachwyca mnie ten moment dziejów, w którym tłumy dały się ponieść zbiorowej wyobraźni.

To istna skarbnica wiedzy. Cenię sobie książki, po których zostaje mi coś w głowie, jakaś wiedza, do której jeszcze nie dotarłam. Z pokorą podchodzę bowiem do stwierdzenia, że "człowiek uczy się całe życie"...

Ta kompilacja trzech tekstów Wasylewskiego przeznaczona jest w głównej mierze miłośnikom doby romantyzmu. Takie są moje odczucia. Ktoś, kogo w ogóle nie interesują czasy Mickiewicza, może się wynudzić. To pozycja bogata w koloryt epoki. Dziwnym trafem twórczość autora nie wpadła w moje ręce wcześniej, a szkoda, bo podczas studiów mogłaby mi wielokrotnie pomóc podczas zajęć. Z oczywistych względów polecam tę książkę szczególnie studentom filologii polskiej.

Ocena: 5/6

* Stanisław Wasylewski to publicysta żyjący w latach 1885–1953, autor wielu felietonów, kilkunastu książek, artykułów prasowych i słuchowisk. Był człowiekiem, który popularyzował historię. Czytelników ujął swoim barwnym stylem, a także umiejętnością wyszukiwania intrygujących faktów i ciekawostek.

Wszystkie cytaty podaję za: Stanisław Wasylewski, Klasztor i kobieta. O miłości romantycznej. Pod urokiem zaświatów, Warszawa 2013 (w nawiasach podaję numery stron)


Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu ISKRY ;-)

Ta recenzja bierze udział w wyzwaniu:


Grubość książki 3,50 cm
Mój wzrost: 173 cm
Do przeczytania pozostało: 153,10 cm

4 komentarze:

  1. Myślę, że spodobałaby mi się ta pozycja, bo uwielbiam własnie taki gawędziarski styl... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna tematyka, podoba mi się, nawet bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem komu mogę polecić tę publikację. Sama raczej nie zajrzę, gdyż czasy romantyzmu nie są mi tak bliskie.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)