piątek, 18 października 2013

Maluszka czas

Macierzyństwo póki co jest mi jeszcze obce, choć mam nadzieję, że za jakiś czas przestanie takim być. Jako że jesteśmy z mężem na etapie „planowania”, postanowiłam zaopatrzyć się w podręczną książeczkę wydawnictwa Sierra Madre pt. „Maluszka czas”. Początkowo mąż był nieco zdziwiony, że JUŻ chciałam posiadać taki dzienniczek, ale ponieważ często zdarza mi się, że w księgarni lub innym sklepie  widzę coś pożytecznego (co przyda mi się w niedalekiej przyszłości), ale tego nie kupię, to za jakiś czas, kiedy jest mi to potrzebne, nigdzie nie jest już dostępne; dlatego wolałam zaopatrzyć się w „Maluszka czas” już teraz. Ta świetna książeczka zawiera „Plan aktywności dzień po dniu” i dotyczy w zasadzie niemowlaków od dnia narodzin aż do dwunastego miesiąca życia.


Jest to rodzaj dzienniczka przeznaczonego głównie dla mam, które próbują ogarnąć i uporządkować rozmaite ważne informacje dotyczące noworodka w jednym miejscu. Spróbuję teraz sensownie opisać jego budowę (dzienniczka, nie noworodka, rzecz jasna!). Na pierwszej otwartej stronie mamy miejsce na imię i nazwisko naszej pociechy, datę urodzenia, a także imiona mamy i taty wraz z ich numerami telefonów. Następnie zakładka „Dzień i noc Maluszka” zawiera karty na każdy dzień. Jednak, aby wszystko było jasne, mamy tam instrukcję wypełniania tabelek, które same w sobie są genialne. Już tłumaczę dlaczego: zawierają one istotne dla początkującej mamy rubryki takie jak: sen, karmienie (tu mamy podział na karmienie piersią oraz pokarm stały i/lub w butelce, zmiana pieluszki, zabawa oraz uwagi). W tak skonstruowanej tabeli łatwo zaznaczyć, ile czasu spało niemowlę; z której piersi „cmokało” mleko, jak często była zmieniana pielucha i ile czasu poświeciliśmy na zabawę z bobasem. Pod tabelką główną mamy jeszcze mniejszą, w której możemy zaznaczyć, czy dziecko wzięło witaminy, skorzystało z kąpieli; jakie nowe umiejętności nabyło i zanotować, co przyda się kupić podczas najbliższych zakupów. Karty podzielone są kolorami: na zielone oraz białe. Zielone to noc, białe – dzień. Karty, co jakiś czas poprzedzielane są praktycznymi informacjami. Te mini-poradniki tłumaczą na przykład, jak zrozumieć kilkutygodniowe niemowlę, jak rozróżniać różne fazy snu dziecka, jakie czynności ukoją płaczącego bobasa; dają fantastyczne porady dotyczące pomysłu na pamiątkę z dzieciństwa (np. kupno gazety codziennej w dniu narodzin maluszka lub robienie zdjęć na podobnym tle w regularnych odstępach czasu). Znajdziemy tam również ważne informacje dotyczące wzroku niemowlaka oraz zasady współpracy z nianią/opiekunką. Powszechnie wiadomo, że mamy (zarówno te „świeżutkie”, jak i te z dłuższym stażem) mają poważnego wroga – czas. Zawsze chcą zrobić zbyt wiele rzeczy w zbyt krótkim czasie. Dlatego też autorzy umieścili w książeczce „Maluszka czas” kilkanaście porad dotyczących „wykradania” czasu. Niektóre z tych metod zacznę stosować już teraz, pomimo, że jeszcze mamą nie jestem :P


Przepraszam za jakość zdjęć, pogoda dziś nie sprzyja fotografom amatorom...

Kolejna zakładka oddziela poprzednią część od „Niezbędnika mamy”, w którym zawarty jest zestaw informacji niezbędnych w pierwszych miesiącach życia maluszka. Co tam znajdziemy? Opis umiejętności, jakie zdobywa dziecko w pierwszym roku życia; opis „skoków rozwojowych”; siatki centylowe, dzięki którym można sprawdzić, czy pociecha rośnie prawidłowo; najważniejsze informacje dotyczące karmienia, snu, pielęgnacji malucha. Zamieszczona tam tabela wskazuje, kiedy należy udać się na szczepienia. Pierwsza pomoc, urlop macierzyński, wychowawczy, tacierzyński oraz becikowe kończą krótki cykl porad. Książeczka posiada gumkę (tak jak teczki z gumką), dzięki czemu kartki nie fruwają, tylko spięte są w całość. To tyle, jeżeli chodzi o techniczne opisy. Teraz czas na moje odczucia. Według mnie  ten dzienniczek jest niezwykle praktyczny. Tabele w nim zawarte posiadają rubryki dotyczące najważniejszych kwestii w trakcie opieki nad małym człowieczkiem. Zmuszają do zwięzłości, zaznaczania konkretnych problemów, a nie ich opisywania (na co zapracowana mama może najzwyczajniej w świecie nie mieć czasu). Do tego estetyka i sposób wykonania przekonują mnie praktycznie w stu procentach. Generalnie jestem oczarowana i zachwycona.

Już nie mogę się doczekać momentu, w którym zacznę uzupełniać „Maluszka czas”…

Ocena: 6/6 (jak tylko zostanę mamą, zweryfikuję ocenę;-)

Za egzemplarz recenzencki dziękuję portalowi SZTUKATER oraz wydawnictwu Sierra Madre :)

5 komentarzy:

  1. Bardzo mi się podoba okładka tej książki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się przeraziłam i jednak stwierdzam, że akcja "Krzyś" chyba była podyktowana przedmeczowym podnieceniem i zbyt dużą ilością wina w piątkowy wieczór;);) Ale za Was trzymam kciuki i zobowiązuję się nawet do zakupu wszystkich gazet codziennych w dniu narodzin małego S., natomiast moje ostateczne stanowisko brzmi:"Najwcześniej w 2016, ale nie upieram się, że na pewno tak szybko":D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam za słowo w kwestii tych gazet:P:P 2016 - "tak szybko"? :P wariatko, na pewno szybciej;)

      Usuń
  3. Dla przyszłych rodziców to świetna alternatywa.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)