wtorek, 7 stycznia 2014

Margaret Leroy, Kolaborantka

Kolaboracja - jak zapewne wiecie - polega na współpracy z nieprzyjacielem, wrogiem, okupantem. Zabarwienie emocjonalne tego zwrotu przez długi czas (dopóki historycy nieco nie oczyścili pojęcia z odniesień ideologicznych) było negatywne i równoznaczne ze zdradą narodową. Kolaboracja najczęściej utożsamiana jest ze współpracą z hitlerowcami podczas II wojny światowej. Obecniej patrzy się na nią nieco łagodniej i jej mianem określa się zachowania społeczne ukazujące zbiorową uległość społeczeństwa wobec ogarniającej jej represji. Nie zawsze bowiem można patrzeć na świat dzieląc jego wartości tylko na czarne i/lub białe, o czym możecie się przekonać czytając "Kolaborantkę" Margaret Leroy.

Vivienne de la Mare próbuje przetrwać wojenny czas. Jej mąż walczy na froncie, a ona - z niedostatkami (spowodowanymi wojną), które panują na wyspie Guernsey, na której przyszło jej mieszkać. Ma pod opieką dwie córki oraz zniedołężniałą teściową, której życie ma się ku końcowi. Podczas okupacji okazuje się, że sąsiedni dom został zamieszkany przez Niemców. Jeden z niemieckich oficerów drobnymi gestami próbuje okazać Vivienne swoją życzliwość. Czy ich przyjmowanie jest już zdradą wobec własnego kraju? Kobieta sama ze sobą toczy walkę...

Jakoś tak się złożyło, że praktycznie pod rząd przeczytałam dwie powieści, których tłem są czasy II wojny światowej. Choć ostatnio pisałam, że moje czytelnicze wybory są bardziej przemyślane niż dotychczas, to muszę tu przyznać, że zarówno "Kolaborantkę", jak i "Przemilczenia" wypożyczyłam pod wpływem impulsu. Nie były to lektury, że tak powiem, planowane. Mimo tego faktu nie mogę powiedzieć, że żałuję. 

Miłość to piękne uczucie (ależ banał, prawda?). Jak przyjemnie jest kochać i być kochanym (dobra, wiem - kolejny banał)... Wszystko pięknie ładnie, szczególnie jeśli żyjemy (i kochamy) w czasach względnego pokoju. A co z tymi, którym przyszło żyć w czasach wojennej zawieruchy? Czy mieli oni zamknąć swoje serca na kłódkę i odsunąć od siebie jakiekolwiek myśli o miłości? Przecież wiemy, że to nie takie proste. Powieść, którą tu opisuję, traktuje właśnie o rodzącym się uczuciu, kiedy w tle słychać spadające bomby. Mamy tu jednak dodatkową komplikację, dodatkowy dramat. Główna bohaterka zakochuje się bowiem w osobie, zaliczanej do miana wrogów. Margaret Leroy w piękny sposób ukazała, jak rodziła się ta miłość, jak wiele wymagała (szczególnie od Vivienne), jakim ryzykiem była obarczona. Główna bohaterka każdego dnia walczy, by jakoś utrzymać rodzinę (mimo wielu ograniczeń, nie tylko żywnościowych). Stara się jak tylko może, by o jej romansie nie dowiedzieli się mieszkańcy wyspy.

Kolejnym wątkiem powieści była pomoc więźniowi, któremu czasem udaje się "wyjść" (dzięki temu, że niektórzy strażnili przymykali oko) z pobliskiego obozu. Zaczyna się od tego, że młodsza córka Vivienne zaprzyjaźnia się z tym człowiekiem i wykrada dla niego jedzenie z domowej spiżarni, choć i w niej zieje pustką. Gdy Vivienne dowiaduje się o tym, postanawia wziąć sprawy we własne ręce. Jej strach o córki jest czymś, o czym trudno w dzisiejszych czasach pisać. Nie mamy chyba bowiem porównania z naszymi doświadczeniami... W wyniku tego strachu oraz wrodzonej dobroci sama zaczyna pomagać więźniowi. Czy uda się mu pomóc...?

"Kolaborantka" dotyka niezwykle trudnego, ale zarazem delikatnego tematu - zakazanych związków w przerażającym czasie II wojny światowej. W tych mrocznych chwilach żaden wybór nie jest prosty. Tytuł wydaje się nie do końca trafny, bo przecież główna bohaterka nie przekazywała Niemcom żadnych strategicznych informacji o swoim państwie. A to, że czasem otrzymała bochenek chleba, to już inna historia... Dobroć okazujemy przecież chyba niezależnie od swojego pochodzenia...

Ocena: 5/6

Ta recenzja bierze udział w wyzwaniu:

Grubość książki: 2,50 cm
Mój wzrost 173 cm

6 komentarzy:

  1. To zdecydowanie lektura, którą chciałabym przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  2. hmm.. może kiedyś się na nią skuszę, jak wpadnie w moje ręce

    OdpowiedzUsuń
  3. Opowieść ciekawa, temat poruszający. Chętnie przeczytam. To były ciężkie czasy. Miłość w czasach wojny to niezwykle trudne, ale i niesamowicie piękne uczucie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Koniecznie muszę przeczytać ! Uwielbiam książki o tematyce wojennej i okładka jest przepiękna

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ją na swojej liście do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)