W wywiadzie prowadzonym przez Marzannę Graff - pisarkę, scenarzystkę, a także aktorkę - Artur Barciś oprowadza nas po historii swojego życia. Cofa się we wspomnieniach do trudnych lat dzieciństwa. Spora część owych trudności brała się z choroby ojca oraz... skromnych "gabarytów" pana Artura. Postura nie działała na jego korzyść - początkowo spotykał się z manifestowaniem siły przez "większych" i silniejszych, później wielu nauczycieli uznawało ją (tę posturę) za mało "aktorską". Były to bowiem czasy, w których do szkół teatralnych/filmowych przyjmowano wysokich, przystojnych mężczyzn, a pan Barciś nie wyglądał nawet na swoje lata!
Z rozrzewnieniem wspomina aktor swoje początki na scenie, pierwsze występy recytatorskie i pierwsze wygrane. Jak się okazało podczas lektury, niewiele wiedziałam o panu Arturze Barcisiu. Kojarzyłam go co prawda z kultowego sitcomu "Miodowe lata" (to taki typ rozrywki, przy której cała moja rodzina zaśmiewała się do łez), z "Rancza" (genialna kreacja Czerepacha) czy z flagowego serialu TVP2 - "M jak miłość"; ostatnio widziałam go w cudownym "Braciszku", ale ponad to - niewiele o nim wiedziałam.
Dzięki "Rozmowom bez retuszu" mogłam poszerzyć tę garstkę informacji o wiele nowych szczegółów. I tak między innymi dowiedziałam się, że pan Artur Barciś jako młodzieniec startował w Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim i w 1974 roku wygrał, otrzymując tym samym tytuł Recytatora Roku. Należałoby tu nadmienić, iż w jury zasiadała wówczas sama... Wisława Szymborska. Dedykację w pamiętniku od poetki aktor posiada po dziś dzień.
Zafascynowana wczytywałam się w opowieści o szkole średniej i perypetiach maturalnych oraz egzaminach na studia. Trzeba przyznać, że pan Barciś przebył długą drogę, od ucznia gnębionego przez silniejszych (w szkole podstawowej), poprzez duszę towarzystwa, kawalarza (w szkole średniej) aż po... uznanego aktora filmowego i teatralnego. Niesamowite, prawda?
Niezwykłe opowieści dotyczą pracy aktora w różnych teatrach. Początkowo w Teatrze na Targówku (1979-1981), później w Teatrze Narodowym (1982-1984), a od 1984 r. w Teatrze Ateneum. Z sentymentem wspomina pan Artur dawne kreacje oraz spotkania z twórcami polskiego teatru i kina.
Z "Rozmów bez retuszu" wyłania się obraz aktora niebanalnego, znającego własną wartość. Człowieka, który nie boi się iść ścieżkami innymi niż ogół. Wyłania się także obraz człowieka niezwykle ciepłego, uprzejmego. Pan Artur potrafi pięknie opowiadać o ludziach, z którymi przyszło mu współpracować. Wspomina ich miłym słowem, a jeśli już ktoś "zalazł mu za skórę" - to wspomina o istnieniu jakiegoś pana X, ale nigdy nie podaje personaliów. Piękne, godne naśladowania zachowanie!
W moim odczuciu pan Barciś to aktor "kompletny", znający smak zarówno zwycięstwa, jak i porażki. Występowanie na deskach wielu teatrów pozwoliło mu zdobyć "warsztat", tak bardzo przydatny w latach, kiedy rozpoczynał karierę telewizyjną.
Do tej pory bardzo lubiłam pana Artura, ale po tej lekturze mam ochotę przyjrzeć się bliżej jego filmografii. Oglądałam na przykład niektóre części "Dekalogu" Kieślowskiego (lata temu!), ale nie potrafię sobie przypomnieć obecności pana Barcisia w tych filmach. Koniecznie muszę nadrobić braki.
Wspaniałe wydanie, w twardej oprawie z bardzo charakterystycznym zdjęciem aktora. Odnoszę wrażenie, że z okładki spogląda na mnie prawdziwy człowiek. Mierzy mnie spojrzeniem tak przejmującym, że nie umiem oderwać od niego wzroku. Wywiad został poprowadzony w taki sposób, że wydawało mi się, iż przebywam w tym samym pomieszczeniu i przysłuchuję się rozmowie dwójki znajomych. Dodatkowo książka opatrzona jest ogromną liczbą fotografii, co uprzyjemnia lekturę.
Serdecznie polecam!
Ocena: 5/6
Grubość książki: 2,20 cm
Serdecznie polecam!
Ocena: 5/6
Za udostępnienie egzemplarza recenzeckiego uprzejmie dziękuję portalowi SZTUKATER oraz Wydawnictwu M ;-)
Grubość książki: 2,20 cm
Całkiem ciekawa książka :) Plus za zamieszczenie fotografii :)
OdpowiedzUsuńDarzę sympatią autora, więc jak będę miała okazję chętnie zapoznam się z lekturą.
OdpowiedzUsuń