poniedziałek, 24 lutego 2014

Anna Ficner-Ogonowska, Szczęście w cichą noc

Liczyłam, że skoro "Szczęście w cichą noc" jest dodatkiem do trylogii, to będzie to książka z przytupem. Że zostanę zaskoczona, wbita w fotel, powalona na łopatki rozgrywającą się akcją. A tu taki... pogrom. Trzymając tę króciuchną powieść w dłoniach, zastanawiałam się, co też takiego ciekawego zaserwuje nam autorka. Najciekawsze okazały się... przepisy kulinarne zamieszczone na końcu...

Spotykamy wszystkich bohaterów, znanych nam z wcześniejszych książek pani Ficner-Ogonowskiej. Hania nadal jest idealną istotą, która cudownie gotuje, wybacza i nawet w ciąży wzbudza zainteresowanie swojego męża, Mikołaja. Prowadzi magiczny zeszycik, w którym zapisuje różne mądrości, przepisy - no coś takiego, tak jakby żadna z nas czegoś takiego nie prowadziła! Wszystko jest idealne - nawet przygotowania przedświąteczne, które większości kobiet kojarzą się z rozstrojem nerwowym, notorycznym brakiem czasu i zaparowanymi oknami w kuchni - w świecie wykreowanym przez autorkę. Ta opowiastka ocieka lukrem nie mniej niż różne hollywoodzkie filmy klasy B. A co za dużo, to niezdrowo. Tak cudowne święta chyba rzadko się zdarzają, a jeśli już - to są takie z perspektywy dzieci, a nie dorosłych, twardo stąpających po ziemi ludzi...
Wiem, czytałam tę książkę nie wtedy, kiedy trzeba - bo już po świętach. Może to wpłynęło na mój odbiór tej idyllicznej historii.

Jeżeli za mało Wam lukru w lukrze, to zerknijcie sobie do "Szczęścia w cichą noc", ale ostrzegam - robicie to na własną odpowiedzialność.


Grubość książki: 1,80 cm

8 komentarzy:

  1. Ostatnio ta książka atakuje mnie ze wszystkich stron, ale dzielnie oparłam się pokusie, żeby ją kupić. Po przeczytaniu Twojej opinii wcale nie żałuję swojej decyzji. ;) Nie jestem fanką lukru, więc lepiej zaczekam do kolejnych Świąt - może wtedy zwiększy mi się tolerancja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tylko zobaczyłam okładkę oraz opis tej książki, od razu wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Zazwyczaj nie sięgam po tego typu literaturę i ta powieść na pewno tego nie zmieni.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiedziałam, że "Szczęście w cichą noc" jest dodatkiem do trylogii. Pierwsza część czeka na mojej półce, a jeśli przypadnie mi do gustu, to na pewno sięgnę po kolejne. Wtedy pewnie też nadejdzie czas na "Szczęście w cichą noc", chociaż przeraża mnie ta słodycz wylewająca się z każdej strony... Nie lubię tego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie ryzykowałam już nawet trzeciej części, bo dwie pierwsze mnie poraziły słodyczą na amen;)

    OdpowiedzUsuń
  5. "Szczęście..." non stop widuję w Empiku...
    Podobnie jak Sylwuch nie wiedziałam, że jest to dodatek...!

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że się rozczarowałaś. A takie dobre recenzje czytałam odnośnie tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Na pewno nie sięgnę po tę książkę. Za dużo lukru może skutecznie obrzydzić lekturę...

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam pozytywne recenzje tej książki, myślę, że to rzecz gustu i mimo wszystko zaryzykuję.

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)