środa, 5 lutego 2014

Chuck Missler, Poznaj Biblię w 24 godziny

Jak mamy odczytywać księgi Pisma Świętego dzisiaj, w XXI wieku, skoro powstały one dwa - trzy tysiące lat temu? Czy znajdziemy w nich coś dla siebie? Ależ tak. Przekonuje nas o tym autor książki, Chuck Missler. Tytułowe 24 godziny pochodzą stąd, że z założenia każdy rozdział jesteśmy w stanie przeczytać w godzinę (a rozdziałów jest właśnie 24). Zatem zapraszam Was w podróż po "księdze nad księgami" - po Biblii.

Jeżeli chodzi o treść książki "Poznaj Biblię w 24 godziny", to mogłabym zacząć od tego, że najpierw otrzymujemy "zarys Biblii", czyli skrótowy opis tego, co znajdziemy w poszczególnych księgach Pisma Świętego. To ułatwiło mi dalszą lekturę, o której zacznę pisać poniżej.

Autor porusza wiele ważnych kwestii. Spróbuję wymienić kilka tych, które głęboko zapadły mi w pamięć. Przykładowo problem, który zastanawiał mnie od dawna, a który został wytłumaczony prosto i sensownie: Boga nie obejmuje wymiar czasu, On istnieje POZA nim. Kolejna rzecz - powstanie Świata (swoją drogą sam w sobie jest to temat-rzeka) i różne koncepcje dotyczące początków naszej planety. Kto z Was nie miał problemu z pogodzeniem "biblijnej" wersji stworzenia Świata z jej naukową wersją (teoria Wielkiego Wybuchu)? Ja całe nastoletnie życie zastanawiałam się, jak to połączyć... To, co mnie wbiło w fotel:

Wszystkie podręcznikowe przykłady naszych przypuszczalnych przodków zostały zakwestionowane; niektóre, jako celowe oszustwa. Koncepcja człowieka heidelberskiego oparta jest na jednej wykopanej żuchwie; człowiek z Nebraski (1922) opisany został na podstawie tylko jednego zęba, który później okazał się być zębem świni, z gatunku, który wyginął; człowiek z Piltdown (1912) powstał z kości małpy, odpowiednio potraktowanych solami żelaza, aby wyglądały na stare. Człowiek neandertalski (...) okazał się być (tak orzekł Międzynarodowy Kongres Zoologiczny w 1958) starym człowiekiem cierpiącym na artretyzm. (...) A jednak te dobrze udokumentowane i udowodnione oszustwa wciąż są promowane w podręcznikach w większości szkół. (s. 27)

W rozdziale opisujących dziesięć plag (ta historia fascynuje mnie od dziecka, kiedy to zobaczyłam pewną bajkę o Jerychu) Chuck Missler tłumaczy, po co nam znajomość historii starożytnego Egiptu:

Starożytny Egipt jest typem, czy też modelem świata. Reprezentuje bogactwo materialne i władzę. W Egipcie panował despotyczny władca, który, tak jak książę tego świata (tytuł szatana), poddał cały kraj cielesnej mądrości i fałszywej religii. Egipt jest jak nasz dzisiejszy świat - inne słownictwo, ale te same tematy. Egipt zorganizowany był w oparciu o siłę, ambicje i przyjemności, dokładnie tak jak nasza dzisiejsza kultura. Egipt prześladował Bożych ludzi i został zniszczony przez Boży sąd, tak jak stanie się z naszym dzisiejszym światem. (s. 55)

Autor ciągle zaznacza, jak wiele w Piśmie Świętym jest odwołań do dzisiejszych czasów. Kolejny przykład pochodzi z Księgi Sędziów (zaliczana do ksiąg historycznych; przedstawia okres pomiędzy zajęciem ziemi Kanaan przez Hebrajczyków, a czasami królów izraelskich), w której można znaleźć słowa: Każdy robił, co mu się podobało. Czyż i dzisiaj tak nie jest? Każdy robi to, co sam uważa za słuszne...

Zaskakujące jest dla mnie to, jak wiele tajemnic kryje się w poszczególnych wersach Pisma Świętego. Autor wielokrotnie udowadnia, że w Biblii wszystko jest celowe i zaplanowane, a rozmaite nieścisłości wynikają tylko i wyłącznie z nie do końca trafionych przekładów (pewnych słów nie można przetłumaczyć dosłownie, co stwarza w wielu językach różne drogi interpretacji). Chuck Missler zaznajamia nas z rozmaitymi teoriami, tłumacząc, że nie wszystko, co pozornie wydaje się nam w PŚ niedorzeczne, jest/było takie w rzeczywistości. Pewne wydarzenia astronomiczne (które według Pisma wywołał Bóg) dadzą się obecnie naukowo wyjaśnić.

Każdą z ksiąg PŚ próbuje nam autor najpierw pokrótce streścić, a następnie rysuje przed nami tło historyczne, tłumacząc jasno i zwięźle różne zawiłości. Uzbraja nas w teoretyczną wiedzę o niuansach politycznych, socjologicznych, historycznych, a nawet gospodarczych ówczesnych czasów. Dzięki takiej wiedzy jesteśmy w stanie dalej (już samodzielnie) zagłębiać się w Pismo Święte.

Ja czytałam tę książkę linearnie, rozdział po rozdziale. Ale czytałam ją, nie zerkając do właściwych fragmentów w Piśmie Świętym, a w zasadzie o to chodziło. Dlatego następnym razem otwierając Biblię i czytając jakiś Jej wycinek, będę posiłkowała się tą książką. Wydaje mi się, że "Poznaj Biblię..." warto byłoby (przynajmniej we fragmentach) "przerabiać" (nie lubię tego słowa, ale ono najpełniej oddaje to, co chcę przekazać) na lekcjach religii. Ileż niepotrzebnych dyskusji (przypominam sobie swoje lekcje z czasów gimnazjum i liceum) można byłoby uniknąć dzięki tak klarownemu "podręcznikowi po Biblii"...

Ocena: 5/6

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego dziękuję portalowi Sztukater i Wydawnictwu Nowy Świat

Ta recenzja bierze udział w wyzwaniach:

11 komentarzy:

  1. Myślę, że to wartościowa książka jeśli czyta się ją właśnie tak, jak ty to zrobiłaś. Jeśli jednak ktoś potraktuje ją pobieżnie... nie dowie się niczego wartościowego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zastanawiam się czy sięgnąć po tę książkę, ale chyba za dużo miałam ostatnio religijnych lektur i mam mały przesyt, więc chwilowo chyba sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  3. ciekawa pozycja i myślę, że faktycznie wiele dzięki niej można zrozumieć

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie to książka dla mojej cioci, muszę ją polecić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, to nie dla mnie, wolę przeczytać Biblię nie w 24 h, a podczas całego życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, co masz na myśli, ale generalnie warto tam zajrzeć, żeby zobaczyć, jak wszystko jest klarownie wytłumaczone :)

      Usuń
    2. W sumie... jako streszczenie mogłoby być, ale interpretować wolałabym ją po swojemu :)

      Usuń
  6. Hm... Ja chyba wolę własną interpretację Biblii i własne przemyślenia. Chyba nie chcę, aby ktoś mi ją tłumaczył w tak dosłowny sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na początku myślałam, że mam przeczytać tyle książek ile mam centymetrów;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też i wtedy naprawdę zwątpiłam ;) Ale na szczęście, nie o to chodzi ;-)

      Usuń
  8. Zachęcająca recenzja, mimo iż do czytania Biblii mnie zachęcać raczej nie trzeba. ;-)
    To prawda: Biblia może odstręczać nie tylko swoją objętością, a brakiem przygotowania historycznego ze strony Czytelnika. Wszak nie pisano jej do człowieka XXIw., a człowieka współczesnego jej autorom. Stąd takie pozycje jak ta wydają się być bardzo pomocne. Oby tylko nie tłumaczyły samego przesłania Biblii, bo te już musimy "załapać" sami, każdy po swojemu. :-)
    PS: Czy Autorka blogu recenzowała już "Zakazaną archeologię"?

    OdpowiedzUsuń

Drogi Gościu, witaj w moim książkowym świecie. Ucieszę się, jeśli zechcesz zostawić po sobie ślad w postaci komentarza. Każda opinia jest dla mnie ważna, również ta negatywna, ale proszę Cię przy tym o kulturę wypowiedzi.

Opisując książki, staram się działać w zgodzie z własnym sumieniem. Publikuję tu moje opinie, a zrozumiałym dla mnie jest, że każdy ma swój gust i to, co podoba się mnie, nie musi Tobie. Zatem zarówno sobie, jak i Tobie życzę wyrozumiałości ;)