Jak zwykle... obudziłam się z ręką w ... No, sami wiecie w czym. Ale to przez to, że w piątek po pracy byłam wyczerpana i jakoś tak wyszło, że mej uwadze umknęło baaardzo ważne wydarzenie - Dzień Języka Ojczystego. Owo święto ma na celu ochronę różnorodności językowej jako dziedzictwa narodowego. W przypadku naszego języka - ochronę przez zalewem między innymi zwrotów anglojęzycznych. Dlatego mam mały apel - dbajmy o nasz język, wertujmy od czasu do czasu słowniki, by pewne słowa nie wypadły z obiegu. Przecież nasz język jest taki piękny!
A propos kwestii językowych - nie wiem, czy powinnam się przyznawać, ale w moim domu najczęściej jest tak, że to mąż poprawia mnie, a nie ja jego. Choć ponoć w szafie mam schowany dyplom ukończonych studiów polonistycznych... Cóż, życie :P
I jeszcze jedna tycia anegdotka: pamiętam, jak w czasach gimnazjalnych pani polonistka wbijała nam do głów, że mówi się "wziąć" a nie "wziąść" i od tamtej pory namiętnie poprawiam rodzinkę i znajomych. Aż do znudzenia. Innym błędem językowym było to, że przez sporą część swojego życia mówiłam "salseson" (!!!) - tak, wiem, możecie się śmiać. Poznanie poprawnej formy było dla mnie szokiem... A Wy jakie mieliście perypetie językowe? Ciekawa jestem ogromnie :-)
Serdecznie polecam Wam stronę: www.jezykojczysty.pl
Mnie w latach gimnazjalnych siostra zawsze poprawiała przy słowie wziąć i innych ;-) Teraz role się odwróciły, jeśli już ktoś kogoś poprawia, to ja ją :-D
OdpowiedzUsuńJa mam taką przypadłość, że lubię poprawiać u ludzi słowo "włączać", dużo osób bowiem mówi "włanczać". Irytuje mnie to strasznie :)
OdpowiedzUsuńMój mąż ma taką samą "przypadłość" ;)
UsuńChyba nie miałam nic takiego.
OdpowiedzUsuńBardzo długo mówiłam ,,w cudzysłowiu" zamiast ,,w cudzysłowie" i ciężko jest mi się przyzwyczaić do poprawnej wymowy tego wyrażenia. Co jakiś czas zdarza mi się popełniać ten błąd.
OdpowiedzUsuńJa - wstyd się przyznać - do tej pory się zapominam... i mąż grzmi :P
UsuńJa nie miałam takiej "przypadłości". Za to od dawien dawna wszystkich dookoła poprawiam. Niektórych to bardzo irytuje:)
OdpowiedzUsuńNa lekcjach języka polskiego w podstawówce nauczycielka ciągle wbijała nam do głowy, że "tam jest napisane", a nie "tam pisze". Zadziałało. Ale sama niekiedy miewam dylematy językowe, wiem, że zdarza mi się popełniać okropne błędy, a poprawiona czasami bywam w wielkim szoku... Na swoje usprawiedliwienie mogę jedynie powiedzieć, że z polonistyką nie mam zbyt wiele wspólnego, ukończyłam studia ekonomiczne i służbowo bliżej mi do cyferek niż literek:)
OdpowiedzUsuńO tak, pamiętam perypetie z tym zwrotem, ale już w późniejszych latach edukacji.
UsuńMnie mój narzeczony też często poprawia :D I twierdzi, że mam swój własny słownik języka polskiego, bo mam własne słowa na pewne rzeczy, np. natrocone zamiast "nakruszyć" itp. :D
OdpowiedzUsuńTo możesz stworzyć słownik neologizmów Kasi Meres ;)
UsuńNa kuzyna zamiast Kuba wołałam Buba :D
OdpowiedzUsuń